Luniaczku ty sie rumienisz!

1.6K 117 5
                                    

#Teo#

Siedzimy z dziewczynami na OPCM ucząc się o boginach. W pewnym momencie profesor Dumbledore podszedł do drzwi składzika.

-W tym pokoju jest bogin którego musicie pokonać. Bogin to zjawa, która przybiera postać tego, czego najbardziej się boicie . Mając przed sobą bogina najlepiej jest nie stać w pojedynkę. W ten sposób można zmylić zjawę, gdyż przed stojącą przed nią większą liczbą osób stałaby się niezdecydowana, co do formy w jaką ma się zmienić. Nikt nie wie, tak naprawdę jak wygląda nieprzemieniony bogin, wtedy gdy jest sam, ponieważ gdy tylko się pojawia, przedstawia już największy strach tego, kto przed nim stoi.Co ciekawe jeśli bogin zmieni się w jakieś magiczne stworzenie posiada te same umiejętności co ono, tylko osłabione.Zaklęcie do pokonania bogina brzmi Riddikulus ale nie zadziała bez waszego śmiechu oraz wyobraźni. A teraz proszę ustawcie się i niech każdy po kolei spróbuje zmierzyć się ze strachem. - tak jak nam profesor polecił tak też zrobiliśmy. Mi się nie śpieszyło więc stanęłam na samym końcu.  Z daleka widziałam jak bogin zmienił się w nas ale martwych i jak Syriusz rzuca zaklęcie. Widziałam jak każdy z nas zmierza się ze swoim strachem aż w końcu nadeszła moja kolej. Obserwowałam uważnie jak bogi próbuje się w coś zmienić ale nie udolnie. Nie bałam się niczego oprócz samego strachu. Bogin zaczął się cofać jakby sam przestraszony ale pierwsza wykonałam ruch.

-Riddikulus! - zaśmiałam się a plątanina strachu w którą zmienił się bogin zmieniła się w kolorową mgłę która uciekła z powrotem do składziku trzaskając drzwiami. Każdy przypatrywał mi się uważnie nawet sam dyrektor a ja z uśmiecham usiadłam obok zdziwionych przyjaciół.

-Niebywałe. - wyszeptał Dumbledore.

-Nie za bardzo rozumiem o co panu chodzi. - powiedziałam zdziwiona.

-Bogin nie wiedział w co ma się zmienić.Zauważyłem nawet że chciał się wycofać ale ty w tym momencie rzuciłaś zaklęcie. Sam strach się ciebie boi, niebywałe. Bogin sam w sobie oznacza strach więc wychodzi na to że boisz się tylko samego strachu. Ale jeszcze nie widziałem żeby bogin przed kimś uciekał. - wyjaśnił zdumiony dyrektor.

-Strach przed czymś tylko to wzmacnia. - stwierdziłam z lekkim uśmiechem.

-Racja. No nic kochani , koniec lekcji. Życzę miłego dnia. - powiedział z uśmiechem Dumbledore i wszyscy wyszliśmy na obiad.

-Postawić przed tobą dementora to też by uciekł. - stwierdził James z uśmiechem.

-Wtedy pobawił by się w ganianego z moim patronusem. - zachichotałam i całą paczką wybuchliśmy śmiechem. Po obiedzie każdy poszedł w swoją stronę. Siedziałam spokojnie na łóżku i czytałam książkę do momentu aż ktoś brutalnie wpadł do pokoju. Zerknęłam zza książki i zauważyłam leżący na podłodze Jamesa i Syriusza którzy darli się na siebie nawzajem. Przewróciłam oczyma i wróciłam do czytania nie zwracając na nich uwagi.

-Teo!! - wydarli się w końcu oboje a ja spojrzałam na nich zirytowana.

-Co? - zapytałam głupio a oni zaczęli gadać jeden przez drugiego jak katarynki. Westchnęłam tylko i zaczęłam czytać czekając aż się ogarną. 

-Słuchasz ty nas w ogóle? - zapytał w końcu zirytowany James.

-Nie. Gadacie w tym samym czasie a ja nic z tego nie rozumiem. - przyznałam nadal patrząc w książkę.

-Trza było tak od razu! - westchnął Syriusz.

-Co ci tak ciężko na sercu że tak wzdychasz Łapciu? - zapytałam rozbawiona i spojrzałam na  dwójkę rozrabiaków.

