Potter! Black! Niech no ja was tylko dorwę!!

2.8K 164 2
                                    

3/6

#Teo#
Weszłam do Wielkiej Sali. I co zobaczyłam?!
Nauczyciele pochowani pod stołem nauczycielskim. Wygląda na to że nie dają sobie rady. Wszystkie domy urządziły sobie bitwę na jedzenie. A kto to zaczął? No oczywiście że Panowie Potter i Black.  Zagotowało się we mnie. Nie dość że przez nich moja wieloletnia przyjaźń sobie poszła w góry a Lili płacze mi wieczorami na ramieniu to jeszcze doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Weszłam do WS z rękoma na piersiach i omiotłam całą salę wkurzonym wzrokiem. Kiedy znalazłam Huncwotów rzuciłam na siebie tarcze żeby nie oberwać i powoli do nich podeszłam. Byłam tu obok a oni mnie nie widzieli. Remus siedział pod stołem starając się schować przed latającym jedzeniem a trójka jego przyjaciół bawiła się w najlepsze. Stanęłam za nimi. Całe WS zaprzestało wojny i patrzyło co robię. Trójka rozrabiaków nie wiedząc co się dzieje zaczęła się rozglądać. Chrząknęłam.(?) Natychmiastowo spojrzeli za siebie.
- Co wyście znowu wymyślili?!  - Krzyknęłam.
- To tylko zabawa Teoś.  - powiedział James.
- Tak.  Zabawa. A nauczyciele chowają się pod stołem nie wiedząc co robić!- warknęłam.
- Daj spokój Teo. Będziesz się teraz o wszystko czepiać? - Zapytał Syriusz.
- Tak! Będę! Przez was Lili płacze po nocach! Przez was nie mam ani chwili spokoju bo Severus ciągle mnie przeprasza! Przez was moja przyjaźń z nim poszła w góry!! - Wydarłam się na całe WS.
- To nie nasza wina ze tak was nazwał! - Krzyknął James.
- To wasza wina! Gdybyście mieli choć trochę rozumu nie zaczepialibyście go! Nie byłoby tej całej sytuacji i pojedynku!!- wysyczałam zła.
- Nie twoja sprawa ze go nie lubimy! - Powiedział Syriusz.
- Dobrze Black! To skoro ja cię nie lubię to może cię teraz przeklnę co?! A może powieszę za frak na Wieży Astronomicznej?! Po znęcam się nad tobą troszeczkę! Co ty na to?! - Krzyknęłam.
- Nie o to nam chodzi. - Powiedział James.
- A o co na Merlina?! Jesteście idiotami! - wysyczałam w ich stronę. Machnęłam różdżką i całe WS było posprzątane i wszystko było na swoim miejscu. Ostatni raz  spojrzałam na Jamesa i Blacka i wyszłam z WS. Cała w nerwach wróciłam do dormitorium zobaczyć co u Lili. Nie jadła i nie spała od kilku dni.  Jedyne co to piła herbatę i za moją namową jednego naleśnika. Wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście. Zobaczyłam ja zapłakaną w swoim łóżku. Podbiegłam do niej.
- Co się stało Lili? - zapytałam zmartwiona.
- Boli mnie głowa,brzuch i jest mi słabo i niedobrze. - Powiedziała cicho.
- Chodźmy do madam Pomfrey. - powiedziałam. Wzięłam ją pod rękę i już miałam ją wyprowadzić z pokoju kiedy ta zemdlała. Spanikowałam i pobiegłam po Remusa. Właśnie wychodził z Huncami z WS.
- Remus! Szybko! Lili! Ona!- mówiłam jak odrzutowiec.
- Spokojnie Teo.  Co się stało? - Zapytał spokojnie. Nie potrafiłam. Rozpłakałam się.
- Co się stało Teo?! - Zapytał zdenerwowany Remus.
- Lili źle się czuła... i ...i chciałam ją zaprowadzić do SS ......ale ona zemdlała a ja nie wiem ......co zrobić. - powiedziałam pomiędzy płaczem. Chłopak szybko złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do mojego dormitorium. Za nami pobiegła reszta.Stałam w wejściu i starałam się uspokoić. Remus podniósł Lili i wyszedł a ja potruchtałam za nim.
- Co się stało Lili? - Zapytał spanikowany James.
- Teraz to Lili tak?! To przez was źle się czuła!- powiedziałam i pobiegłam do SS.
- Madam Pomfrey! Madam! - Krzyknęłam.
- Co się stało dziecko? - Zapytała.
- Moja przyjaciółka zemdlała. - Powiedziałam i akurat do SS wszedł Remus z Lilką na rękach.
- Na Merlina!  Co jej się stało? - Zapytała madam Pomfrey podchodząc do leżącej już Lili na jednym ze szpitalnych łóżek.
- Mówiła że boli ja głową, brzuch i że jest jej słabo i niedobrze. Nie jadła od kilku dni i w ogóle nic nie spała. Jedyne co to tylko piła.- powiedziałam siadając z Remusem obok Lili.
- To nie dobrze. Dobrze że ją przyprowadziliście. Mogło dojść do anemii. Dziewczyna niedługo wróci do siebie ale musi tu na trochę zostać. - Powiedziała madam Pomfrey i odeszła . Siedziałam z Lili do wieczora, Remus wyszedł dwie godziny wcześniej. Czekałam aż się obudzi. Po mimo tego że madam Pomfrey mówiła mi żebym wróciła do dormitorium odpocząć i spać ja nadal siedziałam z Lili. Około godziny 23:30 przebiegł do mnie blady jak ściana Remus.
- Zaraz pełnia, Teo. Przyjdziesz? - Zapytał zmęczony. Zerknęłam na Lili i wstałam podchodząc do Remusa.
- Chodźmy. Zaraz będzie masakra. - Wyszeptałam.
- Wyglądasz strasznie smutno bez uśmiechu. -Powiedział Remus kiedy byliśmy już prawie w Chacie.
- Moja najlepsza przyjaciółka leży w szpitalu z częściową anemią a przyjaciel pod "prawdopodobnym wpływem impulsu" nazwał mnie zdrajcą naprawdę jest warte uśmiechu. - Zakpiłam cicho. Weszliśmy do środka gdzie już byli Peter,James i Syriusz.  Poszłam w kąt pokoju i się przemieniłam. Położyłam się nie zwracając uwagi na żadnego. James i Black próbowali że mną rozmawiać a ja nawet nie warknęłam.
#James#
Teo jak tylko weszła do Chaty to poszła w kąt i się przemieniła. Od rana była na nas zła a teraz jest przygaszona. Sam byłem nie w humorze bo Lili jest w Skrzydle Szpitalnym.  Ale po mnie nie widać że się martwię. Ale po Teo widać było że stało się coś złego. Codzienny uśmiech znikł z jej twarzy  zastąpiony przez smutek który wiedzę pierwszy raz w życiu. Nigdy jej takiej nie widziałem a znamy się od pierwszej klasy.
- Teoś. Nie smuć się proszę. Już wolę jak się wściekasz.- powiedziałem a ona nawet nie zareagowała.
- Nie jest Ci do twarzy ze smutną miną.- dopowiedział Syriusz. Nic nie zrobiła. Olała nas totalnie. Wybiła północ i Remus zaczął się przemieniać. Kątem oka zauważyłem że Teo powoli wstaje i obserwuje co się dzieje. Kiedy było po wszystkim poszliśmy pobiegać po lesie. Biegłem za przyjaciółmi kiedy zauważyłem jak Syriusz próbuje ugryźć Teo w Tygrysi ogon. Nie zbyt oryginalne. Ale może wtedy zacznie zwracać na nas uwagę. Zaśmiałem się w myślach i podbiegłem do niego. I oboje na raz ugryźliśmy ją w ogon. Zaryczała groźnie i spojrzała na nas a my zaczęliśmy uciekać w drugą stronę lasu.
[- Potter!  Black!  Niech no ja was tylko dorwę!! ] Usłyszałem w głowie i przyspieszyłem.
[- Tygrysek wybiera się na polowanie.]
Przeraziłem się. Zapamiętać! Nie zaczepiać Tygrysa jeżeli masz kopyta i przypominasz antylopę!!  Spojrzałem na Syriusza który biegł obok mnie.
[- James co robimy?! ]
[- Szczerze?  Możemy kopać sobie groby.]
Usłyszałem za sobą ryk i przełknąłem ślinę. Zerknąłem na Syriusza na którego po chwili skoczyła Teo. Merlinie ratuj!! Zostałem sam!! Słyszałem jak na siebie warczą i minutę później pisk Syriusza. Następnie zostałem przygnieciony przez dużego czarnego koteczka.
[- Warto było mnie gryźć?]
Po chwili poczułem jak ugryzła mnie w kopyto. Krzyknąłem głośno co raczej brzmiało jak bolesne parsknięcie i byłem wolny. Zadowolona Teo merdając ogonem pobiegła do Petera i Remusa. Wstałem powoli czując ból w kopycie i kulejąc pobiegłem do reszty. Do godziny szóstej rano biegaliśmy, ganialiśmy się i bawiliśmy się piłeczką wyczarowaną  przez Teo. Kiedy zaczęło świtać wróciliśmy do Wrzeszczącej Chaty. Remus przemienił się a po nim my. Razem z Syriuszem jęknęliśmy zgodnie masując bolące miejsca. Ja lewą nogę a Syriusz dół kręgosłupa. Czyli ugryzła go w ogon. Ale warto było bo Teo zaczęła się uśmiechać.
- Co wam się stało?  - Zaśmiał się Remus.
- Teo ugryzła mnie w ogon a Jamesa w kopyto.- wyjęczał Łapa.
Remus z Peterem zaczął się śmiać.
- Trza było mnie nie gryźć w ogon. Rozumiesz to?  Pierw ugryzł mnie jeden potem drugi! Więc pobawiłam się w polowanie. Pierwszy poległ Syriusz potem James. - Powiedziała.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.  Kiedy byliśmy w miarę ogarnięci wróciliśmy do Zamku.
- Dobra chłopaki. Ja się żegnam.- powiedziała Teo.
- Gdzie idziesz?  - Zapytałem.
- Do Lili.  Może się obudziła.- powiedziała i poszła.
- Dobra chłopaki. My idziemy spać.- powiedział Syriusz.  Poszliśmy w czwórkę do naszego do. Każdy z nas się przebrał i poszedł szybko spać.

Huncwoci i Historia TygrysaWhere stories live. Discover now