8

14 6 0
                                    

Jasmine musnęła jego policzek ustami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jasmine musnęła jego policzek ustami. Zachichotała, odsunąwszy się i zauważywszy, że został na nim blady ślad jej burgundowej szminki. Spróbowała rozetrzeć go palcem, ale przez to Shor wyglądał teraz, jakby się zarumienił na jednym policzku. Kazał jej się nie przejmować, bo za pół godziny miał być na treningu, więc szminka zapewne spłynie wraz z potem.

‒ Po treningu wracasz do domu? ‒ zapytała.

‒ Tak. ‒ Pokiwał głową, zerkając w ekran telefonu.

‒ Może w takim razie przyjadę po ciebie? ‒ zaproponowała i odgarnęła włosy, ale Shor nawet nie zwrócił na to uwagi, wystukując coś na urządzeniu.

‒ Nie, będę padnięty, a jutro mam test i naprawdę muszę się pouczyć. ‒ Dopiero po tych słowach na nią spojrzał i zrobił najbardziej zawiedzioną minę, jaką potrafił. ‒ Jutro możemy wyskoczyć na kawę.

Jasmine przyjrzała mu się uważnie, lecz znów opuścił głowę, aby patrzeć w telefon, a włosy przysłoniły jego twarz. Miała wrażenie, że ją zbywa, ale jednocześnie nie zachowywał się inaczej niż zwykle. Potrafił okazywać uczucia, ale zazwyczaj tego nie robił. Przynajmniej nie z nią.

Po rozmowie z koleżanką, która umawiała się z nim w poprzedniej szkole, wiedziała, że Shor się zmienił, bo wcześniej związki były dla niego czymś na pokaz. Może to dobrze o nim świadczyło, jednakże Jasmine chciała, by ludzie wiedzieli, że Shor jest z nią. Choć tak naprawdę wciąż nie ustalili, na jakim stopniu jest ich relacja.

Chciała być jego dziewczyną jak najdłużej. Pokazać wszystkim poprzednim, że nie były dla niego wystarczające, że robiły coś źle, że ona jest najlepsza i może będzie tą jedyną, która usidli go na dłuższy czas. Dlatego tylko uśmiechnęła się, jakby nie zabolało ją, że chłopak wybiera naukę zamiast niej i oferuje w zamian kawę następnego dnia, i zgodziła się, myśląc o tym, że musi się do niego dopasować, jeśli nie chce go stracić.

Pożegnali się jak zwykle, lecz tym razem nie stał i nie patrzył na odjeżdżający samochód, a szybkim krokiem oddalił się w kierunku szkoły. Najwyraźniej miał coś ważnego do załatwienia, może zapomniał czegoś zabrać.

Tymczasem Shor miał w głowie tylko dwa zdania: „Rób coś" i „Marnujesz okazję".

Nie rozumiał, dlaczego nie mógł się zmusić, aby wykonać choćby mały krok w kierunku Garama. Potrafiłby być delikatny i ostrożny, żeby go nie zrazić, ale kiedy zobaczył go już w Silver, wśród błyskających świateł, z czystym zachwytem wymalowanym na twarzy, kiedy Slade wyszedł na scenę, po prostu wiedział, że nie może zniszczyć Garamowi tego wieczoru. Chciał, by nacieszył się koncertem i nie myślał o nim. Nie chciał zrobić niczego głupiego, aby chłopak miał później złe skojarzenia. Paradoksalnie to mogło zadziałać na jego korzyść, bo przecież Garam mógł czuć wdzięczność i spojrzeć na niego łaskawszym okiem.

Pas de deuxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz