18

20 4 0
                                    

Łysy z ciocią musieli jechać do centrum załatwić jakieś sprawy związane z ich sytuacją rodzinną. W tym czasie Meta, Kosiarz i Singer wyszli ze Skórą na miasto.

- Spotykamy się tutaj równo o 18 zrozumiano? - powiedziała ciocia Łysego. To ona zawiozła ich wszystkich do centrum i wrócić też zamierzała z nimi.

- Jasne! - odpowiedzieli chórem i rozdzielili się.

- To gdzie idziemy? - zapytał Skóra.

- Może najpierw chodźmy na bulwar? - Zaproponował Koszi. Pozostali zgodzili się na tę propozycję.

Na ławce na bulwarze siedział jakiś facet i grał na gitarze. Metalowcy przechodzili obok niego. Facet zauważył, że metalowcy mają koszulki z logami zespołów i zagadał do nich. Oni zatrzymali się by chwilę z nim porozmawiać. Facet zaczął grać na swojej gitarze kawałki piosenek zespołów których loga widniały na koszulkach metalowców. Kosiarz rzucił mu pieniążka do futerału od gitary.

- Mogę coś zagrać? - zapytała Meta

- Jeśli potrafisz - odpowiedział facet z bulwaru i podał jej gitarę.

Meta zagrała najpierw intro do piosenki kryzysowa narzeczona. Może i była metalheadem ale znała też dobrze polskie rockowe piosenki. Właścicielowi gitary bardzo się spodobało więc pozwolił jej grać dalej.

Później Meta zagrała bassline z piosenki For Whom the Bell Tolls, który nawet zagrany na gitarze akustycznej brzmiał super. Tak super, że kilka osób wrzuciło monety do futerału w czasie gdy go grała. Facet z bulwaru zrobił się zazdrosny, że jakaś randomowa dziewczyna robi lepszy hajs grając na ulicy niż on.

- hahaha! Może też powinienem w takim razie przerzucić się na bas? - zażartował.

Metalowcy pożegnali się z Facetem od gitary i poszli dalej. Kupili sobie w sklepie po drodze zimną colę i poszli usiąść na miejskiej plaży. Patrzyli na spokojne może i zastanawiali się gdzie teraz mogą pójść.

- Ale bym sobie poszedł na jakiś koncert! - westchnął Singer i położył się na piasku układając ręce za głową.

- W sumie niezły pomysł - powiedział Kosiarz - może przejdźmy się do klubu zobaczyć czy ktoś dzisiaj gra?

- Jest za wcześnie - powiedziała Meta - o tej porze jeszcze nikt nigdy nie gra

- Co nam szkodzi pójść i sprawdzić? I tak nie mamy nic do roboty

- No dobra, to chodźmy - powiedziała Meta podnosząc się z ziemi.

Poszli do klubu, jednak okrężną drogą by dotrzeć tam o trochę późniejszej godzinie oraz by Skóra mógł zobaczyć miasto.

.

.

.

Tymczasem Łysy i jego ciocia siedzieli od godziny w urzędzie i czekali na swoją kolej. Policja zadecydowała, że ojciec Łysego musi zostać odseparowany od syna i wysłany na odwyk. Teraz gdy już nie mieszkał z Łysym zostały mu odebrane prawa do mieszkania, ponieważ nie było ono ich własnością a było jedynie wypożyczane przez spółdzielnie. Mieszkanie wróciło do wspólnej puli i Łysy miał tydzień na wyniesienie się z niego. Musiał uregulować w urzędzie parę spraw związanych z tym. W końcu nastała ich kolej. Łysy podszedł do okienka i powiedział co chce załatwić.

- 18 lat masz? - zapytała urzędniczka podnosząc jedną brew. Cały czas żuła gumę.

- Mam - odpowiedział Łysy

- Skończone?

- Tak, skończone - Powiedział poirytowany Łysy

Musiał przeczytać kilka dokumentów, złożyć parę podpisów...

- teraz proszę przejść do tamtego okienka - powiedziała urzędniczka wskazując ręką na okienko w kolejce, do którego stało 8 osób.

- Japierdole... - pomyślał Łysy i załamany schował twarz w rękach. Stanął na końcu kolejki i pomachał do cioci by pokazać jej, że jeszcze tu musi iść coś załatwić. Ciocia siedząca na krzesełku pod ścianą spojrzała na Łysego, na ludzi stojących w kolejce przed nim

- Japierdole... - pomyślała - Nienawidzę załatwiać spraw w Polsce...

.

.

.

Tymczasem Skóra z przyjaciółmi Łysego zwiedzał miasto. Poszli na lody i pod fontannę. Zatrzymali sie przy niej i chlapali się wodą.

- Hej metalu! Nie wchodź do wody bo zardzewiejesz! - Powiedziała Meta do Kosziego i zaczęli się śmiać.

- Patrzcie! Singer pierwszy raz się myje! - zażartował Kosiarz

Singer zdjął koszulkę i wlazł do fontanny, położył się na jej dnie wstrzymując oddech. Jakiś mężczyzna przechodzący z rodzinką obok to zauważył i ochrzanił metalowców. Skóra, Koszi i Meta zaczęli uciekać. Gdy Singer wynurzył się z wody byli już całkiem daleko. Singer widząc ich biegnących nie wiedział co się dzieje, odwrócił się i zobaczył z sobą wkurzonego faceta, który coś do niego krzyczał. Singer wyskoczył z fontanny, wziął koszulkę i pobiegł za pozostałymi.

.

.

.

Tymczasem w urzędzie kolejka stopniowo się zmniejszała. Łysy cieszył się, że tak szybko idzie. W kolejce za nim ustawił się jakiś facet. Miał prawie dwa metry wzrostu, był napakowany, a na jego głowie nie było ani jednego włoska, miał podwinięte dżinsy, martensy z białymi sznurówkami włożonymi "na drabinkę", czerwone szelki i kurtkę bomberkę z jaskrawo pomarańczową podszewką. Na palcach miał wytatuowane literki, które układały się w napis "skin" na jednej pięści, "head" na drugiej.

Łysy powoli obejrzał się za siebie po czym błyskawicznie odwrócił się z powrotem.

- O cholerka! - pomyślał.

Kiedyś po koncercie Łysy pobił się z tym skinem. Po pijaku, już nawet nie pamięta o co ale za to pamięta bardzo dobrze słowa skina: "jak cię jeszcze raz spotkam to zabiję!"

Łysy nie był w humorze na bójki. Miał nadzieję, że skin go nie pozna, kolejka szybko pójdzie, załatwi sprawę i się stąd zmyje.

.

.

.

Meta, Singer, Kosiarz i Skóra dotarli do klubu. Dochodziła godzina szesnasta. Weszli do środka i zobaczyli, że jakiś zespół właśnie się rozstawia.

- Ale mamy farta! - ucieszył się Singer

Ludzie zaczęli schodzić się do klubu i wkrótce koncert się zaczął. Grał jakiś zespół punkowy więc przedstawicieli tej subkultury było w klubie pełno. Zeszli się też ich przeciwnicy - skini chcący wszcząć bójkę.

Długo nie musieli czekać. Po zaledwie trzech piosenkach zaczęły się przepychanki, a później to już poleciało. Punki biły skinów, skiny punków, zespół grał, przy okazji zrzucając ze sceny ludzi, którzy, wykorzystując zamieszanie, weszli na nią by poczuć się jak gwiazdy.

Meta, Singer i Koszi nie pierwszy raz widzieli coś takiego. Przepychali się w tłumie tak jak wszyscy i mieli z tego całkiem niezłą zabawę.

- A gdzie jest skóra?! - zawołała Meta

- Nie wiem. Oddzielił się od nas? - odpowiedział Kosiarz

- Najwyraźniej - powiedziała Meta odpychając jakiegoś kolesia, który właśnie na nią wpadł.

- A może się zgubił? - zasugerował Singer dając komuś w mordę.

- Poszukajmy go!

Meta, Koszi i Singer wyszli z tłumu ludzi i poszli bliżej wyjścia gdzie było luźniej. Usłyszeli z zewnątrz znajomy brytyjski akcent. Wyszli na dwór a tam Skóra otoczony przez pięciu skinów próbuje użyć swojej gadki by wyjść cało z opresji.


MetalowcyWhere stories live. Discover now