10

40 5 0
                                    

Weszli do lasu, tym razem poszli inną ścieżką. Przy dróżce były stare drabinki. Zatrzymali się przy nich.

- Ej ile razy umiecię się podciągnąć? - zapytał Łysy

- zaraz się przekonamy - powiedziała Meta. Zrobiła kilka wymachów rękami jako rozgrzewkę i złapała za drążek.

- Raz! - liczyli wszyscy - Dwa! Trzy! Czeeeee - podciągnięcia zaczęły sprawiać Mecie coraz większą trudność - Czetery! - krzyknęli gdy w końcu jej broda znalazła się ponad drążkiem.

Meta zeskoczyła na ziemię - no i to by było na tyle - powiedziała, niezbyt zawiedziona bo wiedziała, że mimo treningów nie ma jeszcze takiej sprawność jak chłopacy

- Ej, było nieźle jak na dziewczynę - powiedział Łysy - teraz ja!

Łysemu udało się bez problemu podciągnąć 10 razy, kolejne 5 sprawiło mu trudność ale ostatecznie udało mu się zrobić w sumie 15 podciągnięć.

- Wo! Nieźle! - pogratulowała mu Meta i przybiła mu piątkę.

Następnie do podciągania przystąpił Koszi. Jemu szło najlepiej. Tak wiele podciągnięć robił, że w tym czasie Łysemu i Mecie zaczęło się nudzić. Weszli na górę drabinek i z tamtąd podziwiali siłę Kosiarza.

Koszi dobił już do 20 podciągnięć aż uznał, że mu się znudziło i robiąc muscle upa wlazł na drabinki i usiadł na nich między Łysym a Metą.

- dawaj Singer! Teraz ty!

Singer złapał za drążek, skupił całą swoją siłę w rękach, pozostali czekali na show.

- No dajesz! Kiedy zaczniesz? - niecierpliwił się Łysy

- Ja już zacząłem... - wydukał Singer. Ręce miał napięte jak tylko się dało, na twarzy miał grymas zmęczenia lecz mimo to jego ciało nie podniosło się nawet o milimetr w górę.

Łysy zaczął się z niego śmiać. Meta i Koszi dopingowali Singera

- dajesz! Uda Ci się!

- wybij się z nóg! - doradzał Kosiarz

Wtedy usłyszeli jakiś szmer dochodzący z głębi lasu. Wszyscy momentalnie spojrzeli w kierunku, z którego dochodził dźwięk. Zobaczyli, że gałązki krzewów się ruszają. Chwilę później zauważyli dwa świecące na zielono punkciki wyłaniające się z głębi lasu.

Trochę ich to przestraszyło. Singera chyba nawet bardzo bo nagle udało mu się podciągnąć i usiadł na górze obok pozostałych.

Zaczynało się już ściemniać co nadało całej sytuacji jeszcze mroczniejszy charakter.

Szmery stawały się coraz donośniejsze. Świecące punkty zdawały się zbliżać.

Meta miała gęsią skórkę. Przystraszony Singer przytulił się do niej a ona odwzajemniła mocny uścisk. Wpatrywali się w stronę skąd dochodziły niepokojące dźwięki.

Wtedy zza krzaków wyszedł jeleń. Był większy niż normalne jelenie, jego oczy świeciły, to były te dwa świecące punkciki, które wcześniej widzieli, a z jego poroża wydobywał się zielony dym.

- haha! I czego wy się boicie! - drwił Łysy - to tylko jeleń

- Ale on jest jakiś dziwny... - zauważył Kosiarz

- poza tym w tym lesie nie ma jeleni - powiedziała Meta

Jeleń zbliżył się do nich. Miał pysk na wysokości twarzy dzieciaków siedzących na drabinkach. Był już doslownie milimetry od nich. Spojrzał na Łysego. Łysy teraz też zaczą odczuwać niepokój. Jeleń dmuchnął w jego stronę. Łysy, chcąc się odsunąć, prawie spadł z drabinek.

Jeleń spojrzał na pozostałą trójkę a ci zaczęli nerwowo się uśmiechać.

- macie coś do jedzenia? - szepnął Kosiarz - może jak mu damy to sobie pójdzie

Singer i Meta pokowali głowami.

Jeleń odsunął się trochę od nich i ryknął.

- ziwewamy. - powiedziała krótko Meta

Zeskoczyli z drabinek, zabrali swoje rzeczy leżące na ziemi i zaczęli biec. Jeleń pobiegł za nimi.

MetalowcyWhere stories live. Discover now