Rozdział 22

44 3 3
                                    

Szłam przeklinając każdego w mojej głowie, nie chciałam ich nigdy więcej widzieć. I myślałbym tak dłużej, ale ktoś mnie złapał za rękę wciągając do sali. Już szykowałam się na to, że to Malfoy, ale gdy uwolniłam się z uścisku zobaczyłam Nott'a.

— Mamy do pogadania. — powiedział szorstko podchodząc do mnie.

Krew we mnie wrzała gdy tylko zobaczyłam jego parszywą gębę. Teraz wiedziałam skąd jego nagle zainteresowanie i sposób w jaki się zachowywał. Zaborczość, wręcz odsuwanie mnie od innych ludzi. Chciał mieć pewność, że nikt go nie wyprzedzi.
Poczekałam gdy zbliżył się do mnie wystarczająco, a potem wzięłam zamach uderzając go otwartą dłonią w twarz.

— To za moje nerwy. I nie mam zamiaru z tobą rozmawiać Nott. — wyminęłam go korzystając, że jest w szoku.

Doszłam do drzwi i miałam wychodzić, ale poczułam mocne pchnięcie na drzwi, a potem rękę zaciskającą się wokół mojego karku i dociskającą mnie do drzwi.

— Podniosłaś na mnie rękę?— jego głos był mroczny i bardzo blisko mojego ucha.

W pierwszej chwili cała pewności siebie ze mnie uleciała, ale kilka sekund potem dotarło do mnie to co mówił o mnie Malfoy.
Nie miałam zamiaru dać się sponiewierać. Nie chcę znowu się skulić w sobie.

— I zrobię to znowu jeśli mnie nie puścisz wariacie. Odwal się. — prychnęłam i usłyszałam cichy śmiech.

Theodore przysunął się bliżej obejmując mnie jedną ręką w pasie przez co moje serce stanęło. I to nie był dobry omen.

— Co się stało Sophie? Widziałem, że się kłóciliście, ale nie musisz się wyżywać na mnie. — szepnął mi do ucha cmokając mój policzek. — Skrzywdzili cię?

Przymknęłam oczy bo jego głos momentalnie się zmienił. Wiedziałam co próbował zrobić. Nie miałam pojęcia czy wie o tym, że ja wiem. Ale wiedziałam, że chciał mi udowodnić, że miał rację.

— Tak. — powiedziałam cicho tłumiąc łzy w środku. Było mi tak cholernie źle. Czułam się oszukana i zdradzona przez bliskich, ale Theo też nie był w tym wszystkim dobry.

— Nie powinnaś się martwić Sophie. Może żadne z nich nie jest najlepszym towarzystwem?— szepnął zabierając rękę z mojego karku i zjechał nią wzdłuż mojego ramienia. — Ja bym cię nie skrzywdził.

Zrobiło mi się niedobrze na jego słowa. Wiedziałam, że kłamie. Miałam go za normalnego człowieka, a wyszedł potwór.
Ale postanowiłam zagrać w jego grę po raz ostatni.

— Nie?— szepnęłam otwierając zaszklone oczy.

— Oczywiście, że nie kochanie. — odwrócił mnie w swoją stronę. — Wybaczę ci tego liścia, emocje i w ogóle. Chodź.

Przyciągnął mnie do siebie zamykając w szczelnym uścisku. Objęłam go pozwalając się przytulić.

— O czym chciałeś rozmawiać?— spytałam jedną ręką zjeżdżając do kieszeni i szukając na oślep różdżki, której tam nie było.

Na 200% ją zabierałam. Chciałam czuć się bezpieczniej kończąc ten cyrk z Nott'em. Zabrałam drugą rękę grzebiąc w drugiej kieszeni.
Nie mam różdżki. Co się z nią stało?

— Szukasz czegoś?— spytał odsuwając się i pokazał mi moją różdżkę w jego ręce.

— Dlaczego ją zabrałeś?— zmarszczyłam brwi podnosząc rękę, żeby ją zabrać, ale ten uniósł rękę wyżej.

— Nie będzie ci potrzebna. — powiedział drugą ręką gładząc moje włosy. — Powiedz mi Sophie, co Malfoy wczoraj robił u ciebie? Gdzie była Pansy i dlaczego siedział tam w środku nocy?

LOVERS ΙΙ Draco Malfoy [+18]Where stories live. Discover now