22

17 5 0
                                    

Jay nigdy nie przejmował się zasobnością portfeli innych osób, ponieważ nie uważał, by to cokolwiek ważnego o nich mówiło

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

Jay nigdy nie przejmował się zasobnością portfeli innych osób, ponieważ nie uważał, by to cokolwiek ważnego o nich mówiło. Widząc jednak wnętrze mieszkania, musiał przyznać, że czuł się nieco przytłoczony. Garam jednak roztaczał przyjemną aurę normalności, jak gdyby nie przejmował się luksusami, w których przyszło mu żyć, a już na pewno nie miał zamiaru się czymkolwiek chwalić.

Zaprosił go za sobą do kuchni w celu wybrania herbaty. Jay nie miał ulubionej, zwykle funkcjonował na mocnych kawach, które zapewniały mu uniesione powieki przez cały dzień. Zdał się więc na wybór Garama, a ten zaproponował jakiś japoński specyfik. Dał mu nawet puszkę z suszem do powąchania i zapewniał, że smakuje równie wspaniale, co pachnie. Dla Jaya herbata była tylko garstką suszonych liści zalanych wodą, ale ochoczo pokiwał głową, wyrażając entuzjazm, aby młodszemu chłopakowi nie było przykro i aby nie czuł, że jego wysiłek idzie na marne.

Jay widział doskonale, że choć Garam nie był przekonany do tej wizyty, teraz starał się podjąć gościa jak najlepiej, oferując najlepszą herbatę, a nawet jakieś drobne słodkości wyciągnięte z najwyższych półek w kuchni. Aby się do nich dostać, musiał stanąć na krześle, na co Jay wyraził dezaprobatę.

‒ A gdybyś spadł?

‒ Nigdy nie spadłem. ‒ Wzruszył ramionami, przystawiając hoker z powrotem do kuchennej wyspy. ‒ Nigdy też niczego nie złamałem.

‒ To się ciesz ‒ fuknął, zakładając ramiona na piersi. ‒ Ja w sumie też niczego nie złamałem, ale to nie jest przyjemne uczucie. Poza tym to bardzo niebezpieczne dla tancerza.

‒ Ty nigdy niczego nie złamiesz, bo nie masz kości i stawów.

Jay wytrzeszczył oczy i przez chwilę wpatrywał się w niego, aż ten nie parsknął cichym śmiechem.

‒ Co masz na myśli? ‒ zapytał.

‒ No wiesz, czasem tak wyginasz kostki, że to jest aż niemożliwe.

Jay odruchowo spojrzał w dół, na swoje stopy osłonięte białymi skarpetkami. Od niechcenia wykrzywił kostkę, a wtedy Garam pokiwał energicznie głową i klasnął w dłonie.

‒ O, właśnie tak!

Teraz to Jay prychnął z rozbawieniem. Garam wydawał się naprawdę zafascynowany taką umiejętnością, choć choreograf nie widział w niej niczego specjalnego. Po prostu potrafił tak zrobić. Palce dłoni również potrafił wyginać pod różnymi kątami, które dla normalnych ludzi były szokujące. W końcu jedną z jego specjalności, którą zafascynował się już w wieku dziesięciu lat, był tutting.

Po zaparzeniu herbaty przeszli do salonu. Garam wytłumaczył, że jego rodzice wciąż są w pracy, dlatego mogą zostać w salonie. Gdyby byli w domu, musieliby iść na piętro, ponieważ mieli tendencję do podsłuchiwania, a Garam tego nie znosił. Wiedział też doskonale, jakie zainteresowanie wywołałaby obecność znajomego, który nie był Timothym. Już słyszał w głowie głos matki pytającej z rozczuleniem „Ojej, to twój nowy kolega?". Skrzywił się na samą myśl.

Pas de deuxOnde histórias criam vida. Descubra agora