Rozdział 9

44 3 0
                                    

— A za co byś chciała przeprosić?— spytał z uśmiechem chociaż wiedziałam, że wie o czym mówię.

— Nie udawaj głupiego. — westchnęłam patrząc na niego i zdjęłam z siebie bluzę, którą rzuciłam na kanapę obok nas.

— Nie udaje. Nie mam pojęcia o czym mówisz. — wyprostował plecy wsuwając ręce do kieszeni i patrzył na mnie z góry. Zaczęłam żałować, że podjęłam się przepraszania go.

— Chryste chodzi mi o to, że się pomyliłam. Theo mi powiedział, że z nim nie gadałeś, a ja nie dość, że cię o to oskarżyłam to jeszcze przeze mnie pokłóciłeś się z Blaise'em. — wyjaśniłam spoglądając w bok, żeby nie widzieć jego uśmiechu pełnego samozadowolenia. — Mimo wszystko mówiłeś od początku prawdę i wypada przeprosić za błąd.

— Nie trzymam urazy Taylor. — powiedział przez co zerknęłam na niego kątem oka. Podbudowało mnie to trochę chociaż nie przejmowałam się tym czy ma mi to za złe czy nie. Bardziej chodziło o wyciszenie wyrzutów sumienia. — Wiem, że zamiast się upewnić to rzucasz oskarżenia więc nie jestem zły za to.

— Ale i tak wolałam to zrobić. Z Blaise'em jesteście przyjaciółmi od dawna więc wolę nie mieszać między wami tylko dlatego, że mamy do siebie problem. — rozejrzałam się po pokoju. Mogłabym już zakończyć rozmowę i chyba powinnam to zrobić, ale słowa same wychodziły z moich ust. Było mi głupio i pokazywanie tego przed nim nie należało do najrozsądniejszych, ale myślenie  wyłączyłam dobrą godzinę temu.

— Dziwi mnie to, że szanujesz te kwestię. Zwykle jak ktoś kogoś nie lubi to się nie martwi takimi sprawami. — powiedział unosząc brew.

— Ta, ale tamta dwójka nie ma nic wspólnego z naszą relacją więc dlaczego mam niszczyć to co zbudowaliście skoro nie byłam z wami od samego początku?— spojrzałam na niego i usiadłam na kanapie zakładając nogę na nogę.

— To całkiem miłe z twojej strony. — przyznał siadając obok i przekręcił się w moją stronę. Oparł łokieć na oparciu kanapy patrząc na mnie.

— Nie przyzwyczajaj się Malfoy. To nie ze względu na ciebie. Tylko na nich. — prychnęłam i przymknęłam oczy.

Czułam jak ogarnia mnie senność. Dochodziła 4 nad ranem, a alkohol oprócz parowania z organizmu powodował senność. No i byłam po prostu zmęczona przez wstawanie codziennie wcześnie rano. Wróciłabym do dormitorium, ale chciałam poczekać na Pansy i wyjść z nią.

— Śpiąca?— spytał patrząc na mnie. Poczułam jak ugina się kanapa przez ruchy blondyna, a potem jak gasi świeczki.

— Może trochę. — otworzyłam niechętnie oczy spoglądając na niego.

— Czemu nie pójdziesz? Masz kilka kroków do was. — spojrzał na mnie i wstał zaczynając sprzątać chociaż z wierzchu. Ja nie ruszyłam nawet palcem. Nie miałam zamiaru mu pomagać bo się poczuje za bardzo. Poza tym byłam gościem.

— Czekam na Pansy, która swoją drogą chyba usnęła. — podniosłam się i podeszłam do drzwi przystawiając do nich ucho, żeby cokolwiek usłyszeć, ale za drzwiami była cisza.

— Jesteś okropna. — usłyszałam po chwili całkowitej ciszy i odwróciłam się spoglądając na chłopaka. Ten stał uśmiechając się i patrzył na to co robię.

— Niby dlaczego?— uniosłam brwi i oparłam ręce na ramionach nie rozumiejąc.

— Nie dość, że wchodzisz tu jak do siebie i przerywasz mi i Astorii to teraz podsłuchujesz Pansy i Blaise'a. — powiedział ewidentnie rozbawiony. — Jesteś bardziej niewyżyta niż sądziłem.

Przewróciłam oczami odchodząc od drzwi i podeszłam do kanapy zabierając z niej bluzę.

— Jesteś impotentem intelektualnym Malfoy. — powiedziałam z uśmiechem kręcąc głową i założyłam bluzę na siebie. — Nie wiem co robią więc nie będę tam wchodzić.

— To mnie mogłaś przerwać?— skrzyżował ręce na klatce piersiowej patrząc na mnie.

— Tak. Ty sobie na to zasłużyłeś, oni nie. — odwróciłam się do niego przez co widziałam jak przewraca oczami.

— Patrząc na to, że się pomyliłaś myślę, że jednak nie zasłużyłem.

— Więc nie myśl więcej bo ci nie wychodzi. — prychnęłam uśmiechając się, a potem skierowałam się do wyjścia. — Nie będę tu siedzieć do cholera wie której więc jak Pansy wyjdzie to powiedz, że wróciłam do dormitorium.

— Zastanowię się.— powiedział z powagą w głosie na co machnęłam ręką bo wiedziałam, że i tak powie.

— Idź w cholerę. — po tych słowach wyszłam zostawiając Draco samego.

Weszłam do dormitorium i pierwsze co zrobiłam to ściągnęłam buty. Wyjęłam z szafy piżamę, a potem zniknęłam w łazience. Resztką sił zmyłam makijaż i przebrałam się w krótkie spodenki, które sięgały do połowy uda, a na górę założyłam koszulkę na cienkich ramiączkach. Zmęczenie i ognista spowolniły moje ruchy więc zajęło mi to prawie dwa razy dłużej niż zwykle zajmuje.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam blondyna siedzącego na łóżku Pansy. Stanęłam w progu unosząc brew.

— Już się stęskniłeś?— spytałam zwracając na siebie uwagę.

— Nie, ale pójdź zabierz Pansy z mojego łóżka. — powiedział patrząc na mnie.

— Czyli jednak zasnęła?— westchnęłam ciężko. — Dobra chodź.

Wyszłam razem z blondynem od siebie i poza dormitorium było dosyć zimno. Weszliśmy spowrotem do niego, a potem skierowaliśmy się do części gdzie spali. Podeszłam do dziewczyny i zaczęłam nią potrząsać co nie przynosiło efektów. Spała jak niedźwiedź leżąc bokiem na łóżku Draco.

— Dlaczego i Pansy, i ciebie nie idzie dobudzić jak zaśniecie?— prychnął patrząc jak się męczę z dziewczyną.

— Nie denerwuj mnie bo ją tu zostawię. — spojrzałam na niego poważnie.

— Nie sądzę bo wtedy pójdę spać do was. — uśmiechnął się zwycięsko patrząc na mnie.
Wolałam tego uniknąć. Już raz spałam w jego łóżku i to był raz za dużo.

— Pomóż mi. — powiedziałam i przywołam go ręką do siebie. Westchnął tak jakbym kazała mu nie posuwać przez tydzień, ale podszedł.

— No?— spytał znudzony nie wiedząc o co mi chodzi.

— Weź ją na ręce i zanieś do nas. — poleciłam spoglądając na niego.

— O tak i co jeszcze?— roześmiał się patrząc na mnie. — Nie będę nikogo nosił.

— Nie dobudze jej Malfoy więc nie rób z siebie księżniczki tylko ją podnieś. Zajmie ci to 3 minuty.— powiedziałam poważnie na co pokręcił głową.

Przesunęłam się na bok, a wtedy blondyn podszedł podnosząc dziewczynę. Skrzywił się lekko przez ciężar i ruszyliśmy do naszego dormitorium. Tam położył Pansy na jej łóżko i odetchnął cicho.

— Chcę coś za to. — powiedział spoglądając na mnie na co się roześmiałam.

— Kopa w dupę możesz dostać. — prychnęłam i usiadłam na swoim łóżku.

— Zabawna jesteś. — przewrócił oczami idąc do drzwi. — Coś wymyślę.

Po tych słowach wyszedł zamykając za sobą drzwi. Nie dał mi szansy na zaprzeczenie, ale nie przejęłam się. Nic mu nie obiecywałam więc nie musiałam się martwić, że będzie naciskał abym się z czegoś wywiązała.

Nie myślałam nad tym za dużo. Już raz miałam przez niego paranoję, nie miałam zamiaru przeżywać tego drugi raz.
Walnęłam się na łóżko i czując jak grzeje mnie kołdra natychmiast zasnęłam.




Przepraszam, że dziś króciutko :/
Następny na pewno będzie dłuższy!

Do następnego <3
Torleq

LOVERS ΙΙ Draco Malfoy [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz