25

21 5 0
                                    

Garam nie znalazł w sobie tyle odwagi, by zadzwonić do Jaya

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Garam nie znalazł w sobie tyle odwagi, by zadzwonić do Jaya. Zamiast tego po prostu do niego napisał. Chciał być konkretny, podobnie jak tancerz, dlatego podał od razu datę, godzinę i miejsce spotkania. Nie chciał, by Jay znów po niego przyjeżdżał, lecz ten i tak się uparł.

Jay lubił morze, ale byli już na plaży, toteż Garam starał się wymyślić coś innego, co mogłoby się spodobać liderowi Arsonu. Mógł o nim dużo powiedzieć, lecz wciąż niewiele konkretnych rzeczy. Początkowo myślał o jakimś kameralnym antykwariacie, w którym mogliby się napić kawy i podyskutować o książkach, lecz szybko uznał, że choć obaj lubią książki, siedzenie w takim miejscu było mało ciekawe. Pomyślał więc o czymś zupełnie przeciwnym, pełnym ludzi, tętniącym życiem.

Co każdy tancerz kochał najbardziej na świecie? Taniec, oczywiście. Garam skrycie marzył o zatańczeniu z Jayem do jakiejś wolnej piosenki, co dla niego samego było bardzo dziwne, gdyż na ogół był indywidualistą i nigdy nie myślał o tańczeniu z partnerem. Jay był jednak wyjątkowy. Był pierwszą osobą od dawna, z którą Garam pragnął kontaktu fizycznego. Pozwoliłby mu nawet na roztrzepywanie swoich włosów, gdyby chciał. Nie lubił wyglądać niechlujnie w miejscach publicznych, ale nie mógł zaprzeczyć, że poczuł delikatne ciarki, gdy długie, smukłe palce wsunęły się w jego kosmyki.

Wiedział, że jest jeszcze za wcześnie na wspólny taniec w sali w The Rage przy przygaszonym świetle i cichej muzyce, ale mogli znaleźć inne miejsce i zapomnieć, że są profesjonalistami. Garam uznał, że to się może Jayowi spodobać.

Znalazł salon gier i upewnił się, że była w nim maszyna do tańca. Mogli się pobawić i urządzić małe zawody, a to z pewnością niosło ze sobą mnóstwo śmiechu. Garam lubił szerokie, słoneczne uśmiechy Jaya i jego głośny, szczery śmiech, toteż sprytnie postanowił niejako przymusić choreografa do tego, by zapewnił mu te rzeczy. A gdyby znudził im się taniec, mieli jeszcze do dyspozycji całą masę innych rozrywek.

Lider Arsonu zareagował niezwykle entuzjastycznie na wiadomość, gdzie Garam go zaprasza. Pozytywne nastawienie Jaya udzieliło się też jemu. Ze zdziwieniem stwierdził, że w zasadzie perspektywa tej randki aż tak bardzo go nie stresuje. Miał wrażenie, że nawet gdyby zrobił coś źle, Jay by go nie oceniał ani nie miał mu tego za złe. Raczej odebrałby to wciąż jako coś pozytywnego. Ewentualnie w ogóle nic by nie powiedział, tylko udał, że wszystko mu się podobało. Co prawda Garam nie chciałby być okłamywany, nawet w tak miły sposób, jednak doceniał subtelność i takt starszego tancerza.

Jay przyjechał w wygodnych, workowatych spodniach w kolorze khaki oraz białej bluzie z kapturem, spod której wystawał beżowy T-shirt. Prezentował się całkiem zwyczajnie, a jednak Garamowi wydawało się, że nigdy nie widział przystojniejszego chłopaka.

‒ Cześć.

Zauważywszy, że Garam zatrzymał się w bezpiecznej odległości i nie bardzo wie, co robić, prócz uśmiechania się i wyczekiwania, aż wsiądą do samochodu, Jay sam wyciągnął dłoń w jego stronę. Tylko przez sekundę widział zawahanie w oczach młodszego. Dlaczego nie chciał go dotknąć? Przecież to nie był pierwszy raz. W końcu jednak zorientował się, że może nie chodziło o sam dotyk. Garam trzymał jego dłoń i uważnie się jej przyglądał. Kącik ust Jaya mimowolnie drgnął ku górze, kiedy chłopak zrozumiał. Pozwolił jeszcze przez chwilę podziwiać swoje palce, po czym chwycił mocniej mniejszą dłoń i przyciągnął Garama do siebie.

Pas de deuxWhere stories live. Discover now