21. Wieczność

3.5K 551 245
                                    

Następny dzień jest przepełniony potępiającymi spojrzeniami i pouczeniami mojej matki. Gdy odwozi mnie do szkoły jestem w stanie myśleć tylko o tym, że już nigdy nie spojrzy na mnie tak, jak wcześniej. Zawiodłem.

Lekcje są plątaniną bezsensownego notowania i słów nauczycieli, które mieszają się w mojej głowie. Nawet Kyungsoo zauważa w jak złym stanie jestem. Tym razem nawet nie próbuje mnie pocieszać. Wie, że nic nie poprawi mi humoru.

Na lekcjach gry powstrzymuję płacz. Naprawdę staram się dać z siebie wszystko. Niestety, nie czuję się dobrze w zamknięciu. Jestem jak zwierze w niewoli. Powoli uświadamiam sobie, jak okrutne było moje poprzednie życie - te, którym żyłem przed poznaniem Chanyeola. To smutne, że jeszcze nie tak dawno myślałem tylko o tym, by dobrze wykonać polecenia nauczycieli.

Wracam do domu, czując na sobie gniewne spojrzenia ojca. Wiem, że minie sporo czasu, zanim obydwoje zapomnimy o całej sprawie. O ile w ogóle o niej zapomnimy.

Nie jem kolacji. Wmawiam rodzicom, że mam dużo pracy domowej i jadłem obiad po szkole, po czym znikam w pokoju, by upaść na łóżko oraz wtulić głowę w poduszkę. Kiedy upewniam się, że nikt nie idzie za mną, odważam się cicho załkać. Po pierwszych łzach następują kolejne, aż w końcu moja ulubiona poduszka jest naznaczona wielką, mokrą plamą.

Unoszę głowę dopiero, gdy słyszę dźwięk mojego telefonu. Początkowo chcę zignorować przychodzącą wiadomość, jednak przypominam sobie, że nadawcą może być Chanyeol i unoszę dłoń, by sięgnąć po urządzenie.

Przesuwam palcem po ekranie i momentalnie zapominam o powodach płaczu.

Od: Chanyeol
Nie płacz, aniele.

Parskam cichym śmiechem, nim udaje mi się napisać wiadomość zwrotną.

Do: Chanyeol
Skąd wiesz, że płaczę?

Czekam na odpowiedź kilka dłużących się sekund, odliczanych przyśpieszonym biciem mojego serca.

Od: Chanyeol
Drzwi balkonowe.

Po moim plecach przebiega dreszcz, gdy podnoszę wzrok i naprawdę widzę go za przeszklonymi drzwiami balkonowymi. Stoi tam z lekkim uśmiechem na twarzy i macha w moją stronę. Mam ochotę uszczypnąć się w dłoń, by przekonać samego siebie, że nie śnię. To naprawdę jest mój Chanyeol.

Z szybkością wiatru zeskakując z łóżka i potykając się o własne nogi dopadam klamki, by otworzyć drzwi. Pozwalam by chłodny wiatr owiał moje mokre od łez policzki, gdy rzucam się w ramiona motocyklisty, dla którego bije moje serce. Jego silne ramiona obejmując mój pas, ciasno przytulając do swojej chłodnej, skórzanej kurtki. Ukrywam twarz w zagłębieniu jego szyi, przelotnie muskając jego skórę ustami. Nie wiem skąd się tu wziął, ale to tylko sprawia, że jeszcze bardziej się cieszę.

- Chanyeol...

- Cii... - szepcze w odpowiedzi, parząc moje ucho swoim gorącym oddechem. - Spokojnie, jestem tu.

Milknę, szczelniej przywierając do jego ciała. To wszystko sprawia, że łzy jeszcze rzewniej wylewają się z moich oczu. Chanyeol najwyraźniej słyszy mój zduszony szloch, bo w jednej chwili zaczyna uspokajająco głaskać moje plecy i powtarzać szeptem słodkie "Cii... Jestem tu, aniele".

- Jak się tu dostałeś? - pytam, unosząc wzrok.

- Twój balkon nie jest na tyle wysoko, abym nie mógł się na niego wspiąć - uśmiecha się zadziornie.

Parskam śmiechem, opierając czoło na jego klatce piersiowej. Trudno mi uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.

- Jak długo mnie tak podglądałeś? - pytam, gdy ostatecznie udaje mi się wygrać z płaczem.

Pierwszy i Ostatni | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz