Rozdział 3

71 3 1
                                    

Oparłam głowę na ręce patrząc jak Snape zaczyna prowadzić lekcję. Zastanawiam się czy on ma z życia jakąś radość bo sposób w jaki mówił czy patrzył na nas zostawiał wiele do życzenia. Ale podejrzewam, że to tylko z zewnątrz. Chociaż nigdy nie wchodziłam z nim w interakcje, no i akurat jemu wolałam nie podpadać. Dlatego chciałam, żeby zrobił to Malfoy. 

Snape kazał otworzyć książki i ledwo zaczął mówić, a drzwi otworzyły się z hukiem. Wszyscy odwróciliśmy się w ich stronę, a moje serce stanęło gdy to zobaczyłam. Do klasy wszedł Malfoy z swoim poważnym wyrazem, ale gdy tylko zjechałam wzrokiem niżej wybuchłam śmiechem. Buty, które mu dałam były za małe na niego, a do tego założył do nich skarpetki, a pod skarpetkami, miał kabaretki, które mocno opinały jego nogi. Za to sukienka...no zdecydowanie to nie był jego rozmiar. Opinała go dosyć konkretnie, dekolt na jego sylwetce wyglądał komicznie, a cienkie ramiączka z kolei zsuwały się z jego ramion. Wszedł pewnym krokiem do klasy i usiadł przede mną i Pansy, zaraz obok Blaise'a, który prawie zemdlał ze śmiechu.
Spojrzałam na Snape'a, który chyba pierwszy raz nie wiedział co powiedzieć.

— Panie Malfoy.— zaczął podchodząc do jego ławki.— Co to znaczy?

— Uznałem, że świat źle postrzega standardy urody i za dużo rzeczy ma z góry narzucone przeznaczenie damskie lub męskie. — powiedział całkowicie poważnie na co roześmiałam się zakrywając dłonią rękę. Chyba dłużej myślał nad formułką niż nad tym dlaczego dałam mu rajstopy z dziurami. Wstał wykonując pełny obrót niczym modelka i oparł rękę na biodrze.— Pomyślałem, że zacznę manifestować to, że mężczyzna może również wyglądać seksownie w sukience. Wie pan coś o tym profesorze. 

Zapadła cisza na jego słowa, a następnie pojedyncze śmiechy zmieniły się w falę. Poczułam jak przy nosie płynął mi łzy ze śmiechu, które szybko zaczęłam ścierać. Snape'a mina była grobowa, a oczy mogłyby mordować. Nie zdziwiłabym się gdyby był blisko użycia zaklęcia niewybaczalnego na Malfoy'u. 

— Zabieram ci 30 punktów i zostaniesz u mnie po lekcji. — powiedział surowo gdy w końcu skończyliśmy się śmiać. Odwrócił się i zaczął prowadzić lekcje w grobowej atmosferze. Bawiła mnie jedna kwestia. Po lekcji na korytarzu będą inni uczniowie, których Malfoy będzie musiał mijać w drodze do Pokoju Wspólnego. Dopiero teraz czułam się jak zwycięzca i już nawet kac mi nie przeszkadzał. Zdecydowanie było warto. 

***** ***

Siedziałam w Wielkiej Sali pochłaniając obiad i wsłuchując się w temat przewodni rozmów: Draco Malfoy'a w małej czarnej. Muzyka dla moich uszu, a co najlepsze nie mógł mieć mi nic za złe bo sam zrezygnował z dalszego picia, a zakład był jego pomysłem. Teraz pewnie siedział na karze od Snape'a i to był tylko dodatek. Wisienka na torcie. 

— Pączuszku, siedzę obok, nie musisz myśleć o mnie z takim rozmarzonym wzrokiem.— powiedział Blaise, który jadł kurczaka.

— Nie o tobie myślę dziadu.— powiedziałam uderzając go w ramię. Co jak co, ale Zabini po wakacjach z dziadkami zrobił się straszny. Siedział i komentował połowę dziewczyn mówiąc, że w spódniczkach przewieją sobie kolana, albo, że kiedyś to było lepiej. Tylko nie wiem kiedy skoro z niego taki sam gówniarz jak z nas. — Myślę o Malfoy'u.

Na moje słowa ciemnoskóry, Pansy i Nott spojrzeli na mnie jak jeden mąż unosząc brwi. I wtedy zdałam sobie sprawę jak źle to musiało zabrzmieć.

— Aż tak ci wpadł w oko w sukience?— spytała Pansy zaskoczona moimi słowami.

— Nie w tym sensie bałwany.— westchnęłam biorąc łyk soku. — Myślę o tym jak pięknie go urządziłam i ile osób teraz o nim gada.

LOVERS ΙΙ Draco Malfoy [+18]Where stories live. Discover now