Rozdział 2

1.8K 73 11
                                    

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek, czwarta nad ranem. Czas wstać. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Po porannej toalecie którą skończyłam o czwartej dwadzieścia, ubrałam się w dresy i jakąś koszulkę i poszłam na siłownie. Nikogo tam nie zastałam. Zrobiłam poranne rozciąganie, do piątej dwadzieścia i poszłam do pokoju. Nie byłam spocona bo było to tylko rościąganie, co do leków od psychiatry, gdy jeszcze mieszkałam u ojca, tak nie mam z Hailie tego samego ojca, choć nazywamy się bliźniaczkami, nasza data urodzin jest zakłamana, bo mama rodziła w domu, Hailie urodziła się pierwszego stycznia minute po północy, ja urodziłam się trzydziestego pierwszego grudnia o dwudziestej trzeciej piędziesiąd dziewięć. Jak to zrobiła że nasza data w papierach to trzydziesty listopada? Nie wiem. Dopiero rok temu zamieszkałam z matką, a jak to się stało? O tym zaraz, wróćmy do leków od psychiatry, gdy mieszkałam u ojca miałam myśli samobójcze przez rówieśników, i stres szkołą, gdy myślałam o pójściu do szkoły dostawałam ataku paniki, samookaleczałam się i codziennie płakałam. I głodziłam się. Nie miałam siły na cokolwiek. Powiedziałam o tym tacie, był wyrozumiały przeniósł mnie z dnia nadzień na nauczenie domowe, wspierał i wysłuchiwał, ocierał moje łzy z policzków, pomagał mi zjadać posiłki, ale nie zmuszał mnie do jedzenia ich. Spytał czy chce iść do psychologa i psychiatry, zgodziłam się, psychiatra przepisała mi leki i było lepiej. Dlaczego trafiłam do matki? Zgłosiła że ojciec znęca się nade mną fizycznie, zaprzeczałam, ale ile jest warty głos dziecka przeciwko dorosłemu? Ojciec też zaprzeczał. Siłom podciągneli mi rękawy bluzy, matka powiedziała że robił to nożem, rany tak wyglądały wszystko im się zgadzało. Płakałam i dostawałam ataków paniki, cały czas powtarzałam że chce do taty. Tak właśnie trafiłam do matki. I przestałam brać leki, bo matką mi zabroniła. Postanowiłam że porozmawiam z Vincentem o tym czy mogłabym wrócić do ojca.

Mój telefon zaczął dzwonić, spojrzałam na wyświetlacz, to tata. Od razu odebrałam.
- Cześć tato.
- Cześć córeczko, jak tam?
- Dobrze, tęsknię za tobą.
- Ja za tobą też. Chciałem Ci powiedzieć że przeprowadziłem się do pensylwani.
- Naprawdę?! Nie żartujesz?!
- Nie, nie żartuję, niedługo postaram się odzyskać nad tobą opiekę.
- To, to cudownie.
- Cieszysz się?
- Oczywiście że tak!
- A jak się czujesz po śmierci twojej matki?
- Nie ruszyło mnie to.
- Od około roku nie przyjmujesz leków, jest dobrze?
- Nie tato, nie jest.
- Co się dzieje?
- To wraca, czuję to. Czuję pustkę i te myśli one wracają, ja sobie bez ciebie nie poradzę.
- Spokojnie córeczko. Nie długo już będziesz ze mną.
- Muszę kończyć tato, muszę iść na śniadanie.
- A jak z jedzeniem?
- Jak byłam u matki to się pogorszyło.
- Czyli nadal masz problemy z jedzeniem?
- Tak, idę napić się wody.
- Proszę, zjedz coś.
- Nie dam rady, przepraszam.
- No dobrze, to wypij wodę.
- Pa tato.
- Do zobaczenia córeczko.
Rozłączyłam się.

Cały czas byłam w kontakcie z tatą, inaczej nie dałabym sobie rady. Westchnełam i poszłam do kuchni.

Gdy weszłam od razu podeszłam do jednej z szafek, trafiłam na tą ze szklankami. Wyjęłam jedną i nalałam sobie wody z kranu. Sprawdziłam godzinę na telefonie, siódma, już tyle czasu minęło? Gdy kończyłam pić wodę do kuchni weszli Shane i Tony, oraz moja siostra.

____________________________________________Rozdział ma 523 słowa. W sobotę dłuższy rozdział.

Miłego dnia/wieczoru/nocy.

Nieidealna siostra monetWhere stories live. Discover now