Po drodze podjechali też na chwilę pod blok Mety żeby mogła zabrać klucze od bramy i domku na działce. W czasie gdy po nie poszła pozostali skoczyli do sklepu po jakiś prowiant.
Po tym krótkim przystanku pojechali dalej.Po chwili byli już przy ogrodach działkowych. Psy zaczęły szczekać a dziadki na działkach krzyczeć i wymachiwać grabiami, chyba nie przypadła im do gustu muzyka dobiegająca z samochodu.
Łysy zaparkował tak blisko bramy jak tylko się dało, ostatni kawałek drogi musieli już przejść na piechotę.
Słońce mocno świeciło, z działkowych traw aż biło ciepłem, tak upalnego dnia nie było w ich mieście od dawna.
Doszli do furtki. Meta wyjęła klucze u otworzyła ją. Chłopaki zaczęli się rozglądać po ogródku sprawdzając teren.
Meta w tym czasie otworzyła domek po czym zawołała pozostałych do środka.
Łysy i Kosiarz wnieśli do środka zapasy picia i jedzenia które przywieźli ze sobą.
W domku był blat, zlew i kilka szafek. Pod oknem stał stolik a w okół niego krzesła. W kącie stała dmuchana kanapa
- Łoo ale fajna! - krzykną Singer i skoczył na kanapę.
- Ale tu w środku jest duszno! - powiedział Kosiarz zaraz po przekroczniu progu domku.
- Racja ale przynajmniej w środku jest cień, jak drzwi i okna będą otwarte to zaraz będzie lepiej - powiedziała Meta.
Łysy wyjął z siatki dwie puszki coli, jedną z nich podał Mecie a drugą otworzył i się napił.
- Znowu tak mnie urządziliście, że nie mogę chlać! - powiedział udając poirytowanie. Tak naprawdę nie przeszkadzało mu to. Bardziej kochał prowadzić swoje auto niż pić alkohol.
Było niesamowicie gorąco więc z czasem cała czwórka stopniowo zaczęła pozbywać się elementów swoich metalowych outfitów. Odczepiali łańcuchy od spodni, zdejmowali sygnety - nawet takie rzeczy zaczęły im ciążyć podczas upału.
Wszyscy ściągnęli glany i ułożyli je równiutko w szeregu przy drzwiach. Dokładnie omówili kto jakie ma, żeby nie pomylić się później przy ich zakładaniu.
Meta, Łysy i Kosiarz mieli glany z klamrami ale różniło je to, że Kosiarz miał w nie powbijane ćwieki, glany Łysego były już trochę znoszone, za to glany Mety były zachowane w prawie idealnym stanie.
Buty Singera od razu dało się poznać. Nosił je chyba od dziesięciu lat a przynajmniej wyglądały jakby tak było. Były już tak znoszone, że musieli mu wierzyć na słowo, że te skórzane worki ze sztywną podeszwą były kiedyś glanami.
Meta znalazła w szopie stare radio. Podłączyła je do prądu i włączyła. Radio zaszumiało po czym poleciała z niego piękna muzyka. Polski rock z lat osiemdziesiątych.
Singer leżał na dmuchanej kanapie, pozostała trójka usiadła na krzesłach stojących wokół stolika.
Upał znów dawał się we znaki. Kosiarz zdjął koszulkę a Singer zaczął pozbywać się szerokich skórzanych bransolet ze swoich nadgarstków.
- Macie jakieś pomysły jak się ochłodzić? - zapytał Łysy.
- Ja mam pewien pomysł - powiedziała Meta ze złowieszczym uśmieszkiem na twarzy.
YOU ARE READING
Metalowcy
General FictionGrupa nastolatków, pokrzywdzonych przez swoje rodziny, próbuje pomóc sobie nawzajem i osiągnąć sławę jako muzycy metalowi.