Rozdział 8

1.1K 63 31
                                    

Noah postawił przedemną talerz z makaronem i usiadł na przeciwko mnie. Nie byłam głodna.
- Ja naprawdę nie jestem głodna.
- Al, proszę nie zaczynaj, albo cię nakarmię.
- Nie, proszę nie. - w takich momentach przypominał mi moją matkę, ojciec powiedział jej o moich problemach z jedzeniem a ona na siłę wpychała mi jedzenie, czasem tak że wymiotowałam.
- To jedz.
- Nie zjem. A jak wepchniesz mi na siłę to się zrzygam.
- Chce ci pomóc ale nie wiem jak.
- Nie rób nic. Poprostu chce wiedzieć że mogę zadzwonić do ciebie o każdej porze dnia i nocy, i że zawsze będę mogła cię przytulić.
Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
- Możesz. - powiedział. - Powinienem cię odwieść do Monetów.
- Okey. - westchnełam.

Dojechaliśmy do ich willi, Noah zatrzymał się przed bramą. Wysiadłam z samochodu i przeczołgałam się pod bramą. Weszłam do ich domu bo to na pewno nie był mój dom. Od razu powitały mnie zdenerwowane głosy z salonu, weszłam do niego i zobaczyłam wszystkich Monetów razem z Hailie.
- Hey?
- Gdzie ty byłaś tyle czasu! Pojebało cię?! Jesteś jakimś nie porozumieniem! I rozpieszczoną gówniarą! - wrzeszczał Dylan.
- A ty nie jesteś rozpieszczony? - mój głos był opanowany i dbałam o to by nie było w nim słychać strachu.
- Drogie dziecko, czy ty wiesz jakie to było nie odpowiedzialne z twojej stron?
- Co dokładnie? Spotkanie z MOIM ojcem, czy ucieczka do chłopaka?
- Obydwa.
- W takim razie nie wiem, ufam Noah i mojemu ojcu, i czuje się bezpiecznie przy nich oraz swobodnie. I zawsze gdy nie jestem z ojcem to podąża za mną mój ochroniarz, jak jestem gdzieś razem z tatą to też. Jedynie w waszym domu nie ma go ze mną.
- Masz ochroniarza? - zapytała Hailie.
- Oczywiście, ty też masz ale donosi on wszystko twojemu najstarszemu bratu. Myślałeś że tego nie widziałam? Mi też dałeś ochronę tylko że ja znam tego ochroniarza.
- Było by nie rozsądne nie dać ci ochroniarza. A teraz do biblioteki.
Prychnęłam.
- Nie, załatwimy to tutaj przy reszcie twojego rodzeństwa. - czas rozpocząć cyrk.
- Usiądź.
- Nie, dziękuję.
- Masz zakaz wychodzenia gdzie kolwiek baz któregoś z braci, a w domu będzie za tobą podążał ochroniarz, również będzie z tobą w twoim pokoju.
Miałam ochotę się roześmiać.
- Dwóch ochroniarz. - warknął Tony.
- Okey. - odparłam. - może być i pięciu.
- Co z tobą jest nie tak?! - wykrzyknął Dylan.
- Wszystko. - powiedziała Hailie.
- Zamknij ten swój świński ryj. - warknęłam.
Oczywiście musiała się rozpłakać.
- Nie mów tak do niej! - z karcił mnie Will.
- No tak bo to twoja malutka.
- Alex do pokoju. - powiedział lodowato Vincent.
- Żałuję że to ty nie zginęłaś w wypadku.
- Nie doceniasz ile ja dla ciebie zrobiłam.
- Ile?! Ile niby zrobiłaś!
- Mam wyliczać?!
- Tak!
- Zakładałam Ci słuchawki na uszy, żebyś nie musiała słuchać kłótni matki z moim ojcem! Dzięki mnie nie znęcali się nad tobą w szkole! Pozwalałam przez tyle lat stać w twoim cieniu!
- Ile?! Rok!
- Oj nie Hailie, nie, ja miałam kontakt z matką, wychwalała cię, a ja milczałam! Później gdy u niej zamieszkałam, nadal stałam w twoim cieniu!
- Ale miałaś ojca, byłaś jego oczkiem w głowie!
- A ty miałaś matkę, która miała dla ciebie czas, miałaś babcie obydwie cię wspierały. Ja miałam zapracowanego ojca, który interesował się mną raz w roku! Przez resztę roku miał mnie w dupie! Nie będziemy się kłócić kto miał gorzej, bo ja mam honor w przeciwieństwie do ciebie. Chroniłam cię od świata w którym się wychowałam.
- Ja też mam honor.
- W takim razie to pokarz.
- Alex wystarczy!
- Alexa nie Alex. - poprawiłam Vincenta.
- Jak możesz być tak atencyjna? - zapytał Shane.
- Ja atencyjna? Wypraszam sobie. Hailie wszystko przez cały pierdolony rok wymuszała wszystko płaczem. Ja mam tego dość! Tak kurwa dalej nie będzie!
- Słownictwo.
- Wypierdalaj z tym swoim słownictwem.
- Do pokoju w tym momencie! - wykrzyknął Will.
- Całą wasza rodzinka jest pojebana, już wiem po kim Hailie taka jest. Cieszę się że nie mamy tego samego ojca.
- Nie przeginaj, jesteś popierdolona! Szkoda że nie zginęłaś razem ze swoją matką! - krzyczał Dylan.
- Ja też! Wiesz ja kurwa cholernie tego żałuję! Nie wiesz, prawda? Bo przecież masz braci którzy cię wspierają, co ja miałam? Matkę i ojca którzy mieli we mnie wyjebane? Siostrę która się wywyższała jaka to jest wspaniała? Matkę która wpychała mi jedzenie siłą do póki się nie zrzygałam? Jedyne co miałam to pieniądze. Twoi umarli? Prawda Dylan? Wychowany na opiekunkach bez miłości, tak było?
Nie odezwał się.
- Masz przestać, jesteś rozpieszczona. I okrutna nie masz empatii i jesteś gorszą w każdym aspekcie od swojej siostry.
- Nie znasz mnie.
- Właśnie pokazałaś jaka jesteś.
Roześmiałam się. I poszłam do pokoju.
- Jeszcze dokończymy tą rozmowę! - krzyknął za mną Vincent.

Nieidealna siostra monetWhere stories live. Discover now