Westchnęłam cicho spoglądając w bok.
Przecież bym go nie skrzywdziła naprawdę. Chyba.— Nic bym mu nie zrobiła.— stwierdziłam spoglądając w oczy Draco.
— Nawet nie wiesz jak blisko było. Może na to zasłużył, ale panuj nad sobą. Kto jak kto, ale do Azkabanu się nie nadajesz Taylor. I wątpię, żebyś o tym marzyła. — powiedział patrząc na mnie.
— Wyolbrzymiasz. — mruknęłam odsuwając się na co się roześmiał.
— No tak, wszyscy się mylą, ale ty jesteś nieomylna, nad wszystkim panujesz i wszystko wiesz. — prychnął przewracając oczami.
— Nie bądź uszczypliwy Malfoy. Przecież wiesz, że to prawda.— powiedziałam uśmiechając się mimowolnie.
Draco spojrzał na mnie poważnie i po chwili sam parsknął śmiechem kręcąc głową. Usiadł bezradnie na kanapie śmiejąc się cicho.
— Jesteś kurwa niemożliwa. — spojrzał na mnie opierając ramiona na oparciu kanapy. Posadziłam tyłek na fotelu. — Co ja mam z tobą zrobić Taylor?
— A czujesz potrzebę, żeby cokolwiek ze mną robić?— uniosłam brew patrząc na niego.
— Nie w tym sensie. — spoważniał zabierając ręce z oparcia i oparł je na kolanach. — Ja rozumiem, że być może zżerała cię ciekawość, ale to, że się zgodziłaś z nim pogadać nie było popisem odpowiedzialności. A gdybyś została z nim sama i by czegoś próbował? Skąd wiesz, że odpuścił?
— Nie wiem tego, ale nie widzę powodu, żebym miała go nie wysłuchać. Nie planuje znowu dać się omamić i iść za nim w zaparte. — powiedziałam krzyżując ręce na piersiach.
— A za pierwszym razem to planowałaś? Pansy i Blaise bardzo się martwią o ciebie, zresztą jak większość. — westchnął poprawiając krawat. — Zachowywanie się teraz jakby nic się nie stało to złe podejście Taylor. Nie możesz tak robić.
— I kto tu pozjadał wszystkie rozumy?— prychnęłam wstając bo zaczynałam się irytować. — Nie planowałam tego za pierwszym razem, ale teraz wiem co i jak, wtedy nie miałam pojęcia. Nie musisz mi matkować.
— Ja ci wcale nie matkuje. Próbuje ci udowodnić jak poważna jest sytuacja w jakiej się znalazłaś. Nie moja wina, że tego nie rozumiesz.— stwierdził obserwując mnie.
— Nie chcę mi się już o tym gadać. Temat zamknięty moim zdaniem. — minęłam go ruszając w stronę schodów, ale złapał mnie za nadgarstek.
— Wróć. — powiedział stanowczo cofając mnie za rękę. — Usiądź i nie uciekaj od tematu.
— Wcale nie uciekam. — spojrzałam na niego poważnie.— Po prostu mam dosyć tego tematu i chce ruszyć do przodu, czy to źle?
— Złe jest to, że nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji. Że chcesz z nim rozmawiać i wszystko inne jakby nic się nie stało. Nie może tak być. — wstał gdy próbowałam zabrać rękę i zacisnął palce na niej mocniej.
— Powiedziałam, że nie chce o tym rozmawiać. Puść mnie i przestań gadać o tym. — prychnęłam poirytowana jego słowami.
Okej, może i miał rację, ale nie chciałam o tym słyszeć. Wolałabym wyprzeć to z świadomości i udawać, że nigdy do tego nie doszło. Po co te wszystkie rozmowy?
Malfoy westchnął głośno i gdy udało mi się wyrwać rękę złapał mnie za ramiona odwracając w swoją stronę. Jedną ręką dalej trzymał moje ramię, a drugą złapał moje policzki podnosząc moją głowę tak, że musiałam na niego spojrzeć.
![](https://img.wattpad.com/cover/362217029-288-k141762.jpg)
YOU ARE READING
LOVERS ΙΙ Draco Malfoy [+18]
FanfictionŻycie jako nastolatek nie jest proste. Zmieniasz się, hormony mieszają ci w głowie, a uczucia zaczynają sklejać się w jedną, wielką kulę, której nie rozumiesz. W jednej chwili kogoś nienawidzisz, a w drugiej się zakochujesz. Tylko nie każdego powin...