Rozdział 48

75 5 5
                                    

Nie było mi wstyd przez to co zrobiliśmy. No może trochę, ale to głównie dlatego, że nawet nie próbowałam go zatrzymać. Chociaż z drugiej strony palcówka nie jest końcem świata. Szczególnie, że była najlepsza jaką w życiu miałam. Pobudziło to moją wyobraźnię, zaczęłam się zastanawiać jak wygląda seks z nim.

Nie wiem kiedy kolejny raz usnęłam, ale zdecydowanie była to za krótka drzemka. A obudziło mnie gadanie Pansy, którym próbowałam się nie przejmować do momentu gdy moja poduszka nie zaczęła się ruszać. Skrzywiłam się poprawiając głowę, która zsunęła się z czegoś wyginając nienaturalnie.

— No nareszcie się budzi!— krzyknęła Pansy, a ja otworzyłam oczy niezadowolona. Pierwsze co zobaczyłam to blond czuprynę, a potem gdy poprawiłam głowę widziałam jak Pansy patrzy na mnie znacząco. Westchnęłam ciężko zamykając spowrotem oczy.

— Taylor nawet nie próbuj spowrotem zasnąć. Przez ciebie oboje się spóźnimy, a ja nie czuje ręki. — powiedział poruszając ramieniem, a dopiero wtedy do mnie dotarło, że go przytulałam.

Poczułam jak moje serce bije mocniej i odsunęłam się gwałtownie. Chciałam odwrócić się plecami do niego, ale skończyło mi się łóżko i spadłam jak kłoda na podłogę.

— Sophie!— krzyknęła Pansy, a potem zaczęła się śmiać w głos. Nie musiałam długo czekać aż Malfoy dołączył. — Nic ci nie jest?

Westchnęłam siadając na podłodze i rozejrzałam się po pokoju. Odgarnęłam włosy do tyłu przenosząc wzrok na Parkinson i Draco.

— Jestescie okropni. — złapałam się za brzeg łóżka chcąc wstać, a Draco wtedy chwycił moją dłoń pomagając mi.

Drzwi do pokoju się otworzyły, a w progu stanął wyszykowany Blaise.

— Ale tu wesoło. Oczywiście jak mnie nie ma. — prychnął wchodząc do środka i spojrzał na mnie wstającą z podłogi, Pansy, która też już była gotowa i na półnagiego Malfoy'a w moim łóżku. — Nie wiem w co się bawicie, ale chce dołączyć.

— W nic się nie bawimy.— mruknęłam poprawiając koszulkę i usiadłam na brzegu łóżka.

— Planujecie w ogóle się zebrać na pierwszą godzinę?— spytała Pansy zmieniając temat.

— Planowałam. Ale chyba daruję sobie dzisiaj zajęcia. — westchnęłam czując jak boli mnie głowa i mi niedobrze.

— Trzeba było więcej wypić wczoraj. — Pansy skrzyżowała ręce patrząc na mnie.

Zmarszczyłam brwi nie wiedząc skąd wie, ale szybko się domyśliłam, że Draco musiał jej powiedzieć. Czyli wypytała go już o wszystko.

— Przesadzasz.— mruknęłam kładąc się na boku.

— Odpuszczę ci pierwsza godzinę bo i tak się spóźnisz, ale na resztę zajęć masz przyjść. Nikt ci nie wlewał na siłę i wiedziałaś, że będziesz musiałam wstać rano. — powiedziała, a najgorsze było to, że miała rację.

— Niech ci będzie. — położyłam rękę pod poduszkę zamykając oczy.

— A ty Draco?— spytał Blaise uśmiechając się.

— Potem przyjdę. — powiedział blondyn, a nikt nie naciskał.

Ja muszę słuchać reprymend, a on może robić co chce i żadne się słowem nie odezwie. Słabe moim zdaniem.
Pansy i Blaise siedzieli jeszcze chwilę z nami rozmawiając głównie między sobą bo ja leżałam czekając na ciszę, żeby zasnąć, a Draco po prostu nic nie mówił.

— Spadamy alkoholicy.— powiedział Blaise śmiejąc się cicho.

— Nara.— podniosłam rękę machając mu.

LOVERS ΙΙ Draco Malfoy [+18]Where stories live. Discover now