Rozdział 44

307 23 9
                                    

Podobno podświadomie wybieramy mężczyzn podobnych do naszych ojców, jeśli to prawda to nie znajdę szczęśliwej miłości.

Zerknęłam na Noah'a, którego rękę miałam na ramieniu.
- Weź stąd idź czy coś. - powiedziałam do mężczyzny.
- Dziewczyno, mogę cię zabić jak nacisnę spust.
Zaśmiałam się, jak pierdolona psychopatka.
- To strzelaj, poprostu mnie zastrzel, przestań się ze mną bawić. Jak jesteś poważnym człowiekiem pójdziesz do Vincenta, jak jesteś durniem to ty umrzesz.
Za mężczyzną stanęli moi ochroniarze.
- Rzuć broń.

Wypuścili nas wcześniej, a Vincent pozwolił spotkać mi się z Noah, ale musiałam go o to błagać. Na piechotę ze szkoły doszłam na miejsce spotkania, okazała się nim kawiarnia, pod nią stał już Noah.
- Cześć. - przywitał się ze mną.
- Hey. - pocałowałam go w policzek.
- Masz dobry humor. - stwierdził.
Pokiwałam głową.
- Wejdźmy do środka. - powiedział.
Usiedliśmy przy stoliku najbardziej w rogu. Ja na krześle a on na kanapie na przeciwko mnie.
- Tłumacz się mój drogi. - powiedziałam.
A on zamiast się odezwać wyjął na stół opakowanie leków. Przyłożyłam sobie dłoń do ust, które otworzyłam w zdziwienie. Chłopak spuścił głowę. Wzięłam opakowanie w dłoń.
- Dzień dobry, co dla was będzie? - zapytał kelner podchodząc do nas.
- Dwa latte. - powiedział Noah.
- Coś jeszcze do tego? Może jakieś ciasto?
- Al? Chcesz coś jeszcze?
- Nie, dziękuję. - dopiero teraz spojrzałam na kelnera, Xander Miller, ja to mam farta, naprawdę.
- W takim razie to będzie wszystko. - powiedział Noah.
Xander sobie poszedł, a ja spojrzałam na chłopaka siedzącego na przeciwko mnie.
- Znam te leki. - zaczęłam.
- Wiem o tym, brałaś je, i obydwoje wiemy jak się po nich zachowywałaś.
Poczułam że ze wstydu się rumienię, akurat tych leków nie wspominam przyjemnie.
- Ładnie wyglądasz gdy się rumienisz.
- Ja zawsze wyglądam ładnie.
- To prawda. Rozumiesz moje zachowanie? Pamiętasz co ty odwalałaś po lekach?
Teraz to na twarzy na pewno nie miałam delikatnych rumieńców, a wyglądał jak burak, spuściłam głowę.
- Al, zapomnijmy o tym, proszę cię.
Xander przyniósł nasze kawy.
- Chce i nie chce o tym zapominać, to ciężkie.
Pokiwał głową.
- Byłem u psychiatry. - wyjawił. - Głupio mi że nie powiedziałem Ci wcześniej o lekach.
Tym razem to on się zaczerwienił.
- Masz już zmienione leki?
- Tak.

____________________________________________
Ponawiam pytanie, czy chcecie rozdział z perspektywy Xandra?
Miłej nocy.

Nieidealna siostra monetWhere stories live. Discover now