Rozdział 19

52 2 3
                                    

Spędziłam z Theo w bibliotece kilka dobrych godzin. Przestał dziwnie się zachowywać, dużo rozmawialiśmy na różne tematy. Zaczynając od nauczycieli, przez uczniów w innych domach aż do tematu nas. Ale nie "nas" jako "pary" tylko jako osób. Poznaliśmy się trochę lepiej więc byłam zadowolona.
Czas zleciał na tyle szybko, że naszą dwójkę ominęła też kolacja za co byłam zła na siebie. Moje dieta od ostatniego czasu bardzo cierpi i nie podobało mi się to. A teraz wystarczyło przypilnować czasu.
No, ale przy Theo w jakiś sposób traciłam to poczucie, jakby mnie przenosił w czasie. I nieważne czy rozmawialiśmy, śmialiśmy się czy milczeliśmy zawsze czas leciał szybciej. Podobało mi się to poniekąd.

Gdy wróciliśmy do naszych dormitoriów postanowiłam wyjść do Blaise'a. Musiałam się z nim pogodzić bo nie wyobrażam sobie, żeby dłużej się nie odzywał.
Zmieniłam szaty na wygodny dres, a potem podeszłam pod drzwi chłopaków i korzystając z tego, że Malfoy pewnie posuwał Astorię w jej dormitorium zaczęłam uparcie pukać w drzwi.
Nie przerywałam dopóki nie otworzył.

— Do cholery zamierzasz tak walić cały czas?— spytał spoglądając na mnie.

— Jestem w stanie walić całą noc jeśli to będzie konieczne. — powiedziałam patrząc na chłopaka. — Pogadajmy.

— Jest o czym?— jego obojętność łamała mi serce dlatego przepchnęłam sie obok wchodząc do środka.

— Tak. Jest dużo do przegadania więc proszę daj mi szansę. — spojrzałam jak zamyka drzwi i odwraca się wolno w moją stronę. Stał z poważnym wyrazem twarzy patrząc na mnie, a im dłużej tak stał tym ciężej było utrzymać łzy, które same cisnęły mi się do oczu.

— Dobra, niech ci będzie. — poddał się siadając i oparł ręce za plecami.

— Przepraszam. Przepraszam za moje zachowanie z rana i za moje słowa. Nie powinnam tego mówić, a tym bardziej tak myśleć. Wiem, że rozmawiałeś z Draco i już z nim gadałam. — powiedziałam siadając obok niego po turecku.

— Wiem, że gadaliście. Powiedział mi wszystko. — nie spojrzał teraz na mnie. Wbijał wzrok w krople na ścianach, które spływały z sufity przez lokalizację pokoju Slytherin'u.

Wypuściłam powoli powietrze z ust patrząc na niego i położyłam rękę na jego ramieniu.

— Blaise. Przyjaźnimy się, prawda?— spytałam patrząc na niego na co skinął głową.

— Będziesz mnie próbowała wziąć pod włos?— spytał zerkając na mnie. Wyczuwałam, że jest ostrożny, ale takie zagrywki nie były w moim typie. Nie rajcowało mnie branie ludzi na litość.

— Nie. Po prostu nie powinniśmy się wspierać jako przyjaciele?— zabrałam rękę z jego ramienia i zaczęłam skubać skórki przy paznokciach.

— Wspierać? Sophie do cholery o jakim wsparciu ty mówisz?— odwrócił głowę w moją stronę, żeby na mnie spojrzeć. — Mam wspierać związek z facetem, który cię źle traktuje?

Zmarszczyłam brwi patrząc na niego.

— Nie wiem o czym mówisz. — powiedziałam przekrzywiając głowę.

— Nie bądź głupia. Malfoy mi powiedział w jaki sposób Theo cię od niego odciągnął, powiedział to co mu w nocy mowiłaś. Wszystko mi powiedział. — widziałam bezsilność w jego oczach i ból.

Zakuło mnie serce bo chciałam to ukryć przed nimi, a wychodziło na to, że Draco mnie wydał. Z jednej strony nie wiem czego się spodziewałam, ale było mi cholernie przykro bo w oczach Blaise'a było cierpienie. I to z mojej winy.

— To jeszcze o niczym nie świadczy. — mruknęłam spuszczając głowę na palce, a w moich oczach ponownie zebrały się łzy.

— Sophie. To świadczy o tym, że próbuje nas poróżnić. Nie chcę, żeby pierwsza lepszą przybłęda chciała cię odciągnąć od nas. Martwię się o ciebie i zauważyłem co było dziś na obiedzie, a na kolacji nie widziałem cię w ogóle. Zachowujesz się jak nie ty, jak mogłaś powiedzieć, że Draco jest gwałcicielem?

LOVERS ΙΙ Draco Malfoy [+18]Where stories live. Discover now