Rozdział 3

1.6K 76 13
                                    

- O co chodziło z tymi lekami? Jesteś jakaś nienormalna?! - zapytał Dylan wchodząc do kuchni.
Spojrzałam na niego ze ździwieniem.
- Co? - zapytałam wręcz oburzona. - Nie rozumiem.
- Jesteś jakaś psychiczna?!
I w tym momencie zadzwonił mój telefon. Odebrałam.
- Cześć tato, coś się stało?
- Tato?! - krzyknął Dylan.
- Nie, poprostu musimy się spotkać.
I w tym momencie zaczęłam się bać.
- Dlaczego?
- Za półgodziny pod galerią, wiesz którą?
- Tak, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Odpowiem jak się spotkamy.
- Dobrze, do zobaczenia. - rozłączyłam się.
Pobiegłam do mojego pokoju, żaden z braci Monet mnie nie gonił, chyba byli zbyt ździwieni.

Poszłam do garderoby, dresy przebrałam na bojówki, założyłam trampki i je zawiązałam, założyłam czarną bluzę, a w rękę chwyciłam deskę. Wybiegłam z pokoju, i zbiegłam po schodach. Wyszłam na dwór i podeszłam do bramy. I tu pojawił się problem, jak ja mam otworzyć tą bramę? Dobra, albo zrobię z niej ściankę spinaczkową i przejdę na drugą stronę wspinając się, albo będę musiała poprosić kogoś o podwiezienie. Czyli zostaję tylko opcja wspinaczki. Przecież nie będe ich prosić o podwiezienie. Przyjrzałam się bramie, może uda mi się przejść pod? Najpierw deska, przepchnęła ją pod bramą, teraz ja. Zaczęłam się czołgać, i udało mi się!

Do galerii mam około dwadzieścia minut, lasem dziesięć, i jak z niego wyjdę to jeszcze dziesięć na desce. Skąd to wiem? Z tatą często latałam do różnych krajów, nie daleko willi monetów swoją posiadłość ma mój tata, więc jak miałam jakieś siedem lat to często biegałam po tym lesie. Czas na spacerek lasem.

Weszłam do lasu i powoli przez niego szłam. Jak to było gdy mieszkałam z tatą? Było cudownie, miałam wolność, tata mi ufał, bale charytatywne i różne przyjęcia to coś na czym się wychowałam, ojciec zaczął mnie na nie zabierać gdy skończyłam pięć lat. Uwielbiałam i uwielbiam ten klimat. Sportowe samochody, markowe rzeczy, miałam wszystko czego zapragnęłam. Zawsze byłam tym szarym dzieckiem nie zapadającym w pamięć, byłam cicha, spokojna, i wrażliwa i to właśnie mnie zgubiło moja wrażliwość, ale byłam też ponad inteligentna jak na swój wiek, już w przedszkolu czytałam miałam w tedy cztery lata, i recytowałam wiersze, dość szybko też zaczęłam pisać. Było to przez to że nie chciałam spędzać czasu z innymi dziećmi, więc zamiast integrowania się z rówieśnikami uczyłam się wierszy, a tata na początku uczył mnie czytać i pisać, a później narodziła się moja pasja do boksu i samoobrony, oraz strzelania. Skąd wiedziałam o którą galerie chodzi? W każde urodziny tata zabierał mnie na małą podróż, dzień wcześniej prywatnym samolotem przylatywaliśmy do pensylwani, a w dzień urodzin dostawałam jakiś prezent, nigdy nie było to coś bardzo drogiego, tata uczył mnie szacunku do pieniędzy, jeśli coś przekraczało 15 dolarów (dop.aut. 60 złoty.) to musiałam sama na to uzbierać, a po dostaniu prezentu jedliśmy razem śniadanie, i po posiłku zabierał mnie do sali zabaw w tej galerii. Było to też miejsce najważniejszych rozmów, bo to właśnie wracając z tej galerii powiedziałam tacie o myślach samobójczych.

Wyszłam z lasu, i zaczęłam jechać drogą. Włożyłam słuchawki w uszy i puściłam losową playlistę. Po dziesięciu minutach dojechałam do galerii, rozejrzałam się i po chwili zobaczyłam mojego tatę. Od razu do niego podjechałam i rzuciłam mu się w ramiona.
- Tęskniłam. - powiedziałam dalej przytulając ojca.
- Ja też księżniczko.
(dop.aut pewnie nikogo to nie obchodzi, ale ostatnio mama tak do mnie powiedziała i miałam dosłownie łzy w oczach, bo nie mam z nią najlepszych relacji.)
- Chodź, jadłaś śniadanie?
- N-nie.
- W takim razie idziemy coś zjeść.
Zaczęliśmy iść w stronę wejścia.

____________________________________________Rozdział ma 577 słowa. Jak wam się podoba? Przepraszam że taki krótki.

Nieidealna siostra monetWhere stories live. Discover now