Rozdział 22

531 42 7
                                    

Dzień w szkole mijał mi spokojnie, aż do przerwy na lunch, siedziałam przy stoliku Monetów, gdy podszedł do mnie Noah, na początku bracia chcieli zareagować ale ich powstrzymałam, chłopak nachylił się nad moim uchem.
- Przepraszam. - szepnął.
- Spierdalaj. - powiedziałam takim tonem że cały stół mnie słyszał.
- Alexa
- Żadna Alexa, powiedziałam spierdalaj, najpierw wypisujesz do mnie okrutne rzeczy, a później mnie przepraszasz, co to ma być? Chciałeś mnie wykorzystać seksualnie, nie godzę się na takie traktowanie, nie chce słyszeć przeprosin, chce byś się odemnie odwalił.
- Ale
- Nie ma ale, sam zakończyłeś tą relacje, z doświadczenia z tobą widzę że nie dorosłeś jeszcze do relacji z osobami mojego pokroju, a teraz odejdziesz albo zrobi to mój ochroniarz. - zerknęłam na mężczyznę stojącego na tyle dalego żeby nie słyszeć naszych rozmów, ale ma tyle żeby doskonale mnie widzieć.
- Porozmawiajmi, proszę cię, daj mi jeszcze jedną szansę.
- Nie, nie chce chłopca nie panującego nad sobą, i nie biorącego mnie na poważnie, kończę tą rozmowę w tym momencie i żegnam cię, oraz proszę o oddalenie się odemnie.
- Alexa
Zaczęłam rozmawiać z Tonym, kompletnie ignorując chłopaka, który stał obok mojego krzesła.
- Albo stąd pójdziesz albo zrobimy to siłą. - ostrzegł Tony.
I dopiero teraz się oddalił.
- Jeśli będzie cię nachodził, pamiętaj masz ochroniarza.
- Wiem.
Do końca dnia w szkole nic się nie działo, ale gdy miałam właśnie iść na parking, znowu Noah chciał ze mną gadać.
- Nie będę cię nawet słuchać, Anthony! - wykrzyknęłam imię ochroniarza.
- Tak?
- Przypilnuj żeby nie zbliżał się do mnie.
- Oczywiście.
Szłam przez parking do samochodu Dylana, przy którym już czekała moja siostra.
- Gdzie zgubiłaś ochroniarza? - spytał mój brat, ale to dziwnie brzmi, ciekawe kiedy się przyzwyczaję.
- Pilnuje by on mnie nie nachodził. - i nie zabił mnie przypadkiem, dodałam w myślach, znałam możliwości mojego byłego, inaczej, widziałam je na własne oczy.
Dylan skinął głową.
- Prawidłowo, wsiadajcie, Alexa z przodu.
Zrobiłam jak kazał.

Dojechaliśmy do domu, od razu poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku, i trochę żałowałam że nie pogodziłam się z Noah, brakowało mi go, tak cholernie mi go brakowało. Miałam ochotę do niego zadzwonić i błagać o to by znowu był. Ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Proszę. - powiedziałam.
- Chodź na kolację.
- Już idę. - odpowiedziałam Tonemu.
Zeszliśmy razem do kuchni, i usiedliśmy przy stole. Nie było przy nim tylko Vincenta.
- Jak minął Ci dzień, Alexo? - zapytał Will.
- Nudno. - odparłam.
- Nic się nie wydarzyło? - dopytywał.
- Nie. - zaczęłam jeść ziemniaki.
- A z tego co wiem coś się jednak wydarzyło, opowiesz o tym?
- Nic się nie wydarzyło. - uciełam.
- A ten chłopak, Noah tak? - zaczął Dylan.
- Co z nim? - zapytałam.
- Narzuca ci się, prawda? - dołączył Will.
- Przestańcie drążyć. - warknęłam. - To sprawa między mną a nim.
- Wspomniałaś o wykorzystaniu seksualnym. - dociekał Dylan.
- To nie wasza sprawa, koniec.
- A tobie jął minął dzień Hailie? - zapytał najstarszy przy stole.
- Dobrze, dostałam szóstkę z biologi.
- To świetnie, a ty Alexa? Jakieś oceny?
- Dwójka z geografii.
- Potrzebujesz z tym pomocy?
- Nie, poprostu nie interesują mnie oceny.
- Powinny zacząć. - powiedział wchodząc do kuchni Vincent.
- Nie wiąrze przyszłości z na przykład geografią.
- Chyba z żadnym przedmiotem szkolnym, mam rację?
Przewróciłam oczami.
- Mam inne plany na przyszłość.
- Jakie?
W sumie to sama nie wiedziałam.
- Znajdę bogatego męża. - powiedziałam bawiąc się włosami.
Dylan, Tony i Shane wybuchnęli śmiechem.
- A poważnie?
- Nie planuje nic konkretnego, wszystko może się zdarzyć.
- Studia? - dopytywał.
- Nie wiem, to się okaże.

Nieidealna siostra monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz