39. Spełnienie

2.7K 332 89
                                    

To szalone, ale kto w mojej sytuacji by się tym przejmował. Zapinam plecak jednym, szybkim ruchem i upewniam się, że drzwi do mojej sypialni są zamknięte, zanim przepełniony pewnością o powodzeniu planu wymknę się prosto na zdradliwe, letnie powietrze.

Mam w głowie tylko podbudowującą myśl o tym, że jestem dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną, który zamierza wziąć życie w swoje ręce, gdy zostawiam rodzicom krótką wiadomość na blacie stolika nocnego, po czym wychodzę na balkon wraz z dźwiękiem kolejnej przychodzącej wiadomości. Stresuję się jak cholera. Serce bije mi jak oszalałe, gdy zsuwam się w dół po filarze i gryzę wargę ze zdenerwowania, czując ciążący mi na ramionach plecak. Noc jest dość ciepła i niesie w sobie obiecującą woń przygody, gdy przechodzę przez bramę i rzucam pożegnalne spojrzenie mojemu pogrążonemu w śnie domowi.

Ulice świecą pustkami, gdy odnajduję motocykl, skryty w cieniu drzew sąsiadów i puszczam się biegiem, by następnie wpaść prosto w oczekujące ramiona Chanyeola.

- Spóźniony - mruczy żartobliwie do mojego ucha, pieszczotliwie klepiąc mój pośladek otwartą dłonią.

- Musiałem się upewnić, czy rodzice śpią. - Wywróciłem oczami. - Byłoby głupio, gdyby nakryli mnie na pierwszej dłuższej ucieczce mojego życia.

Chanyeol śmieje się i pokrzepiająco całuje moje usta suchymi, przesiąkniętymi smakiem papierosów wargami.

- Reszta pewnie już na nas czeka.

- Mam ochotę na papierosa, ale zignorujmy to i jedźmy już.

W chmurach wisi namacalna obawa przed nadchodzącą burzą, gdy prujemy przez puste ulice miasta, oddychając zapachem wakacji i letniego upału. Jestem senny, ale myśli nie pozwalają mi zmrużyć oka, choć spanie z głową na ramieniu ukochanego niewątpliwie należy do listy rzeczy, które już dawno weszły mi w nawyk.

Zatrzymujemy się przed warsztatem, który widzę pierwszy raz w życiu. Jest dokładnie taki sam, jakim opisywał mi go Chanyeol - zagracony, cuchnący smarem i zdecydowanie zbyt ciasny, by pomieścić tylu pracowników oraz taki ogrom sprzętu. Przed drzwiami garażu zebrali się już pozostali uczestnicy naszej małej ucieczki - Jongdae, jego dziewczyna, nieznajoma para w skórzanych kamizelkach, Jogin wraz z Kyungsoo i kilku ludzi, których niezbyt dobrze kojarzę.

Nieopodal nich stoją zaparkowane trzy auta - czarny Chevrolet Pick-Up, którym ostatnio Chanyeol zabrał mnie do kina samochodowego, srebrna Toyota i Ford Mustang, wyglądający dokładnie tak, jakby ktoś żywcem wyciągnął go z lat siedemdziesiątych.

Być może to nie jest taka ucieczka, którą chciałem przeżyć. Wbrew swoim nadziejom nie znikam na zawsze - to tylko trzy dni. Trzy dni, w trakcie których zamierzamy całą paczką wybrać się nad morze, imprezować i pojechać na najbardziej szalone, nielegalne wyścigi, jakie kiedykolwiek zorganizowano w naszym kraju. Sam nie wiem, kiedy narodził się ten pomysł, ale od samego początku wydawał mi się bardzo obiecujący.

Jeżeli te wakacje mają przynieść ze sobą coś wartego zapamiętania to właśnie ten wyjazd.

Cóż, jest jeszcze jeden powód, dla którego czułem, że koniecznie muszę uczestniczyć w tym trzydniowym wypadzie - jest to ostatnia okazja, abym mógł spędzić trochę czasu z Kyungsoo, który niebawem ma pożegnać nas wszystkich i odlecieć do upragnionego Bostonu. Teraz jednak nikt o tym nie mówi. Nic dziwnego, sam nie chcę o tym pamiętać. 

Utrzymuje się pomiędzy nami atmosfera cichego podniecenia i radości, gdy wszyscy pakują się do aut i wymieniając radosne uwagi, ruszają ku przygodzie. Dwa motocykle - spośród których jeden zajęty jest przeze mnie i Chanyeola - szarżują po pustej jezdni tuż przed trzema autami, a ja nie mogę powstrzymać myśli o tym, jak wiele wydarzy się w trakcie tego wyjazdu.

Pierwszy i Ostatni | ChanBaekWhere stories live. Discover now