Nie pamiętam w jaki sposób schodzę ze sceny. Odzyskuję trzeźwość umysłu dopiero stojąc za kulisami w towarzystwie moich nauczycieli i rodziców. Wszyscy mnie chwalą, zachwycają się moją grą i gratulują mi, a ja mimo wszystko puszczam ich słowa wolno, ciągle rozglądając się wokół w poszukiwaniu Chanyeola.
- Synku, wszystko w porządku? - spoglądam na moją matkę, gdy jej dłoń z troską zaciska się na moim ramieniu.
- Tak, ja po prostu... Po prostu... - muszę wziąć kilka głębszych oddechów, by móc ubrać w słowa moje myśli. - Po prostu szukam kogoś.
- Och, wszyscy są zaproszeni na przyjęcie zaraz po koncercie - wtrąca jakaś niska kobieta w podeszłym wieku, patrząc na mnie z uznaniem. - Myślę, że powinni się tam państwo pojawić. W końcu panicz Byun zasługuje na miano honorowego gościa.
Nie chcę tam iść, ale chyba jestem zbyt zdezorientowany, by zareagować. Ciągle poruszam się otoczony ciasnym wianuszkiem nauczycieli i członków rodziny. Okazuje się, że na koncert przyjechała moja prababcia, jednak nawet to w tej chwili traci dla mnie znaczenie. Czuję się naprawdę okropnie, ale zwyczajnie nie potrafię docenić starania moich bliskich, myśląc tylko o Chanyeolu.
Podczas przyjęcia nie mogę wyrwać się nawet na chwilę, aby porozmawiać z Kyungsoo, stojącym nieco dalej w otoczeniu swojej matki oraz jej czwartego męża. Powoli tracę nadzieję, obojętniejąc wraz z każdym kolejnym łykiem szampana. Jest tak samo paskudny jak ten, którego piłem niegdyś z Chanyeolem i myśl o tym sprawia, że tęsknie jeszcze bardziej.
- Przepraszam, czy mógłbym osobiście pogratulować Byun Baekhyunowi?
Podnoszę wzrok słysząc ten głos, którego nie mógłbym pomylić z żadnym innym. Prawie upuszczam swój wysoki kieliszek z kruchego szkła, widząc przed sobą Park Chanyeola w schludnym garniturze i krawacie, którego przecież nienawidzi. Jego włosy są elegancko zaczesane do tyłu, a na twarzy widnieje jeden z tych uprzejmych uśmiechów, który wyraźnie robi wrażenie na mojej matce.
- Chanyeol - nie mogę powstrzymać cichego westchnienia, przez które zwracam na siebie uwagę otaczających mnie mentorów i członków rodziny.
- Znacie się? - pyta moja matka, zerkając to na mnie, to na Chanyeola.
- Och, o-oczywiście - mówię, starając się powstrzymać drżenie głosu. - Mamo, tato to Park Chanyeol, mój...
Dłużąca się przerwa w wypowiedzi nie umyka uwadze zarówno moich rodziców jak i chłopaka, jednak nie mam zamiaru dłużej trzymać ich w niepewności. Powinienem przedstawić Chanyeola jako mojego partnera, kochanka, cokolwiek. Moja rodzina zdecydowanie powinna wiedzieć o tym, co nas łączy. Powinni widzieć o gorzkich drinkach, ucieczkach na plażę, pożyczonej kurtce i ukrytym szampanie, ale zdecydowanie wolę przełożyć tą opowieść na inną okazję.
- ...Park Chanyeol, mój bliski przyjaciel.
- Bardzo mi miło, pani Byun - mówi Yeol, całując dłoń mojej matki z klasą wprawionego dżentelmena.
- Kogoś mi przypominasz, młodzieńcze - odzywa się mój ojciec, kiedy Park z taktem podaje mu dłoń.
- To bardzo wątpliwe, proszę pana - mówi, lecz widzę w jego oczach błysk rozbawienia. - Jestem pewny, że spotykamy się po raz pierwszy.
Obserwuję jak przez dłuższą chwilę Chanyeol wita się z moją rodziną i nauczycielami, a żadne z nich nawet nie podejrzewa, że to on jest przyczyną mojej zguby. Jestem pewien, że nikt nie domyśla się, że mógłbym umrzeć dla tego mężczyzny.
- Pozwolą państwo, że ukradnę Baekhyuna na dosłownie dwie minuty? - pyta kulturalnie, a moi rodzice są zbyt oczarowani szarmanckim szatynem w garniturze, aby mu odmówić.
![](https://img.wattpad.com/cover/70573958-288-k793270.jpg)
YOU ARE READING
Pierwszy i Ostatni | ChanBaek
FanfictionParing główny: ChanBaek Pobocznie: HunHan, KaiSoo Uwagi: zmieniony wiek bohaterów, przekleństwa Inspirowane "Trzy metry nad niebem". Czasami zdarzają się drobne kłopoty, przeistaczające się w wielką katastrofę, lekki strach stający się olbrzymią fob...