24. Plaża nocą

3.3K 507 255
                                    

Moje oczy są tak zmęczone, że same zamykają się w trakcie szczególnie nudnej lekcji angielskiego. Siedzący tuż obok Kyungsoo widocznie zauważa mój kiepski stan i nim się orientuję, na blacie mojej ławki ląduje zwinięta karteczka.

Wyglądasz paskudnie. Co się stało?

Posyłam mu blady uśmiech i na migi pokazuję, abyśmy porozmawiali na przerwie. Doceniam to, że się o mnie martwi i nie wątpię w fakt, że naprawdę wyglądam paskudnie, ponieważ każdy wyglądałby tak, śpiąc jedynie parę godzin. Zastanawiam się tylko, jak miewa się Chanyeol i kiedy dane będzie nam się spotkać. Wiem, że wpadam coraz głębiej. Im częściej się z nim widuję, tym bardziej zaczynam tęsknić.

Tuż po dzwonku opowiadam Kyungsoo o wszystkim. O wypadku Chanyeola, o tym, jak opatrywałem mu rany i o Sehunie, który odwiózł mnie do domu. Myślę, że mój przyjaciel nie rozumie tego tak jak ja. Dla niego to wszystko od początku było tylko zabawą, podczas, gdy ja byłem pewny, że wczorajszy wieczór na zawsze pozostanie w mojej pamięci, jako ten najgorszy.

Wracam do domu zasypiając w samochodowym fotelu. Dopiero głos mojego ojca wyrywa mnie ze snu i pozwala zorientować się, że jesteśmy już w domu. Całe szczęście.

- Wyglądasz jakbyś tej nocy nawet nie zmrużył oka - odzywa się moja matka w trakcie kolacji.

Moje pałeczki zatrzymują się w połowie drogi do ust.

- Och, nie wiem, czy zauważyłaś, ale nie jestem robotem.

Spojrzenia moich rodziców koncentrują się na mnie. Sam nie wierzę, że odważyłem się powiedzieć to na głos. Cholera, gdzie podziewa się moja wrodzona ostrożność, gdy najbardziej jej potrzebuję?

- Co powiedziałeś? - pyta surowo ojciec, lecz nawet jego srogi ton nie robi na mnie wrażenia. Chyba wydarzenia wczorajszego wieczoru i zmęczenie niwelują wszystkie moje bariery.

- Nie udawaj, że tego nie usłyszałeś - syczę ze wzrokiem wlepionym w talerz. - Codziennie widzisz jak prawie zasypiam na stojąco, bo jestem tak przemęczony, że mój organizm przestaje się kontrolować. Codziennie widzisz, jak wypruwam z siebie żyły, chcąc być dla was jak najlepszym synem. Wykonuję wasze głupie polecenia, utrzymuję dobre oceny i rozwijam pasję, która tak naprawdę nigdy nie była moją pasją. Nie robię tego dla siebie, tylko dla was. Dla waszej cholernej satysfakcji.

- Baekhyun...

- Nie przerywaj mi! - podnoszę głos. - Przestańcie traktować mnie jak kogoś zaprogramowanego tylko do odniesienia sukcesu. Bo nawet jeżeli mi się uda, to wcale nie będzie mój sukces. Nie będę z tego miał zupełnie niczego. Cóż, może poza zepsutym zdrowiem i poczuciem bycia najbardziej pokrzywdzonym człowiekiem na świecie.

- Wystarczy! - tym razem mój ojciec zdobywa się na jeszcze ostrzejszy ton.

- Racja - spoglądam na moją matkę, patrzącą na mnie ze łzami w oczach oraz na ojca, który aż bucha agresją. - Wystarczy.

Prycham pod nosem i wstaję, upuszczając pałeczki, które z brzdękiem lądują na porcelanowej zastawie. Jestem na siebie zły, lecz jednocześnie czuję, że postąpiłem jak najbardziej właściwie. Być może były to słowa, które od zawsze chciałem im powiedzieć.

Zatrzaskuję za sobą drzwi mojego pokoju i mam ochotę krzyczeć. Chcę wrzeszczeć i płakać, ale wiem, że nie mogę sobie na to pozwolić. I tak złamałem dzisiaj już zbyt wiele reguł.

Nawet jeżeli chcę się rozpłakać, wiem, że nie mam ku temu powodu. Zamiast tego rozpinam kilka pierwszych guzików koszuli i zdejmuję krawat, ciskając nim w róg pokoju. Orientuję się, że im dłużej przebywam w tym miejscu, tym bardziej chcę je bezpowrotnie opuścić.

Pierwszy i Ostatni | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz