18

13 5 0
                                    

Garam gadał jak nakręcony, jakby bał się, że jeśli nie powie wszystkiego w tej chwili, to później coś mu umknie, a chciał być szczegółowy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Garam gadał jak nakręcony, jakby bał się, że jeśli nie powie wszystkiego w tej chwili, to później coś mu umknie, a chciał być szczegółowy. Zresztą Timothy nawet nie pozwoliłby mu na krótką wypowiedź. Musiał wiedzieć wszystko. Tyle że im więcej wiedział, tym jego początkowy entuzjazm bardziej opadał. Nie rozumiał, dlaczego tak się działo. Czy to było zwyczajne zmęczenie tematem?

Słysząc, że głos przyjaciela zaczyna chrypnąć, przerwał mu i wyszedł z pokoju, by przynieść wodę. Pomyślał, że jeśli się przejdzie, jego humor wróci.

Wrócił do pokoju Garama, podał mu jedną szklankę i zaraz z powrotem usadowił się po turecku na łóżku naprzeciw niego, aby wysłuchać dalszego ciągu sprawozdania z randki z Shorem.

‒ No dobrze, skończyłeś na tym, że umówiliście się na piątek.

‒ Tak ‒ potwierdził Garam. ‒ I to w zasadzie tyle. Odprowadził mnie pod drzwi, życzyliśmy sobie miłego dnia i pożegnaliśmy się.

Niebieskowłosy wydął wargi.

‒ A buziak na koniec?

‒ Nie było buziaka. ‒ Garam pokręcił głową. ‒ I zanim zapytasz: przytulenia też nie było.

‒ Szkoda ‒ westchnął, po czym oparł podbródek na zaciśniętej pięści. ‒ Czyli generalnie tylko jedliście i rozmawialiście. Ale jakie masz ogólne wrażenia?

Garam zamyślił się na moment.

Nie mógł powiedzieć, że mu się nie podobało. Może nie było szczególnie interesująco, nie robili przecież niczego ciekawego, ale to mu nie przeszkadzało. To dobrze, że mieli czas na rozmowę i lepsze poznanie się. Było spokojnie, być może trochę zbyt poważnie jak na ich wiek, ale z drugiej strony Garam mógł czuć się bezpiecznie.

Nie miał doświadczenia w randkowaniu. Nie wiedział, co w ogóle można robić na randkach. Jego ostatni związek zakończył się dwa lata temu. Pamiętał, że zabierał Mirę do kina i na gofry. Często też przesiadywali u niej w domu. To wydawało mu się w porządku. Sam chyba najbardziej lubił spacery i możliwość porozmawiania z drugą osobą, tak po prostu. Albo zwyczajne bycie razem, bez rozmowy. To również było miłe i niekiedy potrzebne.

Dlatego nie mógł powiedzieć, że mu się nie podobało. Było w porządku, tylko... chyba nie czuł tego, co powinien czuć. Nie było przysłowiowych motyli w brzuchu, zawrotów głowy, nawet serce nie waliło mu szczególnie mocno. Uderzało tak jak zwykle, gdy rozmawiał z kimś dość nowym, do kogo nie był jeszcze przyzwyczajony.

Jednakże zgodził się na drugie spotkanie, bo, tak jak zakładał od początku, Shor okazał się bardzo miłym chłopakiem. Nie narzucał mu niczego, pozwalał się wypowiedzieć i naprawdę słuchał, włożył też wysiłek w to, by się przygotować, wybrał jedną z ulubionych restauracji Garama.

‒ Myślę, że może coś z tego być ‒ powiedział w końcu, zauważywszy, że Timothy kręci się niecierpliwie. ‒ Jest całkiem uroczy i mądry. No i naprawdę dobrze wyglądał w marynarce.

Pas de deuxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz