3.3. [ZMIANA] Huśtawka nastrojów.

19 9 3
                                    

O szóstej rano koty złośliwie zaczęły harce i gonitwy po mieszkaniu. Waliły czymś w zamknięte drzwi sypialni Marty. Za oknem było jeszcze ciemno, jak to w listopadzie, ale Darek wstał z łóżka i poszedł do kuchni.

Nie lubił gonitwy myśli, która kolejny raz rozpoczynała się gdy leżał bezczynnie. Polubił wstawanie razem z Martą i poranną kawę. Minęło kilka dni od pierwszej wspólnie spędzonej nocy i jeszcze kilka od pierwszego wspólnego razu i kilka kolejnych. Martę podniecało "pełne współżycie", ale nadal bolało, więc chłopak na nowo odkrywał uroki cierpliwości, czułości i wyrozumiałości. Był bardzo delikatny i coraz mocniej spragniony jej ciała, a Marta uparta i całkowicie zielona w łóżkowych sprawach.

Ubrał się zanim zagotowała się woda, wsypał do kubka dwie łyżeczki kawy i zalał wrzątkiem, a w duchu obiecał sobie, że kupi Poniatowskim normalny ekspres, albo nawet taki na kapsułki. Trochę martwił się o Jolkę, która leżała w szpitalu, o Bajkę i denerwował go brak kontaktu z Michałem. Znowu bolała go rano głowa, ale zrzucał winę na niewygodne łóżko.

Wracając do pokoju zahaczył stopą o skręcony przez koty na podłodze dywanik, udało mu się złapać równowagę, ale strącił z półki na biurko kartonowe pudełko w zielone paski. Wypadła z niego zaschnięta biała róża, kilka muszelek, pocztówka z kotkiem, śrubka i inne z pozoru nic nieznaczące drobiazgi.

Darek odstawił kubek z kawą i zaczął je zbierać. Dwa koty z ciekawością śledziły rozwój wydarzeń.

^^

Usłyszałam rumor, ale podejrzewałam, że koty cos zwaliły. Otworzyłam zaspane oczy i usiadłam na łóżku. Ujrzałam Darka, wpatrującego się w zawartość mojego tajnego pudełka na skarby. No dobra, nie tajnego, ale zaglądanie tam było surowo zabronione.

— Masz jeszcze tę różę? Nie sądziłem, że zwracasz uwagę na takie drobiazgi.

— To od ciebie? — spytałam zaspana.

Wstałam, pościeliłam łóżko i ubrałam na piżamę sweter. Spojrzałam na niego zdziwiona. Róża? Nie wiem, co wyczytał z mojej twarzy, ale widziałam, że się zdenerwował.

— Marta, ta róża jest ode mnie. Zawsze była. Myślałaś, że od kogo?

— Nie wiem, znalazłam ją rano na stoliku. Na weselu było mnóstwo kwiatów. — Nie mogłam powiedzieć niczego innego.

— Cały czas myślałaś, że to od niego? Prawda? — spytał, obracając w palcach suchy, niewielki, niegdyś biały pączek róży.

— Nie. Nie zastanawiałam się aż tak nad tym. Nie spędzało mi to snu z powiek — odpowiedziałam.

— To róża z bukietu Jolki. Nie złapałaś go, jak panna młoda nim rzucała. Podałem ci ten jeden kwiatek. Nie pamiętasz?

— Pamiętam, że tańczyliśmy. Nie piłam aż tyle.

— Widocznie zwróciliśmy uwagę na inne rzeczy — wysyczał zdenerwowany.

Mogłam pominąć milczeniem i obrócić w żart te poranne dąsy. Powinnam była.

— O co ci chodzi, Darek? O Grześka? — spytałam, zamiast ugryźć się w język.

— Widziałem jak on na ciebie patrzy. Niezależnie od tego co ci powiedział — mówił mrużąc oczy.

— Ale czemu mi to teraz mówisz?

— Bardzo, ale to bardzo starałem się w tobie wtedy nie zakochać.

— Nie zakochać?

— Tak, wiedziałem, że będą z tego same problemy — odburknął.

— A ja cały czas myślałam, żeby w końcu zatańczyć właśnie z tobą. Czekałam aż wrócisz, aż się zdecydujesz.

Chorobliwy Brak Chłopaka - tom 1حيث تعيش القصص. اكتشف الآن