Przyjęty do stada.

4.2K 181 3
                                    

(Piąty rok nauki.)
#Teo#
Jestem już w Hogwarcie od tygodnia a już chce udusić,wypatroszyć,zatruć lub zrzucić Blacka z Wieży Astronomicznej by zaliczył zgon. Stał się jeszcze bardziej nachalny niż wcześniej. Po wakacjach stał się strasznie wkurzający, ciągle za mną lata i denerwuje. Normalnie jak wnerwiający komar za uchem.
- Teośa?  Teośa bo spóźnimy się do Hogsmead!
- Już idę Jamie!
Tak. James stwierdził że skoro wszyscy mówią do mnie Teo to on jako jedyny będzie mnie nazywał Teośa. Jak on to powiedział? "Tylko rodzeństwo może mówić do siebie zdrobniale,"  więc ja mówię do niego Jamie a on mówi Teośa. I tak zostało. Nikt nie mówił do mnie Teośa bo bali się gniewu Rogacza.
- Teośa bo już wszyscy czekają!!
- No już idę!
Założyłam na siebie beżowy płaszczyk z drewnianymi guzikami i białe nauszniki. Niby to jesień ale mroźna. Zeszłam na dół i zobaczyłam wszystkich moich przyjaciół. Lili trzymała się ładne trzy metry z dala od Jamesa ale on i tak robił podchody. Pokręciłam głową rozbawiona.
- To co?  Idziemy!
Lili pokiwała szybko głową i wybiegła jakby co ją goniło. Zakryłam usta ręką aby się nie roześmiać. Złapałam Jamesa za kołnierz kiedy ruszył w kierunku Lili.
- Jeżeli chcesz żeby przed tobą nie uciekała to jej nie goń. I zagadaj do niej jak człowiek.
Powiedziałam po czym zostawiłam za sobą zdziwionych Jamesa, Syriusza, Petera i Remusa. No tak ich logika. Przyjaciółka nie pomoże przyjacielowi spiknąć się z przyjaciółką. Taki,, przyjacielski kodeks". Ale ja wiem jak go ominąć. Jamie jest dla mnie jak brat więc zalicza się do rodziny nie przyjaciół więc kodeks mnie nie obowiązuje. Ciekawe kiedy na to wpadną. Szłam korytarzem głównym Hogwartu i natknęłam się na Severusa z jego przyjaciółmi. Bellatrix, Lucjuszem, Narcyzą oraz młodszym bratem Syriusza Regulusem.
- Cześć Sev. Bella,Cyziu, Lu, Reg.
- Cześć! - przywitali się wszyscy na raz z czego zaczęliśmy się śmiać.
- Też idziecie do Hogsmead? - zapytałam.
- Tylko nasza trójka. - powiedziała Cyzia wskazując na siebie Belle i Rega. - Lu i Severus dostali szlaban za wałęsanie się po nocach.
- Nie pierwszy nie ostatni. Pamiętam jak ja dostawałam szlabany za włamanie się do biblioteki.
- Po co włamałaś się do biblioteki, Teo?- zapytał Lucjusz.
- Zapomniałam książki a następnego dnia był test więc była mi bardzo potrzebna.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Chwilę porozmawialiśmy i każdy poszedł w swoją stronę. Przy wyjściu na błonia znalazłam Lili chowającą się za murem. Zaśmiałam się i podeszli do mnie Hunce.
- Z czego się śmiejesz,Teo? - zapytał Remus.
- Lili bawi się z nami w chowanego.
Zaczęli się rozglądać a ja tylko zauważyłam rozbawione spojrzenie Lili. Spojrzałam na nią z chytrym uśmieszkiem a ona tylko uderzyła się ręką w czoło i pokręciła głową.
- Co wy na to że pierwsze cztery osoby które znajdą Lili wygrywają  a przegrany stawia kremowe piwo?
- Jestem za! - Zakomunikował Łapa.
- Ty coś kombinujesz Teośa.- powiedział James. - Mua? No coś ty!  To bezpodstawne oskarżenia!  Prawda Remus?
- Szczerze?  Patrząc na twoją minę jestem prawie pewny że ty wiesz gdzie ona jest.- wyartykułował.
- Pff. A co twierdzisz Jamie że twój radar na Rudą Furie się popsuł?
- Haha! Ja ją wszędzie znajdę! - powiedział i poszedł w kierunku przeciwnym niż znajduje się Lili. Kiedy zniknął mi z pola widzenia zaczęłam się śmiać i podeszłam do kryjówki przyjaciółki.
- Więc? Wygląda na to że Potter stawia nam kremowe piwo. - powiedziała zadowolona.
- Ja po prostu wiedziałem że ty wiesz gdzie ona jest! - krzyknął Remus.
- Tak,bo ty jesteś wszechwiedzący.- powiedział Syriusz.
- Taka biblioteka na nogach.-dopowiedziałam że śmiechem.
Zaczęliśmy się śmiać kiedy usłyszeliśmy krzyk Jamesa.
- Ja wiedziałem że ty coś knujesz Teoś! - wydarł się na cały Hogwart.
- A no. Stawiasz kremowe piwo!  - krzyknęłam i zaczęłam uciekać przed Jamesem. Podbiegłam do profesor McGonagall i schowałam się za nią.
- Przed kim ty uciekasz Teo? - zapytała rozglądając się dookoła.
- Przed Jamesem. Przegrał zakład i teraz mnie ściga pani profesor. - zaśmiałam się z miny kobiety kiedy ta zauważyła nadbiegającego chłopaka. Dotknęła czubkiem różdżki mojej głowy i podeszła do Pottera. Chwilę stałam zdumiona ale pojęłam że rzuciła na mnie zaklęcie kameleona. Podeszłam do nich po cichu.
- Panie Potter czy wytłumaczy mi Pan czemu Panna White biegła w stronę Trzech Mioteł jakby goniło ja stado hipogryfów? - Zapytała.
- No.. Ee..ten. Bo założyliśmy się i ona mnie przechytrzyła i teraz ja gonie. - Powiedział szybko i zaczął biec do Hogsmead.  Profesor McGonagall wzniosła oczy ku niebu. Zaczęłam się śmiać a na twarzy profesorki zawitał uśmiech. Podeszli do nas reszta paczki. Zamilkłam.
- Do kogo się pani profesor uśmiecha?- zapytał Remus.
- Pomogłam Teodorze schować się przed Panem Potterem.
Przyjaciele zaczęli rozglądać się dookoła. Zapewne chcąc mnie zobaczyć. Stanęłam za Syriuszem kiedy zaklęcie zaczęło się kończyć. Reszta mnie zauważyła a raczej moje nogi i ręce ale nakazałam im być cicho. Dotknęłam ramienia Syriusza a ten zdębiał i przełknął silne co było słychać. Reszta śmiała się z niego w najlepsze. Odwrócił się i nic. Nie ma mnie. No prawie. Zaczęłam bawić się jego włosami a ten zaczął krzyczeć i zwiał. Zaśmiałam się i zaklęcie prysło. Nawet profesor McGonagall się z nami śmiała.
- Dziękuję za pomoc pani profesor. - Powiedziałam.
- Jeżeli chodzi o Pottera i Blacka służę pomocą. - powiedziała i odeszła.
- No to co?  Kierunek Hogsmead!- powiedział Peter.
Śmiejąc się i wygłupiając poszliśmy w kierunku trzech mioteł szukając Jamiego i Syriusza. Zobaczyliśmy ich w środku budynku gdzie zajęli sześcioosobowy stół.
- Może jak będziemy wracać to powiemy im co tak na prawdę się stało i że McGonagall mi pomogła?
- Dobrze. To dobry pomysł zważając na to że pewnie zaczęli by cie gonić w środku.- powiedział Remus.
Weszliśmy do środka gdzie Syriusz i James czekali na nas z zamówionym już kremowym piwem. Usiadłam obok Lili i zaczęliśmy gadać o wszystkim i o niczym. Kiedy już wypiliśmy kremowe to poszliśmy przejść się po Hogsmead. Chłopcy wpadli do Zonka zapewne po rzeczy potrzebne do płatania figli a my z Lilką poszłyśmy do Miodowego Królestwa. Wychodząc miałyśmy że sobą chyba z 8 toreb pełnych różnych słodyczy. Wracając spojrzałam prosząco na Remusa który odebrał ode mnie torby że słodyczami.
- No to co Jamie?  Jednak nie znalazłeś mnie w Trzech Miotłach tak jak mówiła McGonagall. A ty Black miałeś niezłego pietra jak bawiłam się twoimi włosami.- powiedziałam i wybuchłam śmiechem.
- A jak ty? Z kod to wiesz?!- zapytał James.
- McGonagall rzuciła na mnie zaklęcie kameleona.
- Ty! Ty bawiłaś się moimi włosami!! Poczekaj no!!- zawołał Syriusz i zaczął mnie gonić z Jamesem.
#Remus#
Ta trójka zachowuję się jak rodzeństwo. Ciekawe ile chłopaki wytrzymają? 
Myślałem tak przez całą drogę do Hogwartu niosąc toboły Teo. Merlinie! Ona tyle zje? Kiedy byliśmy u wrót zamku zobaczyliśmy jak Teo robi w trolla Jamesa i Syriusza którzy wpadli na siebie próbując zagonić ją w ślepy zaułek. Roześmiałem się widząc ich wkurzone miny. Weszliśmy do PWG gdzie pomogłem Lili wnieść słodycze do dormitorium dziewczyn po czym wróciłem do siebie czekając na chłopaków. Dzisiaj pełnia muszą być wcześniej. Pewnie James znowu zapomniał gdzie jest peleryna Niewidka a Syriusz będzie się szykować godzinami. Spojrzałem na zegar. Minęła godzina. Nieźle dają radę. Po następnej godzinie zdecydowałem że ich poszukam ale trafiłem na dyrektora który stał w wejściu do WS i obserwował coś lub kogoś. Podeszłem do niego. Okazało się że to moje zguby. Oni jeszcze nie są zmęczeni?
-Dobry Wieczór Panie dyrektorze.
- Dobry Wieczór Remusie.Można wiedzieć czemu Pan Potter i Pan Black ganiają Pannę White po całym zamku od dwóch godzin?
- Teo zrobiła w trolla Jamesa zakładając się z nim że nie znajdzie Lili a Syriusza przestraszyła za pomocą profesor McGonagall która pomogła jej się schować przed Jamesem zaklęciem kameleona.
- Rozumiem. Panna White ma bardzo dobrą kondycję zważając na to że biega już prawie 3 godzinę. Panowie Potter i Black też ale widać że są już zmęczeni.
- To prawda. Nigdy nie widziałem żeby ktoś tak szybko i długo biegał. - powiedziałem obserwując Teo która zgrabnie przeskoczyła stół Krukonów.
- I żeby ktoś tak wymijał i przeskakiwał przeszkody. To dziwne.
- To nie jest dziwne Remusie. To dar o którym wiedzą tylko nieliczni. - powiedział Dumbledorae i poszedł sobie. Dyrektor i jego zagadki. Dar o którym wiedzą tylko nieliczni? O co w tym chodzi?
#Teo#
Zatrzymałam się widząc że James i Syriusz padli na podłogę ze zmęczenia. Ja nie miałam nawet zadyszki. Spojrzałam na zegarek. 21:55. Za 5 minut cisza nocna a ja muszę iść się przebrać, powiadomić Lili że mam patrol z centaurami i jeszcze wyjść tak żeby nikt mnie nie widział. Super,5 minut na wszystko. Usłyszałam kroki i zwróciłam się w tamtą stronę. Remus podszedł do chłopaków klaszcząc w dłonie. A temu co odbiło? On powinien być już w lesie. Co on tu robi? Chyba że... O matko nie! Obym nie miała racji!
- Brawo Teo! Znowu wygrałaś. A wam mówiłem że ona jest nie pokonana w bieganiu?! Ha!  I kto miał rację? Znowu ja!- krzyknął Remus do chłopaków którzy patrzyli na niego z żądzą mordu w oczach.
Zaśmiałam się z tego i podeszłam do leżących na podłodze kolegi i "brata". Usiadłam pomiędzy Jamesem i Syriuszem.
- Remusie a czemu ty na nich krzyczysz?  Zobacz jacy oni biedni i zmęczeni?!- powiedziałam i przytuliłam do siebie dwóch cymbałów. Remus zaczął się z tego śmiać. Wstałam i pożegnała się z chłopakami życząc im dobrej nocy. 22:20! Pobiegłam szybko do dormitorium i przebrałam się kiedy Lili była w łazience. Kiedy wyszła akurat wiązałam sobie kitkę.
- Dzisiaj nie będzie mnie na noc Lili. Mam patrol w lesie. Będę po 5 rano.- powiadomiłam. - Uważaj na siebie Teo. - powiedziała Lili i przytuliła mnie.
- Wrócę cała i zdrowa. Obiecuję. A teraz dobranoc.
- Na razie.
Rzuciłam na siebie zaklęcie kameleona i wyszłam po cichu. Przy wrota powinnam spotkać Dumbledora który będzie na mnie czekać z jakąś ważną wiadomością. Będąc prawie na miejscu zauważyłam że zaklęcie przestaje działać. Zmieniłam się w czarnego tygrysa że złotymi oczyma i podreptałam już widziała do dyrektora. Będąc na miejscu Usiadłam obok niego i popatrzyłam w gwiazdy.
[ Dobry Wieczór Panie dyrektorze. Co chciał mi Pan przekazać?] Będąc pod postacią tygrysa mogę komunikować się z innymi zwierzętami bądź ludźmi telepatycznie.
- Dobry Wieczór Wibrys. Centaury prosiły bym przekazał ci że do ich stada dołączy nowy członek rodziny i pragną byś zjawiła się na ich ceremonii.
[ Rozumiem. Dziękuję za informację. Do zobaczenia jutro dyrektorze. ]
- Miłej nocy Wibrys. - powiedział dyrektor otwierając mi wrota bym mogła przejść. Będąc na zewnątrz pobiegłam w stronę lasu gdzie zapewne czekał na mnie Magorian.
#Syriusz #
Szliśmy właśnie korytarzem pod peleryną Niewidką kiedy zobaczyliśmy dyrektora w towarzystwie czarnego tygrysa. Zatrzymaliśmy się ciekawi o czym rozmawiają.
- Dobry Wieczór Wibrys. Centaury prosiły bym przekazał ci że do ich stada dołączy nowy członek rodziny i pragną byś zjawiła się na ich ceremonii.- powiedział dyrektor do Tygrysa który w odpowiedzi zamruczał parę razy. To naprawdę dziwne. Pomyślałem. Podeszłam bliżej by lepiej słyszeć.
- Miłej nocy Wibrys. - powiedział dyrektor otwierając wrota tygrysowi by mógł przejść.
Zanim je zamknął przemknęliśmy nimi i zobaczyliśmy podanego Tygrysa w kierunku Zakazanego Lasu. Zdieliśmy z siebie pelerynę upewniając się że nikt nas nie zauważy.
- Widzieliście to co ja? - zapytał James.
- Czarnego Tygrysa gadającego z Dumbledoraem?  Tak widziałem.
- To jest ona. To jest tygrysica. - odezwał się Luniak.
- Z kąt to wiesz? - zapytał Peter.
- Dyrektor mi o niej opowiadał.
- Czekaj bo sobie przypomniałem. To jest TEN TYGRYS który ganiał z tobą w lesie? -zapytałem.
- Tak to ona. Ona mnie wtedy pilnowała.
#Teo#
Będąc już w zaludnionej przez centaury części lasu pobiegłam z Magorianem do Firenzo.
- Jego syn będzie dzisiaj przystępował do stada jako honorowy członek. - odezwał się Magorian.
[ - A po co w tym wszystkim ja?]
- Jesteś potężną czarownicą Biała Pani. To zaszczyt dla całego stada centaurów że będziesz obecna.
[ Okey rozumiem. A będę musiała coś powiedzieć?]
- Jeżeli nie zechcesz to nie Pani. Jednak jeszcze większym zaszczytem będzie jak coś ogłosisz.- powiedział i zostawił mnie w towarzystwie Firenzo i jego rodziny.
[ - Witaj Firenzo. Miło cię widzieć Owano. Hej Zenir. Co tam u was słychać? ]
- Witaj Wibrys. Cieszę się że zgodziłaś się przyjąć moje zaproszenie. - Odezwał się Firenzo.
[ - To dla mnie zaszczyt Firenzo. Cieszę się mogąc tu być.]
- Cieszymy się mogąc cię tu gościć Biała Pani. - Odezwała się Owana uśmiechając się do mnie.
- Dobrze moi drodzy. Pora zacząć ceremonię.- powiedział Zakała nie wiadomo z kąt. - Biała Pani proszę podążaj obok mnie.
Ruszyłam obok Zakały tak jak poprosił i zauważyłam że inne centaury się nam kłaniają. Nie byłam przyzwyczajona do takiego zachowania z ich strony więc byłam bardzo zdziwiona. Dotarliśmy do małej polany z jeziorkiem u stóp wielkiego dębu. Na niebie było pełno gwiazd a drzewa lasu tworzyły swoimi gałęziami swojego rodzaju altankę. Wyglądało to magicznie. Zatrzymałam się z Zakałą u stóp dębu obok Magoriana który stał przy jeziorku które mieniło się jak miliony małych diamentów. Reszta stada stworzyła wokół nas okrąg w którym środku stał Zenir.
- Biała Pani stań po drugie stronie Magoriana by wszyscy cię widzieli. - szepnął mi Zakała. Zrobiłam to co powiedział. Kiedy byłam już na miejscu Magorian zaczął mówić.
- Zebraliśmy się tu wszyscy pod Świętym Dębem naszych przodków gdzie odbywają się ceremonie przyjęcia tak jak w tej chwili jak i ceremonie pożegnania. Zebraliśmy się tu by przyjąć do stada Zenira syna Firenzo i Owany jako honorowego członka. Podejdź tu chłopcze. Czy przysięgasz na całe stado bronić jego członków i pomagać w razie potrzeby?
- Przysięgam.
- Czy przysięgasz strzec jego sekretów?
- Przysięgam.
- Czy przysięgasz strzec tego lasu jako swój dom oraz jego mieszkańców jak swoich bliskich?
- Przysięgam.
- Jako przywódca stada witam cię w naszym kręgu! - zakończył Magorian i zmoczył gałązkę drzewa dębowego w jeziorku przez co zamieniła się w taki ala pędzel z błyszcząca srebrną farbą i namalował fale na czole Zenira. Po czym spojrzał na mnie zapewne pytając się czy jednak chce coś powiedzieć. Kiwnęłam głową na zgodę.
- A teraz uwaga Biała Pani będzie przemawiać.- ogłosił.
Zmieniłam się w człowieka ubrana w srebrną suknie do ziemi i z falowanymi włosami. Magia bez różdżkowa się przydaje.
- Na znak twojej przysięgi do mnie, twojego przywódcy, stada i całego lasu. Jako przyjaciółka tego stada oraz strażniczka tego lasu mianuje cię jego obrońcą. Na moc daną mi przez starożytnych witam cię w stadzie. Będąc przy mojej obecności jak i całego stada w tym ważnym dniu chcę Ci coś podarować.- powiedziałam i zwróciłam się do tafli jeziora. Zakręciłam nadgarstkiem kółko przez co średnia kropla jeziora wzbiła się w powietrze i złączyła z lianą drzewa. Zabłysło światło i kropla stwardniała czym przypominała teraz diamencik z naszyjnikiem. Podeszłam do Zenira a ten pochylił głowę. Założyłam mu naszyjnik na szyję i uśmiechnęłam się.  Ceremonia zakończyła się i podszedł do mnie Firenzo.
- Mój syn jak i żona są zachwyceni podarkiem od ciebie. To dla nas zaszczyt. Zenir przysiągł dotrzymać słowa danemu tobie. Chcę być godzien twojego prezentu.
- Firenzo przyjacielu. Dobrze wiesz ze w waszym świecie jak i w moim panują inne zasady. Ja wasze dopiero poznaję więc nie za bardzo wiem o co wam chodzi. Wiem że idą mroczne czasy. Czuję to. Ale na naukę przyjdzie czas. Daj mi to zrozumieć i powiedz Zenirowi że w niego wierzę. To dobry chłopak. No ale cóż pora na patrol. W razie czego będę ryczeć. - powiedziałam i zmieniłam się w tygrysa. Będąc w lesie od 3 godzin nie zobaczyłam niczego niepokojącego. Centaury patrolowały tę część Zakazanego Lasu która jest bardzo oddalona od Hogwartu a ja te bliższą. Westchnęłam zrezygnowana i wspięłam się na drzewo niedaleko mojej ulubionej polany. Na całe szczęście nikt tu nie przychodzi. No może oprócz Akromantul które później ganiam by sobie poszły. Spojrzałam na gwiazdy kiedy usłyszałam pisk. Ruszyłam w tamtym kierunku i zobaczyłam wilkołaka,jelenia i szczura na jego łbie (?). Ale co tak piszczy?  I wtedy usłyszałam kolejny pisk i zobaczyłam psa podobnego do Ponuraka którego zaatakowała akromantula. Wyskoczyłam na drzewo by skoczyć na nią z góry i odgryźć jej głowę. ( nie znam się na anatomii czy czegoś tam pająków. Więc przepraszam za błędy)  Zobaczyłam że jeleń próbuje mu pomóc ale nie daje rady. Raz się żyje. Pomyślałam i wskoczyłam na stwora.  Zaczął wierzgać i się szarpać ale zaparłam się pazurami w jego cielsko.  Spojrzałam na jelenia.
[ - Bierz swojego rannego przyjaciela i biegnij na północ. Jest tam duża polana otoczona lasem. Tam się spotkamy.] 
Jeleń pokiwał głową i zabrał psa na grzbiet i pognał z nim i wilkiem na polane. Został tylko szczur który podgryza akromantuli odnóża. Chcę mi pomóc? Okeeyy. Zaryczałam głośno by Firenzo mnie usłyszał i wgryzłam się temu robalowi w kark odrywając mu łepek. Zadowolona ze zwycięstwa zaskoczyłam z truchła i schyliłam pysk by szczur wszedł mi na głowę. Popatrzył na mnie niepewnie a ja przechyliłam pyszczek w drugą stronę i zamruczałam dając mu znak że mu nic nie zrobię. W końcu uparciuch wskoczył mi na łepek akurat w momencie gdy przybył Firenzo z Ronanem.
[ - Był mały problem z akromantulą ale dałam sobie radę. Mam jednego rannego psa ale będzie ok. Zabieram tego malucha do jego przyjaciół i zostanę z nimi by ich pilnować.]
- Rozumiem. My zajmiemy się truchłem a ty Wibrys idź. Widzimy się niedługo. - powiedział Ronan na co zamruczałam i pobiegłam w stronę polany z pasażerem na głowie. Będąc na miejscu zobaczyłam jak wilk wbiegł pod bijącą Wierzbę a obok psa siedział chłopak.  Pobiegłam do niego i schyliłam się by szczur mógł zejść. Chłopak spojrzał na mnie a ja dostałam całkowitego porażenia. Przecież to James!! A więc tym psem musi być Syriusz! A ten szczur to Peter! Cholera jasna. Usiadłam przy Syriuszu i użyłam mocy Tygrysa by mu pomóc. Wokół niego zaczęła tworzyć się złota mgiełka która odkryła go całego niczym kocyk. Po chwil pies podniósł się jak poparzony. Idioci co oni do cholery robią sami w lesie. Pomyślałam zła. I wtedy usłyszałam za sobą wycie. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam Remusa jako wilkołaka. Wyglądał na złego. On jest zły. James się nie przemienił! Stanęłam przed Potterem w pozycji gotowej do ataku. Zaryczałam ostrzegawczo. Nie pierwszy raz mam do czynienia z wilkołakiem. Powinien wiedzieć do kogo należy ten teren. Merlinie ja nie chcę zrobić przyjacielowi krzywdy!
[ - Nawet nie próbuj wilku! ]
Wilkołak zatrzymał się raptownie i pochylił głowę w geście poddania. Wspaniale. Wyczarowałam średniej wielkości świecąca piłkę i za pomocą magii rzuciłam ja w kierunku Wierzby. Odwróciłam się do reszty Huncwotów.- Dziękujemy Ci za pomoc. - odezwał się James.
- Tak, gdyby nie ty byłbym pożarty.- dopowiedział Syriusz.
[ - Następnym razem uważajcie na siebie. Wiem czemu tu jesteście. To bardzo odważne jak i lojalne z waszej strony że chcecie pomóc przyjacielowi w tych trudnych chwilach ale za razem i głupie i niebezpieczne. Mogło się wam coś stać. Nie znacie tego lasu tak bardzo jak ja.]
-Rozumiemy. - powiedzieli chórem.
Spojrzałam na księżyc. Jest około 4 nad ranem. Za godzinę będę się zbierać bo Lili będzie się martwić.
[ - Dziękuję Ci za pomoc.. ]
Oni nie mogą się domyślić że ich znam. Z tym nie dokona im ufam. Pożyjemy zobaczymy.
- Peter. Jestem Peter Pettigrew . I nie ma za co. Ty pomogłaś moim przyjaciołom. - odezwał się Peter.
- Ja jestem James Potter. - Jakbym nie wiedziała Jamie.
- A ja Syriusz Orion Black. - A ten znowu swoje.
[ - Jestem Wibrys. Strażniczka Zakazanego Lasu i jego mieszkańców. Zaraz będzie świtać. Przemiecie się i Chodźmy zobaczyć co u waszego przyjaciela.]
Chłopcy pokiwali głowami i przemienili się.  Schyliłam pyszczek by Peter mógł wspiąć się na niego i pobiegliśmy do Wrzeszczącej Chaty. Będąc w środku zobaczyliśmy Remusa który robi sobie opatrunek na ramieniu. Peter zaskoczył że mnie na sofę i przemienił się jak reszta bandy i podeszli do Remusa chcąc mu pomóc. Biedaczysko. Jest taki osłabiony i poraniony. Zamruczałam przez co zwróciłam na siebie uwagę Huncwotów. Podeszłam do nich powoli.  Zaczęła mnie okrążać złota mgiełka którą skierowałam na przestraszonego Remusa. Kiedy mgiełka znikła i zobaczyłam całego i zdrowego Remusa zwróciłam się do nich.
[ - Na mnie już pora chłopcy. Uważajcie na siebie.]
Muszę się Teleportować. Znikąd pojawiła się czarna mgła która zaczęła mnie zasłaniać.
- Przyjdziesz do nas przy następnej pełni? - zapytał Remus.
[ - Mhm. Kiedy będziecie już w chacie ja zjawię się po północy.]
Teleportowaliśmy się do dormitorium. Lili jeszcze spała. Przemieniłam się i ubrałam w piżamę. Położyłam się i złapałam za pergamin i pióro.

Droga Lili!
Mam prośbę. Dopilnuj proszę by nikt mnie nie obudził. Chciałabym się wyspać po ciężkiej nocy. Opowiem Ci jutro jak wstanę. Jakby się ktoś o mnie pytał to powiedz ze bolał mnie brzuch i śpię. Dziękuję i Dobranoc dla mnie oczywiście. ;).

Twoja zmęczona
przyjaciółka
Teo.


Położyłam liścik na stoliczku Lili. Ułożyłam się wygodnie przykrywając się kołdrą po sam czubek nosa i zasnęłam.

####################################

Za to że w tamtym tygodniu nie wstawiłam rozdziału napisałam wam dłuższy. Pozdrawiam i informuję że wasze propozycje na bohaterkę w sensie dziewczynę dla Remusa nadal przyjmuję. Piszcie w komentarzach,na wiadomość prywatną czy jak tam chcecie byle bym wiedziała gdzie i tak dalej. Więcej informacji na ten temat macie w Sowy do bohaterów {II}.
Zachęcam was też do zadawania pytań bohaterom. Jakiekolwiek by nie były na pewno na nie odpowiemy.

W rozdziale występują 3400 słów.

Huncwoci i Historia TygrysaWhere stories live. Discover now