Niestety od jutra nie będzie mnie jakiś czas przez wyjazd dlatego rozdziały mogą być wstawiane nieregularnie lub w ogóle ich nie być, ale po powrocie wracam do działania <3
_______________________________________________— Nie wiem. Mamy o czym?— spytałam obejmując rękami ramiona. Trochę głupio mi było bo zaraz musiałyśmy wychodzić, a rozmowa nie zapowiadała się na krótką.
— 5 minut.— poprosił patrząc na mnie. Westchnęłam i spojrzałam na Pansy, która od razu zrozumiała i zmierzyła go wzrokiem.
— Za 5 minut ma cię tu nie być.— ostrzegła i wpuściła go, a sama wyszła zamykając drzwi.
Theo lekko się zakłopotał, a potem wystawił różę w moją stronę lekko się uśmiechając. Staroświecki gest, może byłby uroczy gdybym dalej nie była zła na niego.
— Dla ciebie.— powiedział skrępowany, a ja mogłabym przysiąc, że się zarumienił. Spojrzałam na kwiatek i wzięłam go odkładając na bok.
— Dzięki, ale może przejdźmy do rzeczy?— spytałam próbując nie brzmieć niemiło. Theo rozejrzał się po pokoju drapiąc po karku.
— Przyszedłem nie w czas?— spytał, a ja przewróciłam oczami, bo Blaise nie wysiedzi długo na tyłku wiedząc, że jestem z nim sama.
— Theo, przejdź do rzeczy. Trochę się spieszę.— postanowiłam, że powiem wprost bo inaczej będzie stał i przeciągał.
— Nie wystawiłem cię specjalnie.— powiedział w końcu na co uniosłam brew patrząc na niego. Zapowiada się ciekawie.
— Draco z tobą rozmawiał, tak?— skrzyżowałam ręce pod piersiami. To była szansa, żeby udowodnić jego kłamstwa, jeśli faktycznie moje przeczucia się potwierdzą.
— Co? Nie, nie gadam z nim od dłuższego czasu.— powiedział i wydawało mi się, że mówi szczerze. Zacisnęłam usta w wąską linię czując, że robi mi się głupio. Nie kłamał. A ja zwróciłam przeciwko niemu Blaise'a i Pansy. Należały mu się przeprosiny.
— Więc czemu nie przyszedłeś?— odpędziłam wyrzuty sumienia, żeby skupić się w 100 procentach na Theo i na tym co mówi.
— Miałem coś istotnego do załatwienia.— powiedział spoglądając w bok. Zmarszczyłam brwi i patrzyłam na niego.
— Co takiego?— wsunęłam ręce w kieszenie bluzy przyglądając mu się.
— Nic co powinno cię martwić Sophie.— podszedł bliżej mnie kładąc dłonie na moich ramionach.
— I powinnam uwierzyć?— popatrzyłam mu w oczy.
— A mam powód, żeby cię okłamywać?— uśmiechnął się delikatnie i zanim coś powiedziałam drzwi otworzyły się z hukiem i wpadł przez nie Blaise.
— Twoje 5 minut minęło, teraz wracaj wyżerać chleb gołębią!— powiedział ciemnoskóry podchodząc do niego i odsunął mnie za swoje plecy. Rycerski gest tylko gdzie jego koń?
— Chyba nie ty o tym decydujesz Zabini. — powiedział Nott. Spojrzałam na drzwi w których stanęła Pansy i Malfoy.
— Nie dał się trzymać dłużej.— powiedziała patrząc na mnie przepraszająco. Nie byłam zła. To się musiało stać.
— Wyjdziesz sam czy potrzebujesz pomocy?— spytał Zabini całkowicie poważnie. To był chyba odpowiedni moment, żeby się odezwać.
— Tylko jeśli Sophie o to poprosi.— prychnął Theodore i spojrzał na mnie. Wiedziałam, że liczy na to, żebym pozwoliła mu zostać, ale sama już tego nie chciałam. Niby miałam w planach go zaprosić, ale musieliby chcieć tego inni, a skoro oni nie chcą to i ja nie chce.
YOU ARE READING
LOVERS ΙΙ Draco Malfoy [+18]
FanfictionŻycie jako nastolatek nie jest proste. Zmieniasz się, hormony mieszają ci w głowie, a uczucia zaczynają sklejać się w jedną, wielką kulę, której nie rozumiesz. W jednej chwili kogoś nienawidzisz, a w drugiej się zakochujesz. Tylko nie każdego powin...