-Nie zaczynaj. No więc czy wysłuchasz nas w końcu? - zapytał poważnie.

-No to mówcie. Ale po kolei a nie razem. - powiedziałam i usiadłam po turecku na łóżku.

-Podejrzewamy że Remus się zakochał. - powiedział powoli James.

-No nie gadaj! A w kim? I nie mów do mnie jak do dziecka dobra. - powiedziałam rozbawiona.

-Otóż w naszej kochanej Melody Jackson. - zachichotał Syriusz a ja spojrzałam na niego z pod byka.

-A z kąt takie przypuszczenia? - zapytałam ciekawa co powiedzą.

-A stąd że na każdą wzmiankę o niej się rumieni. - powiedział James.

-Zawsze kiedy Mel chce iść do biblioteki to on czy by się paliło czy nie chce iść z nią. - dodał Syriusz.

-Od jakiegoś czasu jest nieobecny i szczerzy się jak głupi do sera kiedy nikt nie patrzy. - zaśmiał się James.

-Wczoraj na przykład jak szliśmy we czwórkę do klasy a na przeciwko nas szła Melody. Przywitała się z nami a Remus o mało co się nie wywalił. - powiedział rozbawiony Łapa.

-Na Merlina! To wspaniale! A gdzie jest Remus? - zapytałam podekscytowana.

-No cóż. Biegł za nami żebyśmy ci nic nie mówili. - przyznał James a po chwili do dormitorium wpadł zasapany i wściekły Lupin. 

-Ojć! - pisnął Syriusz i razem z Jamesem schowali się za mną. 

-Wygadali ci? - zapytał gniewnie Remus.

-Tak. - przyznałam z uśmiechem a Lupin jęknął rozdrażniony i usiadł naprzeciwko mnie starając się zabić chłopaków wzrokiem.

-Ja was w końcu zabiję! - warknął wnerwiony. 

-Co w tym złego że się zakochałeś? - zapytałam zdziwiona.

-Ty się jeszcze pytasz co?! Mój futerkowy problem jest wystarczający! - syknął.

-Nie warcz na mnie bo nie masz powodu! Po pierwsze jesteś idiotą skoro tak myślisz a po drugie Melody na pewno cię zrozumie! Nie oceniaj dziewczyny po swoim problemie bo każdy ma inny charakter do cholery!! A znam Mel bardzo dobrze i wiem że na pewno cię nie odrzuci!- krzyknęłam rozzłoszczona na co Lupin odsunął się ode mnie troszeczkę z obawą.

-Ale ja się boję. - powiedział cicho.

-Nie masz czego. Musisz spróbować. - powiedziałam już spokojnie.

-A jak zrobię jej krzywdę?! Albo co gorsza zabiję?! Pomyślałaś o tym?! - zapytał zdenerwowany.

-Melody nie jest głupia, Remusie. Nie pozwoli zrobić sobie a tym bardziej tobie krzywdy. - wyznałam z uśmiechem.

-Co masz na myśli? - zapytał zainteresowany.

-Widać jak na ciebie patrzy. Czasami się jąka i rumieni kiedy ciebie widzi albo jak ktoś o tobie wspomni.Poza tym my dziewczyny wiemy takie rzeczy. - zachichotałam.

-Czyli mam u niej szanse? - upewnił się Lupin.

-Na sto procent , Remusie. Musisz tylko bardziej uwierzyć w siebie.- powiedziałam z uśmiechem.

-Dzięki Teo. Ty zawsze wiesz co powiedzieć. - powiedział zadowolony Lunatyk.

-Zawsze do usług. A tak przy okazji nie zabijaj tej dwójki bo dzięki nim jesteś spokojniejszy. - zaśmiałam się a Remu razem ze mną.

-Dzięki chłopaki. - powiedział radośnie.

-Żaden problem. - zaśmiał się James. 

-Wiec jak będziesz potrzebował rady to wiesz gdzie mnie znaleźć. - zaśmiałam się a chłopaki razem ze mną. Pogadaliśmy we czwórkę jeszcze trochę do póki do dormitorium nie weszła Lili i Molly. Wygoniłyśmy chłopaków a ja podzieliłam się z dziewczynami tym czego się dowiedziałam. Wszystkie byłyśmy zadowolone z takiego obrotu sprawy i z uśmiechem na ustach poszłyśmy spać.  

Huncwoci i Historia TygrysaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz