Rozdział 53

287 28 6
                                    

Na moich słuchawkach leciała muzyka klasyczna, bo tylko ona umiała zagłuszyć moje myśli. Bo ona była moim spokojem.
"- Żeby wygrać wcale nie trzeba być silnym, wystarczy mądrość, ale ty nie masz ani tego ani tego, laleczko". Przeszły mnie ciarki na dźwięk tego głosu.
- Tato? - zapytałam cicho, jego głos był taki wyraźny, jakby stał obok mnie i szeptał mi prosto do ucha.
"- Laleczka do dziwkowania z ciebie".
- Wypieprzaj. - wyszeptałam starając się wsłuchać w muzykę.
Usłyszałam jego śmiech, ten paskudny śmiech.
- Wypierdalaj z mojego życia! - wrzasnęłam bujając się w przód i w tył.
"- Nigdy". - kolejny szept.
Nikt nie przyszedł, nikt nie chciał sprawdzić co się dzieje, żaden ochroniarz nie wszedł, żaden z braci nie przyszedł.
Do: numer nieznany.
Potrzebuje cię
Od: numer nieznany.
Mnie czy mojej obecności?
Do: numer nieznany.
Ciebie, twojej obecności, twojego dotyku, głosu, całego ciebie
Od: numer nieznany.
Mam spotkanie
Do: numer nieznany.
Okey, rozumiem
Spotkanie było ważniejsze niż ja.
Od: numer nieznany.
Będę za dziesięć minut, wiem że Monetów nie ma
Do: numer nieznany.
Dziękuję

Nie będę opowiadać co stało się tej nocy i kto przy mnie czuwał, może kiedyś, ale życie miało toczyć się dalej, to coś tamtej nocy we mnie umarło, albo narodziło od nowa.

- Wiesz że muszę iść?
- Jeszcze chwilę.
- Nie tym razem, niezapominajko.
- Dziękuję że byłeś.
- Dziękuj za to że zawsze będę, ale podziękowania wypowiadaj milcząc.
I sobie poszedł, znowu zostawił mnie tylko z esemesem.
Od: numer nieznany.
Czuje twe cierpienie, ale pozwól bym tylko ja je widział, bym tylko ja mógł je poczuć i tylko ja
Do: numer nieznany.
Mógł pomóc Ci
Dokończyłam, te słowa dla mnie miały inne znaczenie, powtarzaliśmy je za każdym razem na koniec spotkania, ale nigdy nie wiedzieliśmy, które spotkanie będzie naszym ostatnim.
Tylko on znał całkowitą prawdę, bez kłamstw, bez masek, bez ukrywania, bo tylko on mógł to zrozumieć, bo tylko jemu pozwalałam na wszystko.

Nie tak miało wyglądać moje wymarzone życie, ale nigdy nie powinnam marzyć.

Jedno cięcie, tylko jedno, tylko odrobina ulgi, Alexa nie możesz. Alexa, kurwa, nie możesz. Przyłożyłam ostrze do uda. Nie możesz. Zawiedziesz samą siebie, zawiedziesz jego.
"- Rób co chcesz, rób ile cięć chcesz, laleczko".
Ale to nie jego słowa mną kierowały.
"- Każda twoja rana, to dwie moje".
I tylko dzięki temu odłożyłam ostrze.

Nieidealna siostra monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz