Jolka przeskakiwała po kilka stopni naraz, a ja z trudem dotrzymywałam jej kroku. Pod drzwiami Kowalskich na drugim piętrze miałam już zadyszkę, a to było dość dziwne. Przez chwilę serce waliło mi jak szalone.
— Musimy wziąć sprawy w swoje ręce i dowiedzieć się, co się tu u licha wyprawia — powiedziała.
Mieszkanie było otwarte, a zza framugi wychylał się nieśmiało różowy koci nosek.
— Otwarte! Wejdźcie, rodziców nie ma w domu — krzyknął Bartek z małego pokoju, który najwidoczniej zajął na spółkę z młodszym bratem.
— Chłopaki, czy wy macie może drona? — zapytała prosto z mostu moja droga siostra.
Kuba spojrzał na brata, jakby połknął żabę.
— Mieliśmy o nim nie wiedzieć, bo to prezent, ale mama kupiła nam wczoraj na wyprzedaży — odparł Bartek. — Bo poprzedniego utopiliśmy w jeziorze.
— Rano, byliśmy w Centrum Handlowym. Przed tym, no.... alarmem.
— To taki dron zabawka, czy może.... da się robić nim zdjęcia? — drążyła temat Jolka. — A można nim sterować z balkonu i obejrzeć okolicę, tak żeby nie ruszać się z domu?
Bartek niezwłocznie podłapał temat.
— Jakiegoś szalonego zasięgu to miał nie będzie, ale mogę nim sterować z komórki i odbierać obraz z kamerki. Rozdzielczość będzie niewielka, coś tam zobaczymy.
— I zaraz potem go z powrotem schowamy, tak jakby nigdy nic, do pudełka — szeptem powiedział Kuba.
— Jolka, jesteś pewna? Raczej nie mamy tyle forsy, żeby odkupić im tak drogi sprzęt.... w razie czego... — ale ona była już na balkonie i obmyślała trasę przelotu.
— Co chcesz znaleźć? Przecież tu nic nie ma — wskazałam wyciągniętą ręką puste ulice i trawniki widoczne z drugiego piętra.
— Marta, szukamy śladu jaki mógł zostawić meteoryt. Wypalonej trawy, powalonych drzew, leju jak po bombie. Wiem, o co jej chodzi. — Bartek spojrzał porozumiewawczo na Jolkę.
— Kometa przelatywała zbyt blisko ziemi, musiało dojść do jakiegoś rozpadu.... większość odłamków spaliła się na pył w atmosferze, ale kilka fragmentów spadło z ogromną prędkością i siłą gdzieś tutaj. Mogło się skończyć znacznie gorzej.oby nie było ofiar w ludziach — powiedział chłopak.
Bartek okrążył dronem nasz blok i zaczął zataczać nim kółka, małe, a potem coraz większe, jednak widoczny na ekranie obszar był stosunkowo niewielki. Po chwili wzniósł go jeszcze kilka metrów wyżej, by poszerzyć pole widzenia.
— Słyszałem jak ci agenci mówili coś o deszczu meteorytów — spytał zdenerwowany Kuba.
— Możliwe — przytaknęliśmy zgodnie. — Ale musiały spaść gdzie indziej, bo na osiedlu zniszczenia są niewielkie.
— Może wpadły do Bałtyku — zastanawiał się głośno Kuba, gdy nasz wzrok przykuły widoczne w telefonie spalone samochody i wielka dziura w dachu budynku centrum handlowego.
— Bartek wracaj, proszę.... ja się boję.
Starszy z braci, z wprawą poruszał się tym latającym ustrojstwem, zataczając kręgi coraz dalej, w końcu obniżył pułap, aż zobaczyliśmy wypalony ślad na trawie, ciągnący się daleko poza osiedlem. Wtedy zawrócił.
— Musimy tam iść — zdecydował. — Tylko bez drona niestety, bo wyczerpaliśmy baterię, a nie ma prądu, żeby go naładować. Faktycznie, Kuba ma rację. Jak mama się dowie to marny nasz los.
![](https://img.wattpad.com/cover/342903410-288-k677979.jpg)
CITEȘTI
Chorobliwy Brak Chłopaka - tom 1
ChickLit16+[Komedia/Przygoda/Miłość] Chorobliwy Brak Chłopaka, a w skrócie CBC, to wirus dziesiątkujący nastolatki. Niestety osobniczki ze słabą odpornością borykają się z nim również w wieku dwudziestu, a nawet trzydziestu lat. Czy to możliwe, aby CBC stał...