1. 13. [METEORYT] Odrzucenie.

33 11 8
                                    

Wszyscy pojechaliśmy do siedziby agencji, do ceglanego budynku. Na ostatnim piętrze czekała Agentka Zamiejski, wyczesując pajęczyny z włosów oraz Władek z chłopakami. Przez chwilę ich przytulał, ale zaraz zmienił ton, zaczął ględzić i pouczać. Jak to ojciec. Żeby tego nie słyszeć, musiałam schować się do łazienki, ale nie byłam tam sama. 

Darek umył twarz i ręce, kapała mu jeszcze krew z nosa, więc zatkał jedną dziurkę zwitkiem papieru. Jak każda dobra i troskliwa istota ludzka, poprosiłam Alicję o woreczek z lodem i przyłożyłam chłopakowi do czoła. Miał na skórze kilka skaleczeń, więc jęknął. Stanęłam tuż przy nim, nie zważając na niewielkie wymiary pomieszczenia.

— Gdyby nie twoja bohaterska walka, to bym się nawet cieszyła, że aż syczysz z bólu — zaczęłam z tradycyjnym przekąsem. — Będziesz miał bardzo seksowne szramy na twarzy przez jakiś czas.

— Też tak myślę. Wielu dziewczynom na pewno się to spodoba. Będę mówił, że napadł mnie wściekły kot niedoszłej szwagierki.

—Dobrze ci tak — zażartowałam, ale chyba go naprawdę bolało. — W każdym razie, bardzo ci dziękuję. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.

— Też nie wiem. Pewnie byś zabłądziła. Po tygodniu szczury wyrzuciłyby cię z tego labiryntu, tak byś im uprzykrzyła życie. — Starał się podnosić mnie na duchu, ale nadal był trochę przestraszony. W naszym życiu naprawdę nie działo się nic ciekawego, może poza ucieczkami ze szkoły przez okno w piwnicy.

— Dziękuję. Serio — powiedziałam. 

Darek rozpostarł ramiona teatralnie, więc skorzystałam i rzuciłam się uściskać wybawcę, kolegę, przyjaciela i zarazem przyszłego szwagra siostry. Byliśmy już prawie rodziną.

— Strasznie się bałam — przyznałam płaczliwym tonem.

Pogłaskał mnie po głowie jak kota. Czułam się przy nim odrobinę lepiej. Nie obejmowaliśmy się chyba od podstawówki, a nawet wtedy to był przypadek, bo zaklinowałam się we wspomnianym wcześniej piwnicznym okienku.

— No co ty Marta. Ty się nigdy nie boisz. Nigdy się nie poddajesz. Zawsze stawiasz czoła  przeciwnościom losu. Jesteś najodważniejszą dziewczyną, jaką znam.

— To nie ja, to Jolka. Ja jestem tą siostrą mazgajem — dodałam.

Alicja stała przy oknie i patrzyła z góry na przejeżdżające auta. Wyglądała na zadowoloną. W białej bluzce z kołnierzykiem, krótkiej spódniczce i czarnych glanach wyglądała jak uczennica. Ja wyglądałam jak miotła. Abstrahując już od wyglądu, czułam się podle, Grzesiek nie wyglądał lepiej, Darek bujał się na krześle, oglądając internety na komórce, tata sprawdzał ceny w auto detailingu, gdzie odstawił BMW.

— Wydaje mi się, że facet, który wchodzi do szpitala, to Wiśniewski. Grzegorz, spójrz — zawołała kolegę do okna. — Niemożliwe, tu i teraz? Co on ma w ręku? Jakąś kopertę?

Spojrzałam w okno. — Nasza lekarka w szpitalu na oddziale zakaźnym miała na nazwisko Wiśniewska, może to rodzina? — zasugerowałam, ale Grzegorz już był w windzie i zjeżdżał na dół. Alicja schwyciła mnie za rękę.

— Marta, gdzie go widziałaś? — pytała z przerażeniem w oczach.

— W szpitalu, majstrował w serwerowni i przy sprzęcie — odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

Alicja dopadła do okna, ale zanim je otworzyła, wychyliła się i krzyknęła:

— Grzegorz, to pułapka!!!!! — Agent był już za drzwiami szpitala i pędził po schodach.

Chorobliwy Brak Chłopaka - tom 1Where stories live. Discover now