Podróże Gryffonów. x3 Muzyka wszędzie!

1.1K 40 11
                                    

#Teo#

- Nudzi mi się. - jęknął James siedzący obok mnie i Lili. Po godzinie oglądania jak ja z rudą gram w Eksplodującego Durnia wiercił się niemiłosiernie. 

- Jack , długo jeszcze będziesz łączył kominki ? - zapytałam zajętego blondyna.

- Na oko jeszcze dziesięć minut i gotowe. - warknął zdenerwowany że mu przerwałam. Prychnęłam złośliwie i zerknęłam za okno gdzie na ulicy Portugalii , mieszkańcy nadal drażnili wielkie byki.

- Ja chcę się stąd jak najszybciej wynieść. - usłyszałam szept Syriusza przy uchu.

- Mi też się tu nie podoba. - mruknęła Lilka patrząc znacząco na Jacka. 

- Ten to do najmilszych nie należy. - zakpiłam cicho i wymieniłam kartę zanim ta wybuchła.

- Ciekawe do jakiego domu należał. - powiedział Remus marszcząc brwi.

- Stawiam na Slytherin. - powiedziałam razem z Jamesem i zaczęliśmy się śmiać. Nagle usłyszeliśmy jak Jack wydaje z siebie niezidentyfikowany odgłos przez co spojrzeliśmy na niego zdziwieni.

- A ty co ? Zesikałeś się ze szczęścia? - zażartowałam złośliwie a blondyn spojrzał na mnie rozdrażniony. 

-Podłączyłem kominek. - odpyskował z dumnym uśmiechem na co wywróciłam oczyma.

- Gratulacje. Pani Talvez zajęło to trzy godziny mniej. - stwierdziłam gorzko i czym prędzej sprawdziłam czy mam wszystkie zmniejszone kufry w kieszonce.

- Wiesz kogo mamy szukać w Atenach ? - zapytał Remus stając już koło kominka.

- Javon Pers jest właścicielką klubu muzycznego ''Rozbrykany Dioniz''. Tam ją znajdziecie. - wyjaśnił dokładnie szarooki a ja dłużej na niego nie patrząc wskoczyłam w zielone płomienie. Po chwili znalazłam się w jakiejś ciemnej uliczce gdzie oparta o ceglany mur czekałam na resztę. Nie czekałam długo bo tuż przed moim nosem pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Syriusz z Jamesem. Po nich pojawili się zaś Remus z Lilką. 

- No to ruszajmy. - powiedział Remus kiedy już wszyscy byliśmy przygotowani do drogi. Z śmiechem na ustach ruszyliśmy pustą drogą otoczoną ruinami różnych świątyń.  Po godzinie podziwiania i oglądania ruin weszliśmy w zatłoczoną i głośną główną ulicę. Zewsząd grała muzyka . Docierała do nas z każdej strony miasta , zachwycając nas melodią i delikatnością.

- Muzyka wszędzie! - zachichotałam radośnie i okręciłam się wokół własnej osi.

- Tu jest tak dużo klubów , barów i budynków że trudno nam będzie odnaleźć właściwy. - stwierdził ponuro Remus.

- Niekoniecznie. Patrzcie tam. - powiedział z uśmiechem James wskazując nam kolorowy szyld z tańczącym Bogiem ubranym w białą togę z gałązkami winogrona na głowie i kielichem wina w ręku. 

- No jeleniu. Wzrok to ty masz dobry po mimo okularów. - zachichotał Syriusz a James trzepnął go w głowę na co wszyscy się roześmialiśmy. Ze śmiechem i tanecznym krokiem ruszyliśmy w kierunku wysokiego fioletowego budynku z którego wydobywała się głośna muzyka i kolorowe światełka. Mieszkańcy Aten również spacerowali i tańczyli na ulicach zadowoleni i radośni. Zaśmiałam się rozbawiona kiedy mnie i Lili porwały dwie dziewczyny zachęcając do tańca. Kiedy my tańczyłyśmy z mieszkańcami kątem oka widziałam jak chłopcy z uśmiechami nas obserwują ale w końcu sami dołączyli się do innych. Po piętnastu minutach podziękowałyśmy za taniec i roześmiane wróciłyśmy do Remusa i swoich chłopaków. W końcu po mimo postojów dotarliśmy do klubu muzycznego ''Rozbrykany Dioniz''. Otworzyłam ręcznie malowane , kolorowe drzwi i weszliśmy do ładnie ustrojonego pomieszczenia. Rozejrzałam się w poszukiwaniu właścicielki kiedy poczułam ręce na moich ramionach. Podskoczyłam przestraszona i odwróciłam się za siebie. Ujrzałam rudowłosą kobietę o czekoladowych oczach.

- Pani Javon Pers ? - zapytałam niepewnie a kobieta ze śmiechem pokiwała głową. Machnęła parę razy wokół siebie różdżką i spojrzała na nas radośnie. 

- Uczniowie Hogwartu w Atenach. Niebywałe! - klasnęła radośnie w dłonie i gestem zaprowadziła nas do prawdopodobnie swojego biura. 

- Co pani zrobiła różdżką ? - zapytał ciekawsko Remus a ja przysłuchiwałam się tej rozmowie. 

- Nie umiem waszego języka i jak mniemam wy nie znacie Greckiego. Więc do ułatwienia nam rozmowy sprawiłam że wy mnie rozumiecie choć mówię w swoim języku a ja rozumiem was. - wyjaśniła spokojnie a ja pokiwałam z uznaniem głową. 

- Dyrektor napisał Pani gdzie mamy się udać dalej aby wrócić do domu ? - zapytałam patrząc na kobietę z uwagą i poczułam jak Syriusz mnie przytula. 

- Dumbledore napisał że ostatnim waszym celem będzie Paryż we Francji. A dokładniej mówiąc Akademia Magii Beauxbatons. Madame Maxime już została przeze mnie poinformowana że pojawicie się u niej jutro rano. A na razie zapraszam do parceli mieszkalnej gdzie zostawicie swoje pakunki ,zjecie obiad i odpoczniecie. Potem jak będziecie chcieli możecie dołączyć do grupy tanecznej lub wyjść pozwiedzać miasto. -   wyjaśniła z uśmiechem i poprowadziła nas schodami na górę budynku gdzie na całkiem dużym holu były tylko jedne drzwi. Kobieta otworzyła je jednym ruchem ręki a nam w oczy rzuciło się całkiem spore mieszkanie jak nie hotel. 

- Zaklęcie zmniejszająco - zwiększające. - uprzedziła nasze pytanie i z uśmiechem zadowolenia wskazała nam nasze pokoje. Ja byłam z Lilką w ładnym dwuosobowym pokoju a chłopcy w trzyosobowym. Obie usiadłyśmy na swoich łóżkach a ja magią powiększyłam nasze kufry ustawione w ich nogach. 

- Niedługo będziemy w domu. - westchnęła zadowolona Lilka a ja z uśmiechem przeciągnęłam się leniwie.

- Racja. Już nie mogę się doczekać aż opowiemy innym co przeżyliśmy. - zaśmiałam się i usiadłam przy stole aby mieć widok na panoramę Aten.

- Połowa pewnie będzie się śmiać a reszta stwierdzi że tylko nam przytrafiają się takie przygody. - stwierdziła z uśmiechem ruda i usiadła obok mnie. Kiedy tak patrzyłyśmy przez okno nagle na stole pojawiły się cztery talerze dwa kubki z dzbankiem i sztućce. Dwa talerze były puste a na pozostałych leżały jakieś potrawy zachęcające zapachem. 

- To jest chyba ryba po grecku. - powiedziałam wskazując na brązowo czerwoną potrawę. 

- A to potrawka z kurczaka z ryżem. - stwierdziła Lilka uśmiechając się z zadowoleniem.

- To co ? Sprawdzimy co u chłopaków i jemy ? - zapytałam patrząc na Furię oczekująco a ona zgodziła się kiwnięciem głowy. Wstałyśmy od stołu i skierowałyśmy się do pokoju Huncwotów. Będąc na miejscu Lilka zapukała parę razy ale nikt nam nie otworzył. Zdziwione uchyliłyśmy drzwi i to co zobaczyłyśmy sprawiło że zaśmiałyśmy się cichutko. James , Syriusz i Remus spali rozwaleni każdy we własnym łóżku. Nie dość że wyglądali jakby ich piorun palnął to spali w najlepsze w ciuchach.

- Wygląda na to że byli zmęczeni tym podróżowaniem. - powiedziała Lilka z czułym uśmiechem i poprawiła Jamesowi włosy które spadły mu na oczy.

- Prawda. No nic zostawmy ich aby odpoczęli a my zjemy w spokoju i pozwiedzamy. - zaproponowałam i pomachałam prę razy nadgarstkiem a chłopcy zostali przebrani w piżamy i przykryci kołdrą. 

- Jestem jak najbardziej za , Teo. - zaśmiała się Ruda i zamknęła drzwi.  Wróciłyśmy do naszego pokoju i usiadłyśmy aby zjeść na spokojnie dania przyrządzone przez Panią Javon które smakowały wyśmienicie.

==========================

Kochani przepraszam że ten rozdział jest taki a nie inny.

Po prostu nie mam weny na Podróże Gryffonów. 

Szczerze mówiąc ciągnę je na siłę.                 

Piszcie co o tym sądzicie i czy cieszycie się że rozdziały ukazują się częściej.

Ale taki mały informejszyn. Jak to powiada mój brat : 

Im częściej są rozdziały tym bliżej końca.

Ale ja jestem innego zdania.

Pozdrawiam.

Huncwoci i Historia TygrysaWhere stories live. Discover now