5.4. Powrót

449 29 11
                                    

6 grudnia 2013 r.

Pamiętniku,

To koniec mojej przygody. Dzisiaj wracamy do domu. Powiem ci szczerze, iż  mam gdzieś w głębi duszy przeczucie, że wrócę tu kiedyś. Niekoniecznie w sprawach zawodowych. To miasto skradło mi serce. Jestem pewna, że będzie to jedno z najwspanