20. Wiadomość

3.1K 528 110
                                    

(macie sluchac tego songa z telenoweli bo fajny max i pasuje ideolo nara)

Jedziemy poprzez miasto, wdychając zapach słonecznej soboty. Przymykam oczy, wtulony w skórzaną, czarną kurtkę na plecach Chanyeola i staram się nie myśleć o tym, że nasze wspólne chwile dobiegają końca. Najchętniej zostałbym z nim na zawsze. Nie czuję potrzeby powrotu do domu.

Mam dziwne wrażenie, że Chanyeol specjalnie wybiera najdłuższe trasy, by tylko zatrzymać mnie dla siebie na chwilę dłużej. Jestem co do tego przekonany, gdy po raz kolejny mijamy to samo skrzyżowanie.

Wszystko rozpływa się jak poranna mgła, gdy zatrzymuje motocykl przy krawężniku kilka przecznic od mojego domu. Pomimo tego, że opuściłem go wczorajszego wieczora, czuję się jakbym wracał po kilku latach.

Niechętnie zsiadam, starając się jak najbardziej oddalić chwilę rozstania. Wiem, że będzie to ciężkie dla nas obu. Patrzę w ciemne oczy Chanyeola, który spogląda na mnie z wyrzutem. Zupełnie jakby chciał powiedzieć, że to niesprawiedliwe i zatrzymać mnie w swoich ramionach na dłużej.

Otwieram usta, chcąc coś powiedzieć, lecz słowa ulatują mi z pamięci. Nie wiem jaką wypowiedzią mógłbym pożegnać Chanyeola. Nic nie wyrazi tego, jak bardzo chciałbym, aby nasze piątki trwały w nieskończoność.

Wzdychając, pochylam się i łączę nasze usta w powolnym pocałunku. To jedyny sposób, w jaki mogę wyrazić to, co czuję. Słowa nie wyrażą tego tak dokładnie. Pocałunek jest czuły i długi. Idealny. Wyraża wszystko to, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Kończymy, patrząc sobie w oczy i pozwalamy milczeniu przemówić za nas..

- Dziękuję - szepczę w końcu, prostując się z lekkim uśmiechem.

- Za co? - marszczy brwi.

- Za to, że pozwoliłeś mi się z tobą upić - śmieję się.

Park również parska cichym śmiechem, lecz szybko poważnieje. Jego dłoń zaciska się na mojej. Patrzy mi w oczy z taką powagą, że czuję dreszcz, biegnący wzdłuż mojego kręgosłupa.

I tak nadchodzi koniec, którego od początku się obawiałem. Każdy piątek zaczyna się od słodkiej ekscytacji, a kończy gorzkim, nieuniknionym rozstaniem, które za każdym razem łamie mi serce.

- Do zobaczenia - szepczę, wysuwając dłoń z jego uścisku. - Przyjedziesz w piątek?

- Przyjadę, gdy tylko zaczniesz za mną tęsknić - uśmiecha się szelmowsko, a ja chichoczę, obserwując jak wyjmuje w kieszeni komórkę. - Jest rozładowana, więc nie mogę zapisać twojego numeru, ale ty możesz zapisać mój.

Uśmiecham się, uświadamiają sobie, że w końcu będę miał numer Park Chanyeola. To jak przepustka ku dalszym ucieczkom, pocałunkom z zaskoczenia i kolejnym zasadom, które wspólnie złamiemy.

To jak przepustka ku głębszej relacji.

- Jasne - odpowiadam cicho, czując jak pieką mnie policzki i wyjmuję z tylnej kieszeni telefon, który poprzednio znalazłem przy umywalce w łazience. Mimo wszystko cieszy mnie to, że nie ucierpiał przy zderzeniu z kafelkami.

Chanyeol dyktuje mi numer, a ja zapisuję go czując, jak drżą mi dłonie. W myślach już planuję, jak będą wyglądać te wszystkie wiadomości, które do niego wyślę. Zapisuję numer jako "Chanyeol". Po prostu.

- Gotowe - uśmiecham się.

- Napiszesz dziś do mnie, aniele? - pyta, opierając się łokciami o kierownicę motocyklu. Na jego ustach gra ten uśmiech, w którym jestem tak bardzo zakochany.

Pierwszy i Ostatni | ChanBaekWhere stories live. Discover now