1.3. Opowieść nudnej dziewczyny

1K 44 4
                                    

Wysiadła z samochodu i pobiegła do szkoły. Była już spóźniona, więc nie miała czasu, żeby zostawić kurtkę w szafce, więc wcisnęła ją do plecaka. Wbiegła po schodach i zapukała do sali 112, w której odbywały się zajęcia języka angielskiego.

- Dzień dobry... przepraszam bardzo... za... spóźnienie. - powiedziała, ledwo lapiąc oddech.
- Dobrze, siadaj, bo już zaczynamy.
Laura posłusznie udała się do ławki. Usiadła na swoim miejscu, środkowy rząd, trzecie miejsce. W amerykańskich szkołach ławki były jednoosobowe. Dzięki temu uczniowie mieli utrudnione spisywanie na testach. Jednak utrudnione nie oznacza, że zostało całkowicie wyeliminowane. Ci kreatywni uczniowie, zawsze znajdują sposoby. Laura nie była tą, która potrzebuje pomocy na sprawdzianie, była raczej tą która jej udzielała. Uważała, że jest to niesprawiedliwe, że ona musi spędzać cały wieczór z książkami, a koledzy wykorzystywali jej wiedzę, jednak nie potrafiła im odmawiać. Zawsze mówiła sobie, że ma dobre serce i musi pomagać ludziom jeśli ją o to proszą.
- Więc tak jak już wcześniej wspomniałam tematem dzisiejszej lekcji jest  „Przypadek czy przeznaczenie?- motyw miłości w literaturze.” To może na początek powiedzcie mi co myślicie o tym zagadnieniu. Jest jakiś ochotnik?

Jak można było się spodziewać w klasie zapadła cisza.
- Widzę, że na was licealistów to zawsze można liczyć. To może...- udawała, że się rozgląda- Laura?- pani Patner chwilę wpatrywała się w nią, jej wzrok mówił 'to za to, że się spóźniłaś na moją lekcje'.- Powiedz mi czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia i jakie zajmujesz stanowisko wobec tej sprawy?
- Nie wiem.  Nie wiem czy wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia.  Nie wiem czy wierzę w przeznaczenie.  Natomiast, wiem, że nie wierzę w przypadek. Sądzę, że wszystko ma swoje znaczenie i każde wydarzenie w naszym życiu ciągnie za sobą kolejne. A żeby tak było musi być ktoś, kto tym kieruje. I tą osobą jest Bóg. Dlatego wiem,  że on istnieje. Wierzę w Niego,  bo doświadczam Jego obecności każdego dnia w swoim życiu. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Wobec tego nie wierzę w przypadek. 
- Ciekawa wypowiedź panno Adams,  w końcu wracasz do swojej formy jednak nie do końca jestem usatysfakcjonowana. Chcesz dodać coś jeszcze?
- Miłość. Ciężko jest mi się wypowiadać na ten temat.  Może wydam się staroświecka,  ale sądzę,  że pojęcie miłość znaczy kochać kogoś,  a jak można pokochać kogoś nie znając go? Nie mam zbytniego doświadczenia,  ale chyba w związku nie chodzi o to by kochać oczami,  prawda? Nauczyłam się tego z Małego Księcia.  „Dobrze widzi się tylko sercem,  najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.  I z tym cytatem idę przez życie. 
- Dziękuję Lauro. - uśmiechnęła się Patner.

Reszta lekcji minęła na dyskusji uczniów i wymianie ich poglądów.

- Na zadanie domowe zbierzcie te myśli i przelejcie je na papier.  Na jutro! - krzyknęła nauczycielka.

W klasie rozległ się jęk niezadowolenia. Zadzwonił dzwonek.  Uczniowie spakowali się i ruszyli w stronę drzwi.

- Laura,  zaczekaj chwilkę. - poprosiła belferka.

Zatrzymała się posłusznie i zwróciła w kierunku profesorki.
 
- Jesteś inteligenta,  ale bardzo cicha.  Odzywaj się częściej na lekcji.  Myślę,  że możesz wnieść dużo w nasze zajęcia.
- Dobrze,  postaram się pani profesor.  Do widzenia. 
- Do widzenia.
Laura wyszła z sali z uśmiechem na twarzy, była szczęśliwa za każdym razem, gdy ktoś ją pochwalił.

- Laura!- nauczycielka wybiegła z sali i krzyknęła.- Jest jeszcze jedna sprawa.
- Tak?
- Podobno umiesz śpiewać.
- Podobno tak. - odpowiedziała.
- Jest pewien konkurs i chciałabym, żebyś wzięła w nim udział.
Laura przez chwilę analizowała słowa kobiety.
- Ja się nie nadaję do przeglądów piosenek.
- Nie chodzi o przegląd. Wczoraj do kilku liceów w naszym kraju został skierowany list od bardzo ważnej osobistości światowego kina. Szuka głosu do swojej nowej produkcji.
- Ale nie rozumiem jaki to ma związek ze mną.
- Spytałam parę osób w szkole. Cała szkolna społeczność uważa, że ty jesteś najlepszą osobą na to miejsce.
- Na czym polega ten konkurs? - spytała udając zainteresowanie.
- Źle się wyraziłam mówiąc konkurs, to jest coś bardziej w rodzaju castingu.
- Mam iść na casting? Nie jestem dobrą aktorką, nie ma mowy..
- Nie musisz, główne role są już obsadzone.- przerwała jej.
- Więc o co chodzi?
- Nie masz być aktorką. Szukają nowego, świeżego głosu, który nie jest jeszcze znany na rynku.
- Sława mnie nie interesuje. Zresztą w naszym kraju jest na pewno sporo dziewczyn, które śpiewają dużo lepiej niż ja.
- Reżyserem , który się do nas odezwał jest Robert Martin. - dodała jakby uważając, że ten argument przekona Laurę.
- Robert Martin?! Przecież to jest jedna z największych gwiazd kina.
- Dlatego powinnaś to przemyśleć, taka okazja na pewno już nigdy się nie powtórzy.
- Ale dlaczego ja? To musi być pomyłka albo powiedzieli pani o mnie od niechcenia, wybrali mnie przez przypadek. Przepraszam, ale muszę już iść.- Laura uśmiechnęła się i ruszyła korytarzem.
- Podobno nie wierzysz w przypadki. - krzyknęła pani Patner.
Laura zatrzymała się i odwróciła do belferki. Najpierw spojrzała jej w oczy, a później spojrzała na swoje pożółkłe trampki. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się.
- Bo nie wierzę.

***

Kierunek: Los Angeles (Poprawiane)Where stories live. Discover now