2

91 9 1
                                    

Po drodze podjechali też na chwilę pod blok Mety żeby mogła zabrać klucze od bramy i domku na działce. W czasie gdy po nie poszła pozostali skoczyli do sklepu po jakiś prowiant.
Po tym krótkim przystanku pojechali dalej. 

Po chwili byli już przy ogrodach działkowych. Psy zaczęły szczekać a dziadki na działkach krzyczeć i wymachiwać grabiami, chyba nie przypadła im do gustu muzyka dobiegająca z samochodu.

Łysy zaparkował tak blisko bramy jak tylko się dało, ostatni kawałek drogi musieli już przejść na piechotę.

Słońce mocno świeciło, z działkowych traw aż biło ciepłem, tak upalnego dnia nie było w ich mieście od dawna.

Doszli do furtki. Meta wyjęła klucze u otworzyła ją. Chłopaki zaczęli się rozglądać po ogródku sprawdzając teren.

Meta w tym czasie otworzyła domek po czym zawołała pozostałych do środka.

Łysy i Kosiarz wnieśli do środka zapasy picia i jedzenia które przywieźli ze sobą.

W domku był blat, zlew i kilka szafek. Pod oknem stał stolik a w okół niego krzesła. W kącie stała dmuchana kanapa

- Łoo ale fajna! - krzykną Singer i skoczył na kanapę.

- Ale tu w środku jest duszno! - powiedział Kosiarz zaraz po przekroczniu progu domku.

- Racja ale przynajmniej w środku jest cień, jak drzwi i okna będą otwarte to zaraz będzie lepiej - powiedziała Meta.

Łysy wyjął z siatki dwie puszki coli, jedną z nich podał Mecie a drugą otworzył i się napił.

- Znowu tak mnie urządziliście, że nie mogę chlać! - powiedział udając poirytowanie. Tak naprawdę nie przeszkadzało mu to. Bardziej kochał prowadzić swoje auto niż pić alkohol. 

Było niesamowicie gorąco więc z czasem cała czwórka stopniowo zaczęła pozbywać się elementów swoich metalowych outfitów. Odczepiali łańcuchy od spodni, zdejmowali sygnety - nawet takie rzeczy zaczęły im ciążyć podczas upału. 

Wszyscy ściągnęli glany i ułożyli je równiutko w szeregu przy drzwiach. Dokładnie omówili kto jakie ma, żeby nie pomylić się później przy ich zakładaniu.

Meta, Łysy i Kosiarz mieli glany z klamrami ale różniło je to, że Kosiarz miał w nie powbijane ćwieki, glany Łysego były już trochę znoszone, za to glany Mety były zachowane w prawie idealnym stanie.

Buty Singera od razu dało się poznać. Nosił je chyba od dziesięciu lat a przynajmniej wyglądały jakby tak było. Były już tak znoszone, że musieli mu wierzyć na słowo, że te skórzane worki ze sztywną podeszwą były kiedyś glanami.

Meta znalazła w szopie stare radio. Podłączyła je do prądu i włączyła. Radio zaszumiało po czym poleciała z niego piękna muzyka. Polski rock z lat osiemdziesiątych.

Singer leżał na dmuchanej kanapie, pozostała trójka usiadła na krzesłach stojących wokół stolika.

Upał znów dawał się we znaki. Kosiarz zdjął koszulkę a Singer zaczął pozbywać się szerokich skórzanych bransolet ze swoich nadgarstków.

- Macie jakieś pomysły jak się ochłodzić? - zapytał Łysy.

- Ja mam pewien pomysł - powiedziała Meta ze złowieszczym uśmieszkiem na twarzy.

MetalowcyWhere stories live. Discover now