Niedzielny poranek | NxJ

150 6 1
                                    

─────────────────────────────────

niemy!Nace x Jan

Fluff

─────────────────────────────────


Jest niedzielny, chłodny poranek. Szare światło wita przez zasłony ich sypialni, przy tym budząc  kochanego przez autora tej książki, Nace. Odwrócił się i widzi, jak Jan patrzy na niego spod przymkniętych powiek. Próbuje być zły na Jan'a, że nie obudził go wcześniej, ale ostatecznie tego nie robi.

Jan przesunął się tak, że ich ciała się dotykają i się składa pocałunek na lekko spierzchniętych ustach Nace. Brunet nuci delikatnie; ma przeczucie, że może nadal jest we śnie, ale czuje smak mięty i wie, że to rzeczywistość, coś, z czym wciąż nie może się pogodzić. 

Jakby wam to wytłumaczyć kochani;  Jan prywatnie jest o wiele milszy i opiekuńczy, nisz można powiedzieć na pierwszy rzut oka. Oraz wiele lepszy niż kiedykolwiek, ale z jakiegoś powodu Jan wmówił sobie, że to Nace jest tak doskonały.

"Dzień dobry słońce" — Mówi Jan, przewracając się na bok. Sięga i chwyta dwa kubki ustawione wcześniej na stoliku nocnym. „Chcesz herbaty?" Wyciąga ramię w stronę Nace; kubek napełnił się do trzech czwartych, a w dłoni trzymał ulubioną herbatę.

Nace mruga kilka razy, bo jego mózg jest wciąż na wpół uśpiony i wydaje się, że nie może pojąć, jak Janowi udało się umyć zęby i zrobić herbatę tak wcześnie.

Basista bierze ciepły kubek w obie dłonie i przykłada do nosa, wdychając jego zapach i ciesząc się ciepłym uczuciem pary na twarzy. Bierze duży łyk i uśmiecha się do siebie, czujac smak miarki cukru i odrobiny mleka, dokładnie tak, jak lubi.

— Więc zastanawiałem się nad tym, czy moglibyśmy zostać dłużej łóżku? Wczoraj przyszła mi ta nowa książka i może moglibyśmy się połorzyć i trochę poczytać? — Pyta gitarzysta, uśmiechając się, bo wie, że dni spędzone na czytaniu w łóżku są ulubionymi dniami faceta i uważa, że ​​musi być chyba najlepszym chłopakiem, skoro zaproponował taki pomysł.

Nace kiwa głową z uśmiechem na twarzy i sięga po okulary i książkę ze nocnego stolika. Jan robi to samo (ale nie bez okularów bo niema) i ułożył się tak, by było im wygodnie, wytrzepując poduszki i przesuwając koce, aż oboje będą całkowicie zadowoleni.

Czytali w komfortowej ciszy, dopóki Nace nie podniósł wzroku znad oprawek swoich ciemnych okularów i zauważył Jana ze zmarszczonymi brwiami w pełni skupiony na książce. Nie może powstrzymać się od chichotu i  składa szybki pocałunek na policzku młodszego.

Jan spogląda na niego z udawanym zdziwieniem. "Po co to było?" — Pyta, próbując być poważnym, ale oboje chichoczą, więc nie jest najlepszym aktorem.

Nace pochyla się do stolika nocnego i chwyta jeden z wielu żółtych bloków papieru, które mieli w mieszkaniu, oraz długopis z niebieskim tuszem. Zapisuje krótką wiadomość i podaje notes ukochanemu, rumieniąc się lekko.

Wyglądasz naprawdę uroczo, kiedy czytasz

Jan czyta dosyć czytelne pismo i wybucha cichym śmiechem, szybko upuszczając książkę na kolana i patrząc prosto w piwne oczy Nace, z najsłabszą oznaką rumieńca na jego kościach policzkowych. „Ty też" szepcze i mruga, ostrożnie kładąc miękką dłoń na jego udzie. Nace wzdryga się tylko trochę, ale uśmiecha się, więc Jan pochyla się i łapie jego usta w delikatnym pocałunku.

Usta bruneta moją pismak herbaty, a cienowłosego jak pasty do zębów i pozostają tak przez chwilę, po prostu leniwie się całując. W końcu odsuwają się od siebie, a jednoczesne burczenie w brzuchach przypomina im, że prawdopodobnie nadszedł czas, aby wreszcie wstać z łóżka i coś zjeść.

Już prawie pora, na śniadanie, więc Jan wstaje z łóżka i mówi Nace, że idzie zrobić im cos do jedzenia.

 Basista zostaje w łóżku, zwinięty w ciepłych kocach gdy do jego uszu dociera stłumiona, cicha rozmowa z chłopakami (najpewniej Kris'em lub Bojam'em) a Jan'em. Patrzy przez okno i obserwuje powoli opadające płatki śniegu. Pomimo że była połowa października, to i tak pogoda robiła swoje.

Myśli o tym, jak miło jest obudzić się obok ciepłego ciała kochanka  i godzinami leżeć przy nim, wsłuchując się w odgłosy bicia serca i jego oddechu. 
Myśli o swoim dzieciństwie, o wszystkich ludziach, którzy naśmiewali się z niego, bo był inny. Myśli o ludziach, którzy nazywali go bezużytecznym i mówili, że nie zasługuje na miłość. Oj jak bardzo się mylili..


Ale co najważniejsze, myśli o Jan'ie i zespole (głównie o ciemnym brunecie), jedynych osobach, którzy nigdy nie traktowali go jak innego. 

Rozmyśla o tym, jak naprawdę zawsze był miły i opiekuńczy, nawet od pierwszej chwili, gdy się poznali.

Myśli o tym, jaki piękny jest młodszy ze swoją mleczną skórą, ciemnymi włosami i doskonałymi zębami. Uwielbia zęby Jan'a, uwielbia przesuwać po nich językiem, gdy się całują, i uwielbia to, jak prawie zawsze pokazuje zęby, kiedy uśmiecha się tym szczególnym uśmiechem, tym, który jest tylko dla niego.

Po kilku minutach spędzonych utoniętych w myślach, Jan wraca do sypialni, niosąc dwa talerze wypełnione jajkami i bekonem, przyozdobionym pietruszką, ponieważ wciąż nie porzucił swoich marzeń o byciu szefem kuchni. Młodszy kładzie swój talerz na szafce nocnej i podaje mu swój. Siedzą w komfortowej ciszy, delektując się jedzeniem.

Przez jego głowę zaczynają przepływać wspomnienia z przed kilku lat.     

Ale brunet zostaje wyrwany z myśli przez dłoń na jego ramieniu. "O czym tak myślisz?" starszy uśmiecha się i sięga po swój notes, wręczając Jan'owi notatkę, kiedy kończy pisać.

po prostu przypominając sobie dzień, w którym się poznaliśmy

Czyta to uważnie i uśmiecha się promiennie do chłopaka. „Prawdopodobnie najlepszy dzień w moim życiu, jeśli mam być szczery". Brunet podnosi rękę do twarzy, próbując ukryć swój ogromny uśmiech rękawem swojej trochę za dużej bluzy, ale oczywiście Jan jest szybszy. Sięga i chwyta dłoń Nace, splatając ich palce.

Jan nuci i szepcze: —Pamiętasz, jak oglądaliśmy rzekome porwanie Bojana? Typ podbijał do każdej dziewczyny na ulicy i był w szoku jak chłopak jednej dał mu w pysk. Ale nawet to go nie nauczyło, więc go 'porwaliśmy'— Nace zaśmiał się bezdźwięcznie i zaczął znów zapisywać w notesie i podaje to Janowi.

Oczywiście że pamiętam, to było takie głupie. A pamiętam pamiętasz nasz pierwszy pocałunek?

Peteh czyta to i uśmiecha się. „Jak mógłbym zapomnieć? Pamiętasz, jak było zimno? Dosłownie się trząsłeś. Nie wiedziałem wtedy co zrobić, więc wymyśliłem sposób, żeby cię rozgrzać. Ciemno włosy mruga do niego, powodując, że starszy się rumieni.

Nace pamięta to wyraźnie. Tylko oni dwaj pozostali po corocznym ognisku. Siedzieli obok siebie na drewnianej kłodzie, zachowując przyzwoitą odległość między sobą. Oczywiście Jordan zapomniał zabrać ze sobą płaszcz, więc było mu dość zimno. Nie zdawał sobie sprawy, że się trzęsie, dopóki Peteh nie zagruchał obok niego i nie zdjął kurtki, kładąc ją na ramionach drugiego, nie pozwalając mu protestować. Zostawił tak ramię na ramionach i nagle zrobiło się znacznie cieplej.

Siedzieli tak przez chwilę w całkowitej ciszy; Gitarzysta obserwował płomień ognia, podczas gdy Nace całą swoją uwagę zwrócił obserwowaniem gwiazdy na czystym, nocnym niebie. Jan w końcu postanowił przerwać ciążę i odchrząknął. — Hej, Nace? Nace spojrzał na niego i skinął głową, dając mu znak, że może kontynuować. — Czy mogę cię pocałować? mówił delikatnym jak na niego szeptem. Oddech uwiązł mu w gardle, ale powoli skinął głową. Co poradzić że uczył się irytująco powoli. Nace nie mógł uwierzyć, jak pięknie wyglądał, delikatne światło ledwo płonących płomieni zapewniało wokół niego ciepły blask.

Brunet po raz kolejny zostaje wyrwany ze swoich myśli, ale tym razem przez ciepłe uczucie ust młodszego na jego dłoni. Uśmiechają się do siebie i Nace położył się tak, że leży na klatce piersiowej Jan'a, słuchając bicia jego serca.

Resztę dnia spędzają skuleni w swoich ramionach, wspominając tamto błogie lato lata temu.

𝘒𝘢̈𝘢̈𝘳𝘪𝘫𝘢̈ 𝘹 𝘉𝘰𝘫𝘢𝘯  | 𝘰𝘯𝘦𝘴𝘩𝘰𝘵𝘴 | 𝘌𝘶𝘳𝘰𝘷𝘪𝘴𝘪𝘰𝘯 2023Where stories live. Discover now