2.1. [PRAWDA] Wczorajsza magia.

24 11 1
                                    

Po weselu, w niedzielę rano, musiała minąć dobra chwila, zanim przypomniałam sobie, gdzie jestem i co robię. Nerwowo szukałam komórki, bo zawsze kładłam ją pod poduszkę lub na nocny stolik przy łóżku, żeby była pod ręką. Ktoś zrobił mi psikusa i tym razem telefon leżał na biurku pod oknem. Czarne etui całkowicie wtopiło się w blat, by pozostać niewidoczne dla moich zaspanych oczu. Obok ktoś położył małą, białą różyczkę. Odruchowo, włożyłam ją do szklanki i nalałam wody z butelki, która zawsze jest na wyposażeniu pokoi. Zmyłam pod prysznicem zapach hotelowej pościeli i resztki lakieru z włosów. Włożyłam luźne jeansy i białą koszulę, ale nie wyglądałam nawet w połowie tak dobrze jak Alicja. Ktoś położył mnie spać i zablokował drzwi od zewnątrz krzesłem. Na szczęście mój pokój był na parterze, a ja umiałam wychodzić przez okno. Brawo Grzegorz, przedni dowcip.

Dochodziła dziesiąta. Hotel serwował jeszcze śniadanie dla śpiochów w restauracji, ale byłam tam sama. Koty nie zjawiły się nawet gdy ich szukałam z parówką w ręku, więc założyłam, że złapały stopa do domu. W recepcji rodzice żegnali jeszcze ostatnich gości, młodzi pojechali na lotnisko, aby rozpocząć miodowy miesiąc, a Darek pewnie robił od rana za szofera. Z filiżanką kawy usiadłam w wielkim, miękkim fotelu i patrzyłam przez okno.

— Kolejny piękny niedzielny poranek. Gdyby nie seria niefortunnych zdarzeń, mogłabym go spędzić w ramionach ukochanego.

— Chwilę, jak to ukochanego? Mówisz o Darku? — spytała mała Ania, siadając przy mnie w hotelowym foyer. — Ciocia Jola mówiła, że wy się wcale nie lubicie.

— Aniu, ja tego na pewno nie powiedziałam głośno. I w sumie to nie wiem, czemu tak o nim pomyślałam.

– Może go kochasz? Ja kocham Pana Misia i on mnie kocha — mała Ania założyła nogę na nogę i posadziła pluszaka na kolanach.

— Powiedział ci? — spytałam zaintrygowana.

— Nie musi mi nic mówić. Ja to wiem. Tak jak wiem, że myślisz o tym drugim wujku. Tym tajnym Agencie.

— Od kiedy czytasz mi w myślach?

— Od jutra — odpowiedziała Ania rezolutnie.

— Zapomniałam, że pięciolatki nie znają pojęcia czasu — zamilkłam na chwilę, żeby zebrać myśli, ale nie umiałam rozmawiać z dzieciakami. — Powiem ci jak kobieta, kobiecie. Wczoraj była taka chwila, że zrobiłabym dla Darka wszystko.

— Uhym, magia Ciociu, to magia.

— A dzisiaj jeszcze go nie widziałam i musiałabym się upewnić, czy ta magia nadal działa.

— Czy czar nie prysł, tak? — spytała zaciekawiona.

— Nie wiem Aniu. Ciocia jest beznadziejna w tych sprawach...... — schowałam teatralnie twarz w dłoniach i udawałam, że chlipię.

Młoda podała mi chusteczkę z różowej torebeczki.

— Ciociu Marto, jak chcesz się przytulić, jak jest Ci smutno, to teraz możesz do mnie — zaprosiła mnie rozbrajający gestem do dziecięcego przytulaska. — Ale misia musisz sobie kupić sama – Spojrzała na mnie okiem znawcy. — Albo możesz przytulać się do Darka, jeśli już musisz.

Grzegorz miał białą różę w butonierce. Moja analiza była do niczego, wyimaginowana waga szalkowa spadła ze stołu, odważniki posypały się na ziemię i poturlały we wszystkie strony. Moneta z orłem i reszką powinna mi służyć jedynie do wózka w markecie, a nie do podejmowania decyzji. Byłam znowu na początku. Sama, z pięciolatką w objęciach i znowu chciało mi się ryczeć. Tylko ja i moje CBC. I róża w szklance wody.

Chorobliwy Brak Chłopaka - tom 1Where stories live. Discover now