Baby Huncwoci! x8 Niańki na pełen etat.

643 26 5
                                    

(8/10)

Tak jak przewidziałam wczoraj, Huncwotów złapało przeziębienie. Ledwo wstałam o szóstej a swoje pierwsze kroki skierowałam do ich pokoju aby sprawdzić jak się czują. Delikatnie otworzyłam drzwi aby niepotrzebnie ich nie zbudzić i weszłam do środka załamując ręce na ich widok. Czerwone niczym jak u Rudolfa nosy, rumiane od gorączki policzki i spierzchnięte usta. 

- Zapowiada się gryfiastycznie. - mruknęłam posępnie i delikatnie okryłam rozrabiaków kołdrą aby nie było im zimno. Z cichym westchnięciem wyszłam z ich pokoju i skierowałam się do kuchni by poprosić braci o jakiś rozgrzewający i leczniczy posiłek. Ledwo weszłam do ich królestwa a już przywitały mnie ich radosne głosy . Uśmiechnęłam się do nich lekko i przysiadłam przy stole, nieco niegrzecznie opierając głowę na łokciach. 

- Huncwoci są chorzy. - oznajmiłam poważnym tonem i parsknęłam krótkim śmiechem na widok przerażonych min skrzatów.

- Jeszcze większe utrapienie. - mruknął Piko z grymasem na ustach.

- Bynajmniej niczego nie zmalują. - westchnął Miko z rozmachem podrzucając naleśniki.

- Merlin jeden wie co im do głowy przyjdzie. Nawet chorzy są niebezpieczni. - prychnęłam rozbawiona i skinęłam głową w podzięce widząc lewitującą do mnie ciepłą herbatę.

- Coś w tym jest. - usłyszałam za sobą zaspany głos. Odwróciłam się lekko i uśmiechnęłam na widok Regulusa który przecierał zaspane oczy. 

- Dzień dobry. Jakieś pomysły na dzisiejszy dzień? - zapytałam przyjaciela gdy usiadł przy stole.

- Unikanie zarazków. - parsknął kpiąco łapiąc wdzięcznie za kubek z kawą.

- Pomysłowe. W takim razie ja z Lilką zajmiemy się Huncwotami a ty zajmiesz się eliksirem. - stwierdziłam popijając herbatę.

- Mi pasuje. - mruknął młody Black tłumiąc ziewnięcie.

- Miko i Piko dla was mam inne zadania. - powiedziałam uśmiechając się lekko do skrzatów.

- Słuchamy Teo. - powiedzieli równocześnie by następnie zachichotać w rozbawieniu.

- Jako iż nie chcemy aby Hunce byli chorzy dłużej niż norma przekazuje wpadłam na pewien pomysł. Piko po obiedzie teleportuje się na Pokątną do apteki aby zakupić eliksir pieprzowy. A do tego czasu chciałabym abyście ugotowali jakąś rozgrzewającą zupę. Razem z Lilką postaramy się do kolacji  przetrzymać chłopców w ich pokoju. - wyjaśniłam dopijając napój.

- Rozumiemy. - oznajmił Miko z lekkim uśmiechem.

- Bierzemy się do roboty. - poparł brata Piko. 

- Dziękuję kochani. Pójdę sprawdzić czy chłopcy śpią i zgarnę Lili na śniadanie.  - powiedziałam bardziej kierując drugie zdanie do Regulusa który już nieco rozbudzony pokiwał mi głową. Westchnęłam cicho i przeczesując włosy ruszyłam na piętro w stronę pokoju Huncwotów. Uchyliłam lekko drzwi i wsadziłam głowę w głąb pokoju uważnie skanując całe pomieszczenie. Huncwoci nadal spali w najlepsze w takich samych pozycjach w których ich zostawiłam wcześniej. Odetchnęłam z ulgą i zamknęłam drzwi z nadzieją że chłopcy prześpią cały dzień. Dłużej nie czekając wpadłam do pokoju rudowłosej z myślą że ta jeszcze śpi. Zdziwiłam się trochę widząc zielonooką na nogach i wybuchłam śmiechem widząc jej lekko przestraszoną minę. 

- Wybacz że tak gwałtownie ale śniadanie czeka, no i korzystajmy z chwili gdy Huncwoci nadal śpią. - powiedziałam z przepraszającym uśmiechem na co rudowłosa uśmiechnęła się lekko.

Huncwoci i Historia TygrysaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora