›› 25

3.1K 292 89
                                    

- Ji Yong - wyszeptałam.

To przyjaciel Jae Joong'a, jeden z tych, którzy kiedyś przyszli z nim do kawiarni pani Lee, ten z najkrótszymi włosami.

- Chyba mamy do pogadania - uścisk jego ręki na moim ramieniu przybrał na sile, a chłopak zaczął ciągnąć mnie w stronę jednej ze szpar między budynkami sklepowymi. Na miejscu popchnął mnie na ścianę, wciąż nie puszczając mojej ręki.

- Chyba nie sądziłaś, że wszystko ujdzie Ci płazem, co ? - zaśmiał się bezczelnie.

Nie miałam ochoty go słuchać, więc jak najmocniej odepchnęłam go i odwróciłam się w stronę powrotną. Ten jednak dość szybko się pozbierał. Ponownie złapał mnie za ramię i odwrócił do siebie, po czym uderzył w twarz tak mocno, że miałam wrażenie, że nie mam jej lewej części, ale nie złapałam się za nią, nie chcąc dawać mu jakiejkolwiek satysfakcji.

- Gdzie się wybierasz ? Powiedziałem, że mamy do pogadania - syknął.

- Nie mamy o czym rozmawiać - wycedziłam przez zęby.

- Nie ? - prychnął. - Przez Ciebie Jae trafił do więzienia, więc nie on, a my damy Ci nauczkę.

I właśnie w tym momencie wszystko zaczęło mi się jakoś łączyć. Te kartki pod drzwiami, porwanie... To nie wina Jae Joong'a, tylko jego koleżków, którzy weszliby mu w tyłek. O dziwo, on tu nic nie zawinił. Chociaż... Bardzo możliwe, że kazał im to zrobić.

- Nie przyszłaś na spotkanie, wtedy wieczorem - ciągnął. - Myślę, że dzieciak... - nie dałam mu dokończyć, bo po prostu plunęłam mu w twarz. Nie chcę, żeby znowu powiedział coś, czym zmusi mnie do czegoś, czego nie chcę robić.

Korzystając z faktu, że Azjata był zdziwiony moim zachowaniem, szybko wyrwałam się i pobiegłam w stronę ulicy. Akurat jechała taksówka, więc zatrzymałam ją i wsiadłam, natychmiast podając adres.

- Wszystko w porządku ? - zapytał kierowca, gdy znaleźliśmy się na światłach, wystarczająco daleko od tamtego miejsca.

- Uhm... Tak - potwierdziłam. Czemu zapytał ? Może dlatego, że byłam zdenerwowana...

W każdym razie, więcej o nic nie pytał.

Pod blok chłopaków dojechaliśmy jakieś dwadzieścia minut później. Zapłaciłam daną sumę i wysiadłam z auta, kierując się do bloku, a następnie do mieszkania.

Kiedy weszłam, zamknęłam drzwi na klucz. Było ciemno, co oznaczało, że godzina nie jest taka wczesna. Panowała też cisza, więc zapewne wszyscy już spali. Zdjęłam buty i ruszyłam do kuchni. Przy stole zastałam Jimin'a, który spał, siedząc na krześle i mając jedną rękę oraz głowę położoną na stole. Lekko uśmiechnęłam się na ten widok i poszłam do salonu. Wzięłam poduszkę i koc, po czym wróciłam spowrotem do chłopaka. Delikatnie wsunęłam mu poduszkę pod głowę i okryłam go kocem. Teraz wygląda jeszcze słodziej, heh.
Postanowiłam, że sama powinnam iść spać, więc ruszyłam do łazienki, wraz z piżamą w ręku. W pomieszczeniu wykonałam wieczorną, standardową rutynę, po czym położyłam się w salonie i zasnęłam.

***

Kiedy się obudziłam, była godzina 10., a chłopaków nie było. Jest sobota, więc powinni mieć dziś wolne. No, ale znając wytwórnię musieli pójść do studia, egh.

Wstałam z kanapy i skierowałam się do łazienki, jak zwykle. Przemywając twarz wodą, poczułam pieczenie na lewym policzku, więc spojrzałam w lustro. Na twarzy miałam trzy czerwone smugi. Czyli wczoraj Ji Yong zrobił mi je, uderzając w policzek. I chyba dlatego ten taksówkarz pytał mnie, czy wszystko w porządku... Co za idiota, ugh. Nie z taksówkarza, oczywiście.
No nic. Przemyłam to wodą utlenioną i posmarowałam jakąś maścią kojącą, którą znalazłam w apteczce.
Po całym "zabiegu" wyszłam z pomieszczenia i poszłam do kuchni, w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia, po czym usiadłam na kanapie w salonie i, jedząc, zaczęłam przeglądać telewizję.

**

Gdy przygotowywałam kolację, akurat wrócili Bangtani. Od razu, zanim wszyscy weszli do kuchni, dowiedziałam się, że musieli iść dziś do wytwórni, bo przyjęto kogoś nowego i mieli się z nim zapoznać, z racji tego, że ma być ich nowym projektantem itp.

- Aigoo, jestem głodny jak wilk - oznajmił Jin, a reszta się z nim zgodziła. Cała siódemka usiadła przy stole.
Ja natomiast zaczęłam wszystko rozkładać na mebel kuchenny.

- Diana ? - zapytał niepewnie Jungkook i spojrzał na mnie. Chłopaki, słysząc ton jego głosu, zrobili to samo.

- Hm ?

- Wszystko w porządku ?

- Uhm... Tak. Czemu pytasz ?

- Bo... Tak jakby... Masz coś na twarzy.

Domyślam się, że chodzi o zadrapania.

- Mam powiedzieć prawdę ? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam, na co oni zgodni pokiwali głowami, że tak. Wzięłam więc głęboki oddech. - Wczoraj, kiedy wracałam do domu, spotkałam przyjaciela Jae Joong'a. Tyle - Jimin zakrztusił się łykiem wody.

- Czego chciał ? - zmarszczył brwi lider.

- A bo ja wiem ? - wzruszyłam ramionami. Zespół spojrzał na mnie wymownie. - No co ? Naprawdę nie wiem, bo nie dałam mu dojść do słowa.

- Uznajmy, że mówisz prawdę - NamJoon znów zabrał głos.

- Uznajmy ? - naburmuszyłam się. - No dziękuję.

Chłopaki chcieli coś jeszcze dodać, ale w tym momencie zadzwonił telefon Taehyung'a. Odebrał, a po chwili podał mi urządzenie. Tak, nie uzbierałam jeszcze na swoją komórkę. Ale już niedługo i będę mogła ją zakupić.

- Sophie do Ciebie - wyjaśnił.

Wzięłam od niego telefon i przyłożyłam do ucha.

~ Sophie ? - odezwałam się.

~ Cześć - usłyszałam po drugiej stronie. ~ Mogłabyś jutro do nas wpaść ?

~ No... W sumie, tak. O której ?

~ Tak koło 10. Ci pasuje ?

~ Ne.

~ W takim razie do jutra - pożegnałyśmy się i rozłączyłyśmy, po czym oddałam Tae jego własność.

Następnie zaczęliśmy jeść kolację. Dało się wyczuć lekkie napięcie, jednak starałam się nie zwracać na nie uwagi.

**

- Mała~ - Park przytulił mnie od tyłu, kiedy robiłam sobie herbatę. - Przepraszam, że wczoraj tak się zachowałem.

- Mhm - odpowiedziałam tylko.

- Naprawdę - ciągnął. - Nie bądź zła...

- Przecież nie jestem. Wszystko w porządku.

- Na pewno ? - odwrócił mnie do siebie, a ja pokiwałam twierdząco głową.

Ten za to uśmiechnął się i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

- W kuchni robi się jedzenie, jeśli byście nie wiedzieli - zwrócił nam uwagę Hoseok, wszedłszy do kuchni i biorąc coś z lodówki.

Jimin odsunął się trochę ode mnie, a na jego twarzy wciąż widniał lekki uśmiech. Hobie natomiast trzasnął drzwiami lodówki i widziałam kątem oka, że przewraca oczami.
No przepraszam, ale ChimChim jest moim chłopakiem, a mieszkamy w ósemkę.

Oj, coś czuję, że nie będzie tak łatwo...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem. Wiem, że zepsułam.
I ogólnie powinnam dodać szybciej...
Przepraszam~ 😭🙈

Zapraszam do komentowania = motywacji dla mnie i do następnego :*

Przestań, kocham Cię... 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz