›› 37

2.6K 276 74
                                    

=JIMIN=

Wszyscy wstaliśmy jak zawsze, bo oczywiście idziemy do pracy.

- Ty też chcesz iść do kawiarni, Mała ? - zdziwiłem się, siedząc przy stole.

- No... Tak czy siak muszę - Diana wzruszyła ramionami.

Chciałem coś jeszcze odpowiedzieć, ale zadzwonił telefon lidera.

Chwilę rozmawiał i rozłączył się.

- Mamy jechać natychmiast do Big Hit - oznajmił. - Dzwonił prezes.

Zdziwiliśmy się wszyscy, bo prezes nigdy nie dzwoni osobiście. Zawsze wszystko załatwia z nami manager.

- Wszyscy. Diana też - dodał NamJoon.

- Znowu ? - teraz ona była zdziwiona.

- No, to zbieramy się - westchnął YoonGi, którego posłuchaliśmy.

Ogarnęliśmy się i wyszliśmy z dormu. Pod blokiem czekał na nas w vanie manager.

- Uważajcie - ostrzegł nas, gdy zbliżaliśmy się do wytwórni. - Diana, ubierz maskę.

Dziewczyna posłuchała i cała nasza ósemka ubrana była w czarne maseczki.

Po chwili dojechaliśmy na miejsce. Szczerze ? Nigdy nie widziałem pod studiem tylu fanek. I dziennikarzy.

- Nie zatrzymujcie się, idziemy - rozkazał mężczyzna, gdy wysiedliśmy.

Od razu skierowaliśmy się do wejścia, a następnie do biura prezesa. Dopiero teraz zdjęliśmy maski.

Zapukaliśmy i weszliśmy do pomieszczenia. Kogo zastaliśmy z managerem ?
Isoruko.

- Mało Ci jeszcze ? - uniosłem się, widząc go znowu.

- Oppa, przestań - dziewczyna złapała mnie za rękę.

- Jimin, uspokój się - warknął prezes. - Znowu się biłeś. Dlaczego ?

- Miałem powód - odpowiedziałem wymijająco.

- Myślisz, że czemu jest tu tyle mediów i fanów ? Bo rozniosła się wiadomość, że pobiłeś niewinnego chłopaka - mężczyzna coraz bardziej się denerwował.

- Niewinnego - prychnąłem.

- Jimin, do cholery ! - krzyknął, wyprowadzony z równowagi, a Mała ścisnęła moją dłoń.

- Proszę być spokojnym - wtrącił Japończyk. - Jimin po prostu nad sobą nie panuje.

- Trzymajcie mnie - wyśmiałem go.

- Dosyć. Wszyscy wyjść. Park, Ty zostajesz - zarządził prezes.

Tak, jak chciał, wszyscy wyszli. Zostałem z nim sam.

- Po co wezwał pan Dianę ? - zadałem pytanie.

- Bo, jak mniemam, znów pobiłeś się o nią. Jimin, nie możesz się tak zachowywać - bezradnie wyjaśnił. - Pozwoliłem Wam być razem, ale nie będę tolerował ciągłych awantur z jej powodu.

- Rozumiem. Ale to nie ja zacząłem, naprawdę.

- Już nie wnikam, kto zaczął, choć wierzę, że mówisz prawdę. Po prostu nie chcę, żebyś miał na koncie jakiekolwiek skandale. Nie możesz spokojnie porozmawiać, zamiast używać pięści ?

To pytanie także zostawiłem bez odpowiedzi, patrząc w podłogę.

- Posłuchaj - westchnął. - Jeśli jeszcze raz dowiem się, że wdałeś się w jakąś awanturę, o której może być głośno, Diana naprawdę będzie musiała się z Tobą pożegnać. Następnym razem pomyśl więc o konsekwencjach i o niej samej.

Oblizałem nerwowo usta i chwilę pomyślałem.

- Dobrze, rozumiem - powtórzyłem. - Następnego razu nie będzie.

- Mam nadzieję. Możesz wyjść i idźcie na próby.

Ukłoniłem się jeszcze i złapałem za klamkę.

=DIANA=

Na korytarzu panowała cisza, nikt się nie odzywał.
Ogólnie, atmosfera była taka sobie.

Wtem zadzwonił mój telefon. Dzwonił ktoś, kogo numeru nie znałam, ale odebrałam. Z ciekawości.

~ Yoboseyo ? - zagadnęłam.

~ Nie zastanawiałaś się, jak czułby się Woo, gdyby nagle mieszkanie stanęło w płomieniach ? - głos... Yoony ? Skąd zna mój numer ? To staje cię coraz bardziej nienormalne...

~ O czym Ty znowu mówisz ? - warknęłam.

~ Może sama się przekonasz, hm ? - zaśmiała się, jak zwykle, bezczelnie. ~ Przyjedź do domu ciotki.

~ Co ? Yoona, nie waż się... - rozłączyła się, ale wiem, że po jej słowach nie można się spodziewać niczego dobrego. Że w ogóle po niej nie można się czegoś takiego spodziewać.

W tym samym momencie z gabinetu prezesa wyszedł Jimin.

- Co Ty taka blada, Mała ? - spojrzał na mnie, przez co wszyscy zwrócili swój wzrok w moim kierunku.

- O mój Boże... - wydukałam tylko, gdy przeanalizowałam dokładnie to, co dziewczyna mówiła.

Od razu rzuciłam się biegiem do drzwi wyjściowych.

- Stój - zatrzymał mnie Jungkook, łapiąc za ramię. Zaraz po nim zjawiła się cała reszta, nawet Isoruko.

- Co się dzieje ? - powtórzył pytanie ChimChim.

- Miałeś rację z tą policją, mogłam iść o wiele wcześniej.

- Znowu coś wymyślili ? - zdenerwował się lekko Hoseok.

- Co tym razem ? - westchnął mój chłopak.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, obok wytwórni przejechało kilka wozów strażackich, przy czym dostałam SMSa.

Od: Nieznany
Oj, nie wiem, czy dadzą radę ugasić takie wielkie płomienie, haha.

Taehyung spojrzał mi przez ramię, czytając wiadomość.

- Tym razem naprawdę oszaleli - przełknął nerwowo ślinę, a chłopaki popatrzyli na niego wyczekująco. - Oni chcą spalić coś, co... - nie dokończył, bo przerwałam mu.

- Chcą spalić dom ciotki, w ramach zemsty na Woo Bin'ie - wytłumaczyłam.

- Dzwoń na policję - zaoponował Jin.

- Zaraz to zrobię - potwierdziłam. - Muszę tam iść. Nikt nie może być w środku.

- Pójdę z Tobą - dodał szybko Jimin. - Hope, idziemy.

Drugi pokiwał głową, że zgadza się z nim, a ja szybko wybiegłam z budynku. Zresztą, ta dwójka prawie natychmiast do mnie dołączyła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dodaję dziś, bo tak xd
Ogólnie, mam taki sobie humor, więc może Wam poprawię chociaż rozdziałem 😉
Aczkolwiek~
Zastanawiam się, co sądzicie o tym ff. Jeśli możecie, napiszcie 😊
Ale błagam Was, SZCZERZE xd

Zapraszam do komentowania = motywacji dla mnie i do następnego :*

Przestań, kocham Cię... 2 || BTSWhere stories live. Discover now