2

79 11 11
                                    

Wypiął kabel suszarki z gniazdka i włożył urządzenie do sportowej torby

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wypiął kabel suszarki z gniazdka i włożył urządzenie do sportowej torby. Przeczesał włosy palcami, aby nie były oklapnięte. Wolał artystyczny nieład niż przylizane kosmyki. Najlepiej by było, gdyby włosy układały się tak, jak chciał. Niestety jego moc sprawcza nad nimi była znikoma, nie słuchały rozkazów.

Spojrzał jeszcze raz w lustro, upewniając się, że nie wygląda tak najgorzej i może wyjść do ludzi. Musiał dziś wracać autobusem, a wolał nie straszyć innych pasażerów czarną burzą na głowie.

Zapakował jeszcze buty do tańca z miękkiej skórki i zasunął torbę, po czym przerzucił ją przez ramię.

Uwielbiał to uczucie całkowitego zmęczenia ciała po treningu, kiedy już tylko mógł ostatkiem sił dotrzeć do domu, przespać pół godziny, a później zabrać się za prace domowe i naukę. Niekiedy starczało mu czasu na przeczytanie kilku rozdziałów książki lub obejrzenie maksymalnie dwóch odcinków serialu. Lubił seriale, ale nie był w stanie ich bingewatchować. Poza tym, jaki był sens w oglądaniu wszystkiego na raz, skoro później rozpaczało się, że trzeba czekać rok na następny sezon? Przyjemność z oglądania seriali należało sobie dawkować.

Wyszedł z szatni i zmierzał do wyjścia. Pomimo zmęczenia i świadomości o czekających go obowiązkach, nie spieszyło mu się. Zaglądanie do sal i obserwowanie innych grup po zakończeniu własnych zajęć było jego swoistym rytuałem. Z uśmiechem oglądał przez przeszklone ściany grupy dzieciaków. Po jednej stronie korytarza hip-hop, po drugiej taniec towarzyski.

Pamiętał, jak sam stanął przed wyborem. Zachęcano go do podjęcia nauki czegoś nowoczesnego, breakdance'u lub dancehallu, ale on wybrał taniec klasyczny.

Dla ośmioletniego chłopca balet był objawieniem. Wydawał się taki piękny, elegancki i uduchowiony. Nigdy nie żałował tych czterech lat bycia tancerzem baletowym. W ogóle nie żałował swoich artystycznych wyborów, ale czasami zastanawiał się, czy byłoby mu trochę łatwiej w życiu, gdyby zamiast przenieść się na taniec współczesny, wybrał street dance.

Na pewno uniknąłby głupich docinków ze strony kolegów w młodszych klasach, które stały się jednym z powodów, dlaczego zdecydował się na wybór prywatnego liceum artystycznego. I tak chciał tam iść ze względu na prestiż, ale długo się wahał, ponieważ nie wiązał z tańcem wielkich planów. Ostatecznie uznał, że tak długo, jak będzie miał czas i ochotę, będzie tańczył, bo nie było na świecie niczego, co satysfakcjonowałoby go tak bardzo.

Stał teraz przed „salą zieloną", jak zwykło się ją nazywać ze względu na ściany w kolorze pierwszej wiosennej trawy. Nieśmiało zaglądał do środka przez uchylone drzwi.

Wewnątrz była tylko jedna osoba. Grało Runaway Sashy Sloan, a chłopak w czarnych dresach z nieco obniżonym krokiem rozciągał się przed lustrem.

Biała koszulka z krótkim rękawem, za duża o kilka rozmiarów, falowała przy każdym jego ruchu, gdy rozciągał przedramiona i obręcze barkowe. Wyciągał ramiona, jak gdyby chciał dotknąć sufitu, by zaraz potem wykonać pełny skłon i oprzeć dłonie na podłodze. Następnie zszedł do siadu, by rozciągnąć nogi i cały tułów.

Pas de deuxWhere stories live. Discover now