40. Srebrna tequila

1.7K 317 101
                                    

- Jestem z ciebie taki dumny, Chanyeol - szepczę pomiędzy oddechami, gdy przypiera mnie do ściany i odbiera mi zdolność myślenia długim, ujmującym pocałunkiem.

Jest coś magicznego w tym niespodziewanym zwycięstwie. Czuję się, jakbym właśnie tkwił w najpiękniejszym śnie i zapominam o wszystkim, co bezpośrednio nie dotyczy mnie i mojego kochanka. Nie pamiętam nawet, że powinienem być już w drodze powrotnej do domu. Nie pamiętam, że uprzedzałem, iż zniknę tylko na trzy dni. Ale najpiękniejsze jest to, że nawet się tym nie przejmuję. To cudowne być w końcu wolnym od wszelkich trosk.

Wszystko sprowadza się tylko do Chanyeola, który zaraz po zjechaniu z toru wyścigu przebrnął przez tłum wśród okrzyków wiwatu, by dotrzeć do mnie i gwałtownie pochwycić mnie w objęcia. I tak znaleźliśmy się tutaj - względnie ukryci przed wszystkimi za rogiem przeciwległego budynku, całując się tak, jakby jutra miało nie być.

- Nie możemy sobie teraz na to pozwolić - dyszy do mojego ucha, gdy usiłuję zainicjować kolejny pocałunek.

- Dlaczego? - pytam z lekka zaniepokojony.

- Nie denerwuj się. - Pieszczotliwie gładzi mój policzek przyjemnie ciepłą dłonią. - Po prostu gdzieś pojedziemy, okay?

- Gdzieś? - Uśmiecham się pod nosem, bo ten pomysł już zaczyna mi się podobać. Zaczynam lubić ten brak zobowiązań i zahamowań. Mogę cały dzień pławić się w słodkiej świadomości, że nie muszę już spełniać niczyich oczekiwań. Mogę w końcu chodzić własnymi ścieżkami i, co najważniejsze, mieć przy sobie ludzi, których sam wybrałem.

- To sąsiednie miasteczko. Niezbyt duże, ale może zostaniemy tam parę dni. Wszyscy proponują, aby opić tam moją wygraną - mówi, okręcając wokół palca kosmyk moich włosów. - Wchodzisz w to?

Nawet się nie zastanawiam.

- Oczywiście, że tak.

Pochopne plany zostają przypieczętowane kolejnym gorącym pocałunkiem.

***

Droga do miasteczka mija w ułamku sekundy, gdy całą kolumną motocykli toczymy się przez puste ulice pod osłoną nocy. Cudownie jest móc patrzeć na jadących tuż za nami Jongina i Kyungsoo, wtulając się w plecy Chanyeola i oddychającym tym przesyconym ekscytacją wakacyjnym powietrzem. Uwielbiam momenty, w których nocny wiatr rozwiewa mi włosy i mogę poczuć się prawdziwym sobą, nie wstydząc się tego ognia w sercu i gwiazd w oczach.

I gdybym mógł, chciałbym, aby ta droga nie miała końca.

Gdy wszystkie motocykle zjeżdżają na parking za rozświetlonym neonami budynkiem, z którego wydobywa się dźwięk tłuczonych butelek wiem, że bajka dobiega kresu, ale nadal jestem pozytywnie nastawiony. Wszyscy nieustannie poklepują Chanyeola po plecach, gratulując wygranej, kumpelsko go obejmują i wykrzykują, że jest najlepszy, a ja tylko uśmiecham się, dumnie trzymając jego dłoń splecioną z moją.

Cały wieczór trzymamy się razem, tańczymy i pijemy słodkie drinki. Chanyeol nieustannie stawia całemu towarzystwu kolejki tequili, a ja tylko śmieję się głupio, zbyt rozkojarzony i pijany, by upomnieć go, że w ten sposób prędko wyda całe wygrane pieniądze. Ten jednak sprawia wrażenie, jakby wcale nie przejmował się gotówką. Jest tak szczerze szczęśliwy, że aż mnie to wzrusza.

Ta impreza zdecydowanie nie jest w moim guście. Za dużo alkoholu, brutalnych bójek i przekleństw unoszących się w powietrzu wraz z echem tłuczonego szkła. Mimo to staram się świetnie bawić i naprawdę mi to wychodzi. Z Chanyeolem po prostu nie przejmuję się rzeczami, którymi na co dzień bym się przejmował. I to kocham w nim najbardziej. Drinki są tu mocniejsze niż w naszym rodzinnym mieście i być może to właśnie dlatego już po paru pierwszych czuję się ledwo przytomny. Nie jest to jednak powodem do tego, aby przestać pić. O nie, tym razem mam ochotę bawić się na całego i wiem, że nic mnie nie powstrzyma.

Pierwszy i Ostatni | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz