Rozdział 23

495 27 12
                                    

Płacz, krzyk, dźwięk rozbijanego szkła, zakładanie słuchawek siostrze, udawanie silnej, ostrze, ojciec, matka, rany, ból, krew, przerażenie, trauma, ocenianie, głodówki, tak mogłabym opisać lata mojego życia, ale nie chciałam ich tak opisywać, zdarte kolana, siniaki, podwórko, drzewa, śmiech, uśmiech, szczęście. Moje życie od zawsze było różne, ale nigdy nie było nic pomiędzy, to tak jakby się topić i na chwilę wynurzyć głowę i złapać oddech, tylko że ja topiłam się w bagnie, w bagnie zwanym chorobami psychicznymi, oraz problemami rodzinnymi. Może to był jeden z większych błędów jakie miałam popełnić w ciągu mojego życia, ale musiałam to zrobić, wybrałam numer i zaczęłam dzwonić, jeden sygnał, drugi, za trzecim odebrał.
- Tak? - zapytała osoba po drugiej stronie.
- H-hej.
- Cześć? Po co dzwonisz?
- Chciałam przeprosić.
- Ty mnie? Ale za co?
- Byłam okropna, nie powinnam cię tak traktować, przepraszam.
- Al, zasłużyłem, okey? Tak, jestem idotom, chujem, dupkiem i jak chcesz jeszcze mnie nazwać, ale ty nie masz za co mnie przepraszać.
- Nie radzę sobie. - wyznałam.
- Co się dzieje?
- To wszystko wraca, j-ja częściej to robie, to wszystko bardziej mnie przytłacza, ja marzę o śmierci, ja tego nie chce. - Mój głos był płaczliwy, a ja byłam na skraju rozpłakania się.
- Al, jeśli chcesz się pogodzić, obiecuje że nigdy więcej coś takiego się nie wydarzy, i będę.
- Nie wiem, ja chce żeby było jak wcześniej.
- Nie wykorzystam cię, żałuję, nawet nie wiesz jak cholernie żałuję tego co zrobiłem, wybaczysz mi?

____________________________________________
Przepraszam że taki krótki.
Miłej nocy!

Nieidealna siostra monetWhere stories live. Discover now