26

14 3 0
                                    

Garam nie miał pojęcia, że tak bardzo widać po nim szczęście, dopóki mama wprost nie zapytała, czy chciałby jej o czymś powiedzieć

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Garam nie miał pojęcia, że tak bardzo widać po nim szczęście, dopóki mama wprost nie zapytała, czy chciałby jej o czymś powiedzieć. Wymigał się od odpowiedzi, udając, że nie wie, o czym kobieta mówi.

Wciąż starał się maksymalnie skupiać na szkole, na przygotowaniach do semestralnych pokazów, które już się rozpoczęły, uczyć się do egzaminów końcowych i bywać w The Rage tak często, jak to było możliwe. Jednakże teraz, kiedy dysponował wolnym wieczorem lub nie miał szczególnych planów na weekend, spędzał je w towarzystwie Jaya.

Dużo spacerowali, zwiedzali kolejne kawiarnie, a Garam zaczynał rozumieć, że kawa to nie tylko zmielone ziarna zalane wrzątkiem. Bywali w księgarniach i antykwariatach, polecając sobie nawzajem książki, a nawet odwiedzili dwa muzea i już dwa razy byli w salonie gier. Tak jak Garam oczekiwał, uśmiech nie opuszczał ust Jaya.

Skończyli właśnie kolejną rundę tańca. Nie było jeszcze wcale tak późno i żaden z nich nie miał ochoty kończyć spotkania.

‒ Możemy pójść coś zjeść ‒ zaproponował Jay, co natychmiast spotkało się z zaprzeczeniem ze strony drugiego.

‒ Nie jestem głodny.

‒ To... ‒ zawiesił głos i milczał przez kilka długich sekund. Garam zaczynał obawiać się, że wykorzystali już pulę pomysłów i Jay jest znudzony. Spojrzał na niego niepewnie, a wtedy ten dokończył myśl. ‒ To może chcesz wpaść do mnie?

‒ W sensie... do domu?

‒ Tak, możemy posiedzieć, coś obejrzeć...

Na tę propozycję Garam przystał z ochotą. Nie chciał oglądać żadnych seriali. Chciał przede wszystkim zobaczyć pokój Jaya. Domyślał się, że musi być w nim mnóstwo rzeczy powiązanych z Arsonem, przede wszystkim trofeów ‒ lśniących złotem medali, statuetek i pucharów. Chciał się im przyjrzeć z bliska, na własne oczy przekonać się, jak wielbiony jest Arson i jego lider.

Oczywiście nagrody nie miały znaczenia, nie były żadną miarą wybitności grupy, ale jednak świadczyły o tym, że jest ona doceniana przez osoby uważające się za specjalistów w dziedzinie tańca.

Jay mieszkał w zupełnie innej części miasta. Garam zorientował się, jak daleko musi on dojeżdżać do The Rage. Zdał też sobie sprawę, że za każdym razem, gdy go odwozi, musi później długo wracać do siebie. Dlatego nigdy szybko mu nie odpisywał, kiedy życzyli sobie dobrej nocy. Wiedział jednak, że nawet gdyby spróbował wybić Jayowi z głowy wieczne dojazdy, ten machnąłby na to ręką.

Gdy wysiedli pod blokiem, Garam zauważył niepewną minę starszego, jakby wciąż się wahał, czy na pewno chce zaprosić Garama do środka. Miał nadzieję, że nie było to spowodowane tym, że nie mieszkał w bogatej części miasta, w dwupiętrowym apartamencie z widokiem na morze, a raczej zawstydzeniem z powodu pozostawionego bałaganu.

Pas de deuxWhere stories live. Discover now