›› 5

4.1K 336 108
                                    

Gdy się obudziłam, nie zdziwiłam się, że chłopaków już nie było, bo w końcu o godzinie 11. są zawsze na próbach.
Po ubraniu się i zjedzeniu musli dostałam telefon od wujka, czy nie chciałabym popilnować dzisiaj Woo Bin'a. Oczywiście, zgodziłam się.

Już po dwudziestu minutach chłopczyk był w mieszkaniu. Jak zwykle, tryskał szczęściem.

- Noona - odezwał się, siadając przy stole i przyglądając się czynności wykonywanej przeze mnie, czyli robieniu herbaty.

- Hm ?

- Czy jeśli ludzie się kochają, to odchodzą od siebie ?

Odwróciłam się do niego i spojrzałam szeroko otwartymi oczami.

- A dlaczego pytasz ? - zdziwiłam się.

- Bo mama i tata się kochają, a chcą się rozwieść - posmutniał lekko i spuścił główkę, na co klęknęłam przed nim.

- Czasem lepiej jest się rozstać niż ranić uczucia drugiej osoby, wiesz ? Ale to nie znaczy, że, jeśli się rozwiodą, nie będą przyjaciółmi - wyjaśniłam, bo co innego mogłam powiedzieć sześcioletniemu dziecku ?

- Chincha ? - w jego oczkach zabłysły iskierki nadziei.

W odpowiedzi pokiwałam głową "na tak", a chłopczyk od razu się rozweselił.

**

Około godziny 13. zaproponowałam małemu lody.

- A Hyung pójdzie z nami ? - zadał mi pytanie, kiedy ubierał buty.

- Kto ? - zaśmiałam się.

- No Twój Oppa !

- Ah - chodzi o Jimin'a. - Jest teraz w pracy, więc niestety pójdziemy sami.

Chwilę potem wybraliśmy się na miasto, gdzie kupiliśmy sobie kręcone porcje, dla niego czekoladowy, a dla mnie truskawkowy. Następnie skierowaliśmy się na plac zabaw.

- Noona, chodźmy na huśtawki ! - zawołał, biegnąc w owe miejsce.

Ja tylko zaśmiałam się i ruszyłam za nim.

Woo Bin usiadł na plastikowym, zielonym siedzeniu, a ja zaczęłam go lekko popychać.

- Noona, też się pobujaj - na jego twarzy pojawił się wielki banan.

- Jestem za stara na takie rzeczy - zachichotałam, na co ten mi zawtórował.

Pomimo tego, co powiedziałam, jemu nie mogłam odmówić, więc usiadłam na huśtawce obok i leciutko zaczęłam się ruszać w przód i w tył.

W pewnym momencie zauważyłam... Kogoś.
Nie, to niemożliwe. Przecież on siedzi w więzieniu...

- Woo, idziemy - rzekłam pospiesznie do mojego kuzyna, stając na nogi i wyciągając rękę w jego stronę.

- Wae ? Co się stało ? - zapytał, ale posłusznie podał mi swoją małą dłoń.

Obejrzałam się ponownie, ale tej osoby już nie było.

- Właściwie to... Nic - odpowiedziałam zdezorientowana. - Ale robi się chłodno.

- Przecież jest ciepło.

- Bo jesteś w ruchu. No, idziemy.

Chłopczyk westchnął z rezygnacją, jednak poszedł razem ze mną.

Czy ja już wariuję ? A może to naprawdę był on ?
Może to mi się tylko przywidziało...
Tysiące pytań kłębiło się w mojej głowie.

- Uważaj ! - usłyszałam, po czym odwróciłam się w stronę głosu i dostałam piłką do koszykówki w głowę.

Po chwili sprawca podbiegł do nas i gorączkowo zaczął przepraszać. Niestety, jak się okazało, był to Isoruko.

- Oo, Diana - doznał olśnienia dopiero po kilku minutach.

- Taak - odezwałam się przeciągle. - Następnym razem Ty uważaj, gdzie leci Ci piłka - ucięłam naszą "rozmowę" i ruszyłam dalej. Po ostatnim spotkaniu z nim, mam do niego obrzydzenie.

- No poczekaj - złapał mnie za rękę, ale szybko ją wyrwałam.

- Zostaw mnie. Wracaj do gry - rzuciłam oschle i ponownie ruszyłam w kierunku dormu.
Nie obchodzi mnie nawet, co on tu robi.

Nim się obejrzałam, znaleźliśmy się w mieszkaniu.
Woo był zmęczony tym całym dniem, więc, jak tylko usiadł na kanapę, od razu zasnął.
W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi, więc poszłam je otworzyć. Nikogo nie było, ale za to na wycieraczce leżała koperta. Podniosłam ją zdziwiona i wróciłam spowrotem do domu, zamykając drzwi.

Skierowałam się do kuchni, gdzie wyjęłam z koperty, którą odłożyłam na blat, kartkę i przeczytałam to, co było napisane. Zamarłam.

"Twój koszmar niedługo się zacznie"

Przeleciałam wzrokiem jeszcze raz po literach.
Kto mógł to podrzucić ?
A może to pomyłka ?
Ale kto wypisuje takie rzeczy ?

Jeśli to okaże się prawdą, to nie wytrzymam. Dopiero, co nasze wszystkie kłopoty się skończyły, a mają zacząć się nowe ?

Postanowiłam jednak się tym nie przejmować. Zgniotłam tą całą "groźbę" wraz z kopertą i wyrzuciłam do kosza.
Następnie poszłam do łazienki i ogarnęłam wieczorną rutynę.
Czas zleciał tak szybko, że, gdy wyszłam ubrana już w piżamę, Bangtani wrócili, a z nimi ajeossi. Wujek zabrał, wciąż śpiącego, Woo Bin'a, podziękował mi za opiekę, pożegnał się, jak zwykle z uśmiechem i opuścił mieszkanie.

- I jak było, Mała ? - zapytał Jimin, podchodząc do mnie i przytulając.

- Bardzo fajnie - odpowiedziałam. Nie powiem mu oczywiście o tym, co wydarzyło się chwilę przed ich powrotem. - Byłam z Woo na spacerze i ogólnie było miło. A jak na próbach ?

- Daj spokój - odezwał się Jungkook. - Nawet nie wspominaj dzisiaj o próbach ani o niczym związanym z wytwórnią, jebal.

- Haha, aż tak źle ? - zaśmiałam się.

- Źle ? Okropnie ! - wtrącił się Taehyung.

- Musicie zapracować sobie na wakacje - przypomniałam, na co zostałam zgromiona przez Aliena wzrokiem i wybuchnęłam śmiechem.

- Ciesz się, że jeszcze nie pracujesz - Oppa zaczął mnie łaskotać, więc uciekłam za Sugę. - Hyung - zwrócił się wymownie do YoonGi'ego, więc ten odsunął się, a ChimChim miał teraz pełny dostęp do mnie.

No i tak zleciała nam reszta wieczoru - ja uciekałam przed Jimin'em,  a z pozostałej szóstki tylko Hoseok był po mojej stronie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Annyeong ^^
Tak, wiem. Rozdział znowu później niż być powinien, ale ostatnio nie mam czasu myśleć o wtt ;-; 😭
Dlatego dziękuję Ci bardzo, fallen_dreamerx za pomoc, bo bez Ciebie nie dałabym chyba rady 😂
Mam nadzieję, że rozdział się podoba 😃

Zapraszam do komentowania = motywacji dla mnie i do następnego ^^

Przestań, kocham Cię... 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz