Rozdział 17

571 29 11
                                    

Stałam przy głównym wejściu do szkoły bojąc się spotkania z Noah.
- Mi już musimy iść, tata po nas przyjechał, pa Alexa. - powiedziała Esme.
- Pa.
- Masz nasze numery więc jakby co to pisz. - powiedział Travis.
- Okey.
Pożegnałam się z nimi a po chwili zobaczyłam Noah zmierzającego w moją stronę.
- Zrywam. - powiedział i poprostu poszedł.
A ja stałam z otwartymi ustami. Nie miałam gdzie wrócić. Wybrałam numer Travisa.
- Tak?
- Jesteście jeszcze na terenie szkoły?
- Tak, a co?
- Noah ze mną zerwał i nie mam gdzie wrócić.
- Czekaj. Tato? Czy Alexa może u nas dzisiaj zostać? Yhm, okey. Możesz u nas zostać, widzisz nas z miejsca w którym stoisz? Esme z ojcem palą przy naszym samochodzie.
- Widzę.
- To chodź do nas. Rozłączam się.
Podeszłam do ich samochodu.
- Dzień dobry. - przywitałam się z ich ojcem.
- Dzień dobry, kojarzę cię.
- Ja pana też.
- Jesteś córką zmarłego Hughesa? Jesteś do niego bardzo podobna.
- Tak.
- Wsiadaj do samochodu w takim razie.
- Dziękuję.
- Nie masz za co dziękować, Ivy została jeszcze w szkole, tak Esme?
- Tak, tato.
Weszłam do samochodu siadając obok Travisa.
- Co się stało?
- No powiedziała że zrywa i sobie poszedł. Trochę to takie jakby dziecinne? Nie wiem, a niech spierdala.
- Dokładnie, a teraz jedziemy do domu, trzeba zdecydować z organizacją co z tobą zrobić. - powiedział ich ojciec, nawet nie wiedziałam że mnie słyszał.

Dojechaliśmy do zwykłego domu jednorodzinnego, nie żadnej willi ani nic takiego. Wysiedliśmy z samochodu.
- Dobra, dzieciaki możecie robić co chcecie ja idę pracować.
- Mama jest w domu? - zapytała Ester.
- Nie, jest na jakimś spotkaniu. Wracając zajedzie po Ivy. A teraz znikajcie.
Travis i Esme zaprowadzili mnie do swojego pokoju na piętrze.
- No, my mieszkamy w trójkę w jednym pokoju. - obydwoje byli tym trochę zawsydzeni.
- Spoko, ja też mieszkałam w pokoju z siostrą.
Usiadłam na podłodze, a obok mnie Esme, Travis usiadł na łóżku. W pomieszczeniu było jedno łóżko piętrowe i jedno pojedyncze, najbardziej zaskoczyło mnie chyba to że mieli jedno biurku i jedną szafę, i to dość małą. Ściany były szare, pokój był jakby wyciszający? Zaczęliśmy rozmawiać, aż zaczęłam słyszeć krzyki z dołu.
- Jak Ci tak źle to się wyprowadź! Drzwi stoją otworę, gówniaro!
- Z chęcią, ale nie jestem pełnoletnia! - usłyszałam głos Ivy.
- Przestańcie się kłócić! Nic wam to nie da.
- Nie wtrącaj się! - wrzasnego z tego co wywnioskowałam ich matka. - Nic nie robisz, jesteś tak leniwa! Jedynym twoim obowiązkiem jest nauka, a i tak tego nie robisz!
Ivy nic nie odpowiedziała, po chwili drzwi od ich pokoju się otworzyły.
- Och. - powiedziała z zaskoczeniem. - Cześć, Alexa.
- Hey.
Położyła się na górnym łóżku i zaczęła przeglądać coś na telefonie.
- Sory za tą sprzeczkę z mamą, nie powinnaś tego słyszeć.
Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć.

Ich dom wyglądał biednie, wiem że to pewnie przez zmianę szkoły i to na taką, ale było to dziwne i podejrzane, w końcu to była jedna z lepszych szkół i droga, z tego co wiedziałam żadne z trójki nie miało stypendium. To wszystko było dziwne, ich matka miała kilka fundacji charytatywnych więc to by znaczyło że są dość bogaci, ich ojciec to też dość wysoko postawiona osoba, patrząc na to że ja kojarzyłam z jakiegoś balu najpewniej. Szkoda że wtedy jeszcze nie wiedziałam że nie powinnam z nimi nigdy zacząć się zadawać.

Spałam w ich pokoju na materacu, rano przyszedł ich ojciec mnie obudzić i ze mną porozmawiać. Usiedliśmy w salonie.
- Ustaliliśmy z organizacją że zrobimy ci testy dna, i najpewniej wrócisz do Monetów, u nas zostaniesz aż nie przyjdą wyniki.
- Dobrze.
- Dzisiaj nie pójdziesz do szkoły ze względu na testy i badania, możesz iść obudzić resztę dzieciaków.
- Już idę.
Obudziłam resztę i porzyczyłam ciuchy od Esme. Miałam na sobie czarne szerokie jeansy i tego samego koloru koszulkę. Zeszliśmy na dół, oni zjeść śniadanie i pojechać do szkoły a ja na testy, wsiadłam do samochodu z ich ojcem. Po dwudziestu minutach dojechaliśmy do jakiejś kliniki. Podeszliśmy do rejestracji.
- Dzień dobry, my na testy dna i badania ogólne.
- Nazwisko?
- Monet. - podał.
- Gabinet numer dwanaście, najpierw badania ogólne sprawdzające stan zdrowia i przeciwskazania do badania krwi. Pani doktor później zaprowadzi cię na testy.
Skinęłam głową.

Po chwili byłam już w gabinecie.
- Najpierw zadam Ci kilka pytań, dobrze?
- Tak.
- Masz jakieś alergie?
- Nie. - nie przypominałam sobie o żadnych.
- Przyjmujesz jakieś leki?
- Nie.
- Przyjmowałaś jakieś leki niedawno?
- Nie.
- Żadnych przeciwbólowych ani nic takiego?
- Żadnych.
- Przyjmowałaś kiedyś jakieś leki od psychiatry?
Zastanawiałam się czy skłamać, postawiłam na prawdę.
- Tak.
- Jakie to były leki?
- Nie pamiętam.
- Na co były?
- Po co to pani do wiedzy?
- Żeby wiedzieć czy wyniki krwi przez to nie będą zakłamane, to się zdarza.
- I tak nie pamiętam.
- Na pewno nie pamiętasz co to były za leki?
- Nie.
- Dobrze, przejdziemy teraz do badań

- Rozbierz się.
I tu się lekko przestraszyłam.
- Słucham?
- Rozbierz się, no już.
Zdjęłam spodnie, jak dobrze że blizny już znikły po cięciach, a przynajmniej te z ud.
- Koszulkę też.
- Nie mogę zostać w koszulce?
- Możesz.
Usłuchała mnie i sprawdziła mi odruchy.
- Teraz przejdź się po gabinecie, sprawdzę jak stawiasz stopy.
Przeszłam się.
- Dobrze, teraz stań na wadze.
Przełknełam ślinę wchodząc powoli na wagę.
- Yhm, stań teraz do mnie przodem to cię zmierzę.
Wyszło że mam metr sześćdziesiąt dziewięć.
- Masz niedowagę, ale nie jakąś wielką. Teraz zrobię Ci badania krwi i testy dna, będzie ich kilka żeby wynik był jak najbardziej jednoznaczny.
Ubrałam się a lekarka zaprowadziła mnie na piętro na pobranie krwi.
- Jak się nazywasz? - zapytała jakaś młoda dziewczyna, wyglądała jakby dopiero skończyła studia.
- Alexa.
- W takim razie Alexo usiądź tutaj sobie. - wskazała na krzesło. - Czy pobranie krwi mogłaby zrobić Ci studentka?
- Tak, oczywiście.
- Świetnie.
Na początku nie mogła znaleźć żyły dla tego końcowo pobranie krwi zostało mi wykonane motylkiem.
- Dobrze, teraz czas na testy ze śliny.
Pobrali mi jeszcze jakieś próbki i wypuścili do domu.
- Wyniki powinny być do odebrania jutro albo pojutrze. - powiedziała lekarz do ojca trojaczków.
- Dowidzenia. - powiedzieliśmy wychodząc.
___________________________________________
Jutro dłuższy rozdział.
Miłego wieczoru/nocy!

Nieidealna siostra monetWhere stories live. Discover now