》zakończone《
Garam jest uzdolnionym uczniem i jednym z najlepszych tancerzy w szkole. Jego życie kręci się wokół treningów, nauki i spędzania czasu z najlepszym przyjacielem. Garam boi się odrzucenia, więc nie angażuje się w żadne relacje. Shor jest...
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Pogoda tego dnia była wyjątkowo ładna, dlatego większość studentów z chęcią wychodziła na dziedzińce, rozsiadała się na ławkach, na trawie pod drzewami lub na niskich murkach.
Nathaniel wychodził z budynku w towarzystwie kilku koleżanek i kolegów. Roztrząsali problem, który wyniknął w ostatnich minutach zajęć. Naprawdę lubił to, że jego grupa była taka ambitna i dociekliwa, że dyskusje trwały nawet w przerwach między zajęciami.
Teraz mieli okienko, więc postanowili udać się do najbliższej knajpy na obiad, a przy okazji zrobić tam burzę mózgów, gdyż niedługo musieli podać temat projektu, z którym mieli startować w konkursie międzyuczelnianym.
Nathaniel akurat nic nie mówił, uważnie słuchając, co do powiedzenia miał jego kolega. Przy okazji rozglądał się po zielonych terenach uczelni i uśmiechał się. Naprawdę lubił klimat uniwersytetu i samego studiowania, chłonięcia nauki. Lubił oglądać innych studentów pogrążonych w lekturach pod zielonymi klonami i wygrzewających się na słońcu.
Właśnie wtedy, kiedy się tak rozglądał, coś przykuło jego uwagę. A raczej ktoś.
Na jednym z murków oddzielających teren zielony od dziedzińca siedziało dwóch chłopaków. Nathaniel nie potrzebował dużo czasu, by zorientować się, na kogo dokładnie patrzy i przypomnieć sobie ich imiona. A przynajmniej jedno imię i jeden pseudonim.
Slade.
Blady, chudy, wysoki chłopak. Właściwie nie wyglądał jakoś specjalnie groźnie. Wyglądał całkiem normalnie, jak przeciętny student. Choć Nathaniel nawet nie wiedział, że Slade studiuje. Plotki o S-Vil głosiły, że chłopak jest pełnoetatowym muzykiem, całkowicie pochłoniętym pracą nad kawałkami i przygotowywaniem się do zawarcia kontraktu z jakąś większą wytwórnią. Nathaniel podchodził do tych plotek bardzo sceptycznie, ale jednak nie zakładał też, że Slade się edukuje. Wyobrażał go sobie raczej jako barmana w podrzędnym klubie, po godzinach poświęcającego się pasjom.
Slade palił. Właściwie kończył jednego papierosa i już sięgał po następnego. Wyciągnął paczkę w stronę drugiego chłopaka, lecz ten pokręcił przecząco głową.
Nathaniel wiedział, kim jest „ten drugi". Widywał go na uniwersyteckich korytarzach. Musieli studiować na tym samym wydziale. Był też niemal pewny, że w poprzednim semestrze uczęszczali na ten sam wykład fakultatywny. Sala wykładowa była jednak bardzo duża, a grupa liczna.
Jay siedział na murku z jedną nogą spuszczoną na ziemię, a drugą ugiętą w kolanie. Opierał o nie podbródek i wpatrywał się w blondyna, który cały czas coś mówił, z krótkimi przerwami na zaciągnięcie się trującym dymem.
Nathaniel prychnął, co zwróciło uwagę jego znajomych.
‒ Idźcie już, dogonię was ‒ oznajmił, po czym oddalił się od grupy i skierował się do dwóch chłopaków w czarnych bluzach. Im bliżej był, tym wyraźniej słyszał ich rozmowę, a w zasadzie monolog Slade'a. Brzmiało to jak recytacja kolejnych definicji. ‒ Cześć, możemy pogadać? ‒ zapytał, stanąwszy nad nimi.