Rozdział 15

45 1 1
                                    

Tak jak się bałam, ledwo wróciłam z Pansy do dormitorium po obiedzie, a jej odwaliło i zaczęła wyciągać mi sukienki, spódniczki, koszule, buty. Właściwie pół swojej szafy wyjęła rozwalając na łóżkach i wszędzie gdzie się dało. Stanęła patrząc na mnie i na cały asortyment.

— No wybierz coś. — powiedziała ponaglając mnie.

— Pansy, mówiłam, że nie muszę się stroić. — stanęłam w środku bałaganu rozglądając się po nim.

— Nie musisz, ale możesz. — uśmiechnęła się. — Potraktuj to poważnie, może coś z tego naprawdę będzie.

Westchnęłam nie do końca rozumiejąc co jej tak zależy. Przecież nie czułam się samotna, ani nie narzekałam przez brak mężczyzny. Większość rzeczy byłam zrobić sama, a tak właściwie wszystko z wyjątkiem minety.
A szukanie chłopaka tylko po to, żeby miał mnie kto wylizać było trochę średnie.

— Wyolbrzymiasz. — podeszłam do jednej z spódniczek przyglądając jej się. Była czarna, w czerwoną kartę. Podobała mi się.

— Oooo tak, tak, tak. — złapała od razu spódniczkę, a po niej przylegający, biały, cienki golf, a na niego wybrała również przylegającą, czarną koszulkę na cienkich ramiączkach. — Załóż.

Wzięłam od niej wszystko po czym rozebrałam się z tego co miałam aktualnie na sobie, a następnie założyłam to co mi dała.

— I co?— spojrzałam na nią. Pansy usiadła na łóżku mrużąc oczy i patrząc na mnie.

— Czegoś mi brakuje. — rozejrzała się i wskazała czarne, rajstopy. Podeszłam do niej i założyłam.— Dobra, jest lepiej.

— Dziwnie się czuję.— spojrzałam w lustro i to dziwne uczucie zniknęło. Nie wyglądałam wcale źle, a wręcz bardzo atrakcyjnie. I tak się czułam. 

— A wyglądasz zajebiście. Butów ci nie będę wybierać tylko nie zakładaj pomarańczowych półbutów. — uśmiechnęła się patrząc na mnie.

— Coś ty.— roześmiałam się i rozległo się pukanie. Z Theo umówiłam się później więc nie miałam pojęcia kto to będzie.

Jako, że byłam na chodzie ruszyłam do drzwi i otworzyłam. Zmarszczyłam brwi widząc Malfoy'a.

— Rozmawiałem z Asto...oooo...— uśmiechnął się mierząc mnie wzrokiem i oparł rękę o futrynę.

— Malfoy. — westchnęłam niezadowolona. — Czego chciałeś?— skrzyżowałam ręce na piersiach czując się dziwnie gdy mnie tak skanował. Chociaż jego reakcja nieco liznęła moje ego.

— Chyba zdążyłem zapomnieć.—  uśmiechnął się spoglądając w moje oczy na co przewróciłam oczami. —  Pansy powinna cię codziennie ubierać. 

—  Skąd pomysł, że to Pansy? Może sama to wybrałam?—  uniosłam brew, a blondyn roześmiał się wchodząc bez zaproszenia. — Jasne, wejdź.

— Dzięki.—  przeszedł przez cały pokój i usiadł na moim łóżku.—  A wiem stąd, że bez urazy, ale nie umiesz się ubrać.

—  Aha? Chcesz stąd wylecieć?—  spytałam opierając ręce na biodrach i zmrużyłam oczy patrząc na niego.

—  Nie wywalisz mnie bo rozmawiałem z Greengrass i podejrzewam, że cię to interesuje.—  uśmiechnął się zwycięsko kładąc i założył ręce za głowę. 

—  I przyznała ci się?—  uniosłam brew patrząc na niego.

—  Tak. Ale uznała, że ją prowokowałaś dlatego zareagowała impulsywnie.—  spojrzał na mnie poważniejąc. —  Było tak?

LOVERS ΙΙ Draco Malfoy [+18]Where stories live. Discover now