18. Wyścigi

3.1K 545 74
                                    

Znów suniemy przez miasto przedzierając się przez nocne powietrze. Każdą sekundę cudownej bliskości wypełnia ryk motocyklowego silnika i wiem, że do końca życia będę go kojarzył tylko z jedną osobą. Mając na sobie skórzaną kurtkę czuję jak przesiąkam zapachem Chanyeola, ale nawet jeżeli fajki i benzyna tworzą razem okropnie cuchnącą mieszankę, nie przeszkadza mi to. Cieszę się, że będę pachniał tak, jak on. Cieszę się na myśl, że inni wyczują ten zapach. Cieszę się, że będę jego. 

Jedziemy do miejsca, do którego kierują się również inne motocykle, które mijamy. Z niektórymi kierowcami Chanyeol wita się skinieniem głowy, niektórych mijamy bez żadnej reakcji. Ciągle trzymam splecione dłonie na brzuchu szatyna, czując, że to właśnie tam jest ich miejsce.

Wjeżdżamy na plac. Wokół aż roi się od motocykli i ich właścicieli. Jest dokładnie tak samo jak poprzednim razem. Głośno, tłoczno i odrobinę przerażająco. Gdyby nie fakt, że jestem tu z Chanyeolem, z pewnością już dawno bym stchórzył.

- Jesteśmy na miejscu - mówi, spoglądając na mnie przez ramię.

Silnik motocykla gaśnie. W milczeniu zsuwam się z siodełka, poprawiając czarną kurtkę, którą mam na sobie. Naciągam przydługie rękawy na zmarznięte dłonie, obserwując jak Chanyeol wita się z kolejnymi mężczyznami. Czuję się trochę wyobcowany, widząc, że pozostali uczestnicy wyścigów patrzą na mnie jak na przybysza z innej planety. Staram się jednak ukryć to za wymuszonym uśmiechem. Park przedstawia mnie swoim znajomym, splatając nasze dłonie razem. Część z nich wita mnie z uśmiechem, lecz pozostali jedynie mierzą moją sylwetkę z kpiącym grymasem.

- Zamierzasz się dziś ścigać, Yeol? - pyta któryś z mężczyzn.

- Tak - Chanyeol kiwa głową. - Mało tego, zamierzam dziś wygrać.

Kilku mężczyzn prycha nieskrytym śmiechem.

- Nowa chłopczyk z pewnością przyniesie ci szczęście - słyszę głos gdzieś z wnętrza tłumu i widzę jak Chanyeol marszczy brwi.

Chcąc dodać mu otuchy mocniej ściskam jego dłoń. Chcę mu pokazać, że nie przejąłem się skierowanym w moją stronę wyzwiskiem i on również nie powinienem brać go pod uwagę.

Jeszcze przez chwilę Chanyeol luźno dyskutuje ze znajomymi, a ja opieram głowę na jego ramieniu, starając się powstrzymać senność. Nic nie poradzę na to, że zwykle o tej godzinie już dawno smacznie śpię.

W końcu wokół rozbrzmiewa ryk wielu motocyklowych silników. Wszystkie pojazdy kierują się w głąb placu, a usta Parka rozciągają się w przebiegłym uśmiechu.

- Już czas.

Mocniej ściskam jego dłoń. W rzeczywistości okropnie się boję. Boję się zostać tu sam bez Chanyeola i boję się tego, że podczas wyścigu coś pójdzie nie tak. Ryk motocyklowych silników jest tak głośny, że mam ochotę zatkać uszy, ale mimo to dzielnie trwam u boku szatyna.

- Miejcie go na oku - zwraca się do grupy mężczyzn, zerkając na mnie.

Ufam mu, więc wiem, że nie zostawiłby mnie gdzieś, gdzie stałaby mi się krzywda.

- Spokojnie. Przypilnujemy go - najwyższy z grupy puszcza mi oczko. Wtedy zaczynam wątpić.

Dłoń Parka wysuwa się z uścisku moich palców. W milczeniu obserwuję, jak podchodzi do motocykla, zajmuje miejsce, zaciska dłonie na kierownicy i odpala silnik. W myślach modlę się o to, aby mu się udało. Chcę, by wygrał.

Zanim odjedzie w ślad za pozostałymi motocyklami, zatrzymuje się kilka centymetrów ode mnie i przyciąga mnie za kołnierz kurtki do długiego pocałunku. Kładę dłonie na jego policzkach i delikatnie gładzę je kciukami. Kto by pomyślał, że motocyklista przypadkiem spotkany na nielegalnych wyścigach stanie się całym moim światem.

Pierwszy i Ostatni | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz