Nie taki Ślizgon zły jak go malują.

2.9K 150 11
                                    

Siedziałam z przyjaciółmi w WS na obiedzie. Byliśmy już po lekcjach i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Lili pogodziła się z faktem że Severus ma ją i mnie za nic. Ja natomiast miałam to gdzieś chociaż w sercu czułam uczucie smutku. Był moim najlepszym przyjacielem. Jest mi źle z tym że on ma mnie za jakąś zarazę. Poza tym ciągle chodzi za mną lub Lili i nas przeprasza, tłumaczy się i przyrzeka poprawę. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Rozumiem Severusa i jego zachowanie bo czasami sama mam dość Jamesa i Syriusza. Co na to poradzić, oni się nie zmienią.  Zawsze będą dużymi dziećmi. W jakimś tam stopniu są poważni ale po nich tego nie widać bo ciągle się śmieją i szczerzą jak akromantula do ofiary.
- Teo? Teo?! -poczułam jak ktoś mną szarpie. Spojrzałam na tę osobę którą okazał się Remus.
- Co? Przepraszam zamyśliłam się.- powiedziałam do zmartwionego chłopaka.
- A o czym myślałaś? - Zapytał Jamie.
- Jakie to z ciebie i Syriusza duże dzieci. - Westchnęłam teatralnie. Ci którzy siedzieli niedaleko nas zaczęli się śmiać.  James popatrzył się na mnie zdziwiony ale po chwili też zaczął się śmiać razem z Syriuszem.
- A nie mówiłam?  Duże dzieci.-powiedziałam do Remusa. Lupin przytaknął mi tylko głową z uśmiechem.
- Panno White. - Odezwał się za mną kobiecy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam zadowoloną McGonagall.
- Czemu pani się tak uśmiecha?  - Zapytałam powoli. Siedząca obok mnie Lili zachichotała cicho.
- Ma się Pani stawić w moim gabinecie po obiedzie. - Powiedziała McGonagall i poszła.
- Ja nic nie zrobiłam! - Powiedziałam widząc pytające spojrzenie przyjaciół.
- Powiedzmy że ci wierzymy.- powiedział Syriusz. Prychnęłam na te słowa a reszta zaczęła się śmiać z mojej reakcji. Wytknęłam język do Syriusza kiedy ten pił sok. Kiedy zobaczył co zrobiłam popluł się i zaczął kasłać. Zaśmiałam się cicho z jego reakcji ale kiedy spojrzał na mnie oburzony to zaczęłam się śmiać głośniej. Jamie popatrzył na przyjaciela i uśmiechnął się przebiegle. Uniosłam brew nierozumiejąc.
-James? Co ty kombinujesz? - Zapytałam rozbawiona. Ten tylko uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Jaki jest twój ulubiony kolor Teoś? - Zapytał tajemniczo James.
- Granatowy i złoty. Co ci chodzi po głowie James?- odpowiedziałam zdziwiona.
- A ulubiony kwiat? - Zapytał olewając moje pytania. Uniosłam brwi nierozumiejąc.
- Słonecznik i konwalia. James po co zadajesz mi te pytania? - Zapytałam i napiłam się herbaty.
- A nie mogę? - Odbił pałeczkę.
- Jestem ciekawa po co ci ta wiedza. - Powiedziałam patrząc na niego zdziwiona.
- A nie mogę wiedzieć co lubi moja siostrzyczka?  - Zapytał niewinnie.
- Gdybyś chciał wiedzieć co lubię to byś to zapamiętał. Przecież już dawno ci mówiłam jakie kolory lubię, a będąc z twoją mamą w ogrodzie mówiłam jakie kwiaty lubię. - Powiedziałam rozbawiona.
- A no rzeczywiście! - Wydarł się na całą Wielką Salę. Zaśmiałam się razem z przyjaciółmi z nieogaru Jamesa.
- A mogę zadać ci jeszcze parę pytań? - Zapytał z szatańskim uśmiechem.
- Pierw pomyśl czy nie znasz już na nie odpowiedzi. - Zachichotałam widząc jak James się skupia i myśli.
- Nie. Tego co chce wiedzieć mi nie mówiłaś.- stwierdził po chwili namysłu.
- A więc co chcesz wiedzieć? - Zapytałam rozbawiona jego miną mądrego ucznia.
- Jakie jest twoje ulubione zwierzę?- zapytał poważnie James.
- James na Merlina. Pomyśl. Czemu moim patronusem jest tygrys a kotka Noriss mnie lubi.- powiedziałam nierozumiejąc jego logiki.
- No dobra. To było głupie pytanie. - Powiedział cicho. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
- Ulubione słodycze? - Zapytał James.
- Ehh. Lodowe Śnieżynki z Miodowego Królestwa i mugolskie pączki z toffi. - Powiedziałam po chwili.
- I tyle mi wystarczy. - Powiedział i wybiegł z WS zanim zdążyłam się go zapytać po co mu to wiedzieć. Spojrzałam pytająco na Remusa który wzruszył ramionami też nie wiedząc o co chodzi.
- Okey. Potter nam zwariował. Idę do McGonagall bo mnie udusi.- powiedziałam i pożegnała się z przyjaciółmi. Idąc do opiekunki domu Lwa zastanawiałam się po co mnie do siebie zawołała i dlaczego. Weszłam do sali od Transmutacji i zobaczyłam tam parę osób z różnych domów. W tym Regulusa i Tomyego. Zdziwiona podeszłam do McGonagall.
- O co tu chodzi pani profesor? - Zapytałam patrząc na wszystkich uczniów. Naliczyłam osiem osób. Trzy ze Slytherinu dwie z Hufflepuff jeszcze dwie z Gryffindoru i jednego Krukona.
- Chciałam cię prosić byś udzieliła korepetycji tym tu osobą i przypilnowała też by odrobili zadania domowe. Dlatego cię tu zawołałam. Kiedy masz czas żeby im pomóc? - Zapytała profesor McGonagall.
- W sumie to mogę zacząć od dzisiaj. W czwartki kończymy lekcje wcześniej więc po obiedzie jestem wolna. - Powiedziałam.
- No dobrze. Uwaga wszyscy! Teodora zgodziła się wam pomóc. W czwartki po obiedzie będziecie się spotykać w tej sali. Lekcje zaczynacie od dzisiaj. W tej sytuacji Teodora ma pozwolenie odejmowania i dodawania punktów i dawania szlabanów. Rozumiecie? - Ogłosiła McGonagall patrząc na uczniów którzy usiedli do ławek. Kiedy wszyscy się zgodzili profesor wyszła zostawiając mnie sama z garstką osób.
- No dobrze. Nazywam się Teodora White i tak jak powiedziała profesor McGonagall pomogę wam z nauką. Niektórych z was znam ale innych nie za bardzo. Więc może zaczniemy od przedstawienia się?  - Zapytałam patrząc na "moich" uczniów.  Regulus popatrzył na mnie rozbawiony. Wiedział że nie za bardzo wiem co zrobić więc  podszedł do mnie i przedstawił swoich znajomych.
- Profesor White to jest Steven Zabini i Samantha Royal. - Powiedział uśmiechnięty.
- Widzę że bawi cię ta sytuacja Reg. Miło mi was poznać. - Powiedziałam miło.
- Nam również miło cię poznać Teodoro. U nas w domu węża dużo o tobie mówią. A zwłaszcza Malfoy który się wygraża. - Zaśmiał się Steven.
- A jakie robi głupie miny! Można się pośmiać. A tak między nami ja i Steven lubimy cię i paru innych Gryfonów. Nie mamy nic do was ani innych czarodziej.- odezwała się Samantha.
- Miło mi to słyszeć. Niewielu z was tak sądzi. - Powiedziałam rozbawiona.
- No cóż. Jak inni widzą w tym platynowym idiocie swojego wodza to zmieniają poglądy tak by mu się przypodobać. Ehh. Tak szczerze to cenie sobie twoją osobę i twoja odwagę Teodoro. Tylko ty możesz się postawić temu blądaskowi. Jesteś osobą z której biorę przykład. Nie chcę wrogów ani kłopotów chociaż i one się przyplączą. - Wyznał Steven patrząc na mnie poważnie.
- To miłe z twojej strony Steven ale nie mów do mnie Teodora tylko Teo. Tak samo ty Samantho. - Powiedziałam z uśmiechem.
Oboje mi przytaknęli i usiedli razem z Regulusem w ławkach. Poczułam że ktoś szarpie mnie za rękaw i zobaczyłam Tomyego z jakimś zawstydzonym chłopcem i dziewczynką .
- O co chodzi Tomy? - Zapytałam mojego ulubieńca.
- Chce przedstawić ci moich przyjaciół Teo. To jest Luck Gold z Gryffindoru . A to Sisi Light z Ravenclaw. Chodzą ze mną do jednej klasy. - Wyjaśnił z uśmiechem malec.
- Miło mi was poznać dzieciaki. Jestem Teodora dla przyjaciół Teo. Mam nadzieję że dam radę was czegoś nauczyć. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Jesteś najlepszą czarodziejką w Hogwarcie Teo. Na pewno dasz radę. - Powiedziała Sisi.
- Dziękuję za komplement Sisi a teraz usiądźcie na swoich miejscach i weźcie te książki które będą wam potrzebne. - Powiedziałam wesoło do pierwszorocznych.
Kiedy dzieciaki poszły zauważyłam że w moją stronę kierują się dwoje puchonów.
- Cześć jestem Amos Diggory. - Przedstawił się chłopak.
- A ja Catherine Swon. - Dodała dziewczyna.
- Miło mi was poznać. Mnie już znacie. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Cały Hogwart cię zna dziewczyno. - Zapiszczała Catherine.
- Naprawdę?  - Zapytałam zdziwiona.
- Naprawdę! Jesteś najmądrzejszą czarownicą od czasów Roveny Rawenclaw i jedyną osobą która sprzeciwiła się Lucjuszowi Malfoyowi. Zadajesz się z Huncwotami i jesteś praktycznie z Dumbledoraem na "ty"!! Każdy cię lubi nawet Slytherin oprócz paru osób. - Opowiedziała Catherine.
- No cóż. Nie powiem. Zatkało mnie. - Przyznałam zdziwiona i zarumieniona.
- Dobra Cath. Przyszliśmy się tu uczyć a nie na ploteczki. Zobacz. Dziewczyna się zawstydziła i jest cała różowa. - powiedział Amos przez co jeszcze bardziej się zarumieniłam.
- Oj przepraszam. - Powiedziała cicho Catherine.
- Nic się nie stało. Po prostu jestem zdziwiona że inni mają o mnie takie zdanie. I po prostu się trochę zawstydziłam. - Powiedziałam przyznając chłopakowi rację.
- Rozumiem. To pomogła byś nam w eliksirach?  - Zapytała Catherine.
- Jasne. - Powiedziałam i poszłam za nimi. Z całą ósemką spędziłam prawie trzy godziny. Cath i Amosowi pomogłam w eliksirach i zielarstwie. Tomyemu, Luckowi i Sisi pomogłam nauczyć się zaklęć. Regulusowi, Sam i Stevenowi pomogłam w ONMS i Astronomii. Kiedy wszyscy wyszli z klasy A ja na końcu zobaczyłam że w moją stronę idą James i Syriusz że zdziwionymi minach.
- Widzimy się w czwartek po obiedzie. - Powiedziałam i pożegnałam się z dziewczynami i Regulusem przytulasem i buziakiem w policzek a z resztą tylko przytulasem. Każdy poszedł w swoją stronę a ja podeszłam do zdziwionych chłopaków.
- Po co wołała cię McSztywna?  - Zapytał James.
- Prosiła mnie żebym udzielała korepetycji w czwartki po obiedzie dla innych uczniów.- wyjaśniłam z uśmiechem.
- No no Teo. A może raczej Pani profesor White.  - Powiedział Syriusz.
- Taki sam jak brat.  - Wymamrotałam cicho.
- W jakim sensie taki sam jak brat? - Zapytał zaciekawiony James.
- Regulus nazwał mnie tak samo. I tak przez cały czas.- zachichotałam rozbawiona.
- Jak minął ci dzień ucząc węże.- zapytał kąśliwie Syriusz.
- W sumie to całkiem dobrze. Samantha i Steven są bardzo mili i tak samo jak ja nie lubią Malfoya. Między innymi są po mojej stronie. Dowiedziałam się też że około 25 osób ze Slytherinu mnie lubi. - Wyznałam idąc z chłopakami na Błonia do reszty. Kiedy tak szłam przypomniały mi się słowa Cath i się zaczerwieniłam co zauważyli James i Syriusz.
- Co się stało? - Zapytał James.
- Przypomniały mi się słowa Catherine z Hufflepuffu. - Powiedziałam.
- A co takiego mówiła? - Zapytał ciekawy Syriusz.
- Że cały Hogwart zna moją osobę. Mówią że jestem najmądrzejszą czarownicą od czasów Roveny Rawenclaw i jestem jedyną osobą która sprzeciwiła się Lucjuszowi Malfoyowi. Powiedziała też że znają mnie z tego że zadaję się z waszą czwórką i jestem praktycznie z Dumbledoraem na "ty".- powiedziałam rozbawiona.
- W sumie to ona ma rację. Gdyby ktoś się mnie pytał to powiedział bym to samo i to że to dla mnie zaszczyt że jesteś moją przyjaciółką i siostrą. A tak między nami to dodał bym że jesteś najlepszą i najodważniejszą strażniczką Hogwartu i Zakazanego Lasu. Sam czasami się zastanawiam czemu się że mną przyjaźnisz.- wyznał James.
- Och Jamie bo się zaraz popłacze ze wzruszenia. Wiesz że kocham cie jak brata i najlepszego przyjaciela tak samo ciebie Syriuszu. Po mimo tego że czasami jesteście irytujący i się na was złoszczę. Szczerze to z wami mogła bym iść na wojnę wiedząc że będę z wami bezpieczna bo nie dacie mi zrobić krzywdy. - Powiedziałam cicho i przytuliłam ich mocno. Po chwili wszyscy się śmialiśmy.
- Chodźmy do reszty. - Powiedział Syriusz.
Pokiwałam głową i po paru minutach byliśmy pod naszym drzewem gdzie siedziała Lili z Remusem i Peterem. Opowiedzieliśmy im wszystko i pod koniec dnia razem wróciliśmy do Zamku na kolację.
####################################
Na Harry Potter Wiki nie było napisane konkretnej daty urodzenia Amosa ojca Cedrika. Było napisane tylko że urodził się przed 1977r. Sprawdziłam chyba każda stronę internetową by znaleźć więcej informacji ale ich nie było albo się powtarzały. Ale że ja bardzo chciałam go tu mieć to go mam. No w sumie jak ktoś napisał PRZED 1977 rokiem to z kąt ja ulicha mam wiedzieć kiedy. Więc przepraszam jeżeli napisałam coś źle i niezrozumiale.

Huncwoci i Historia TygrysaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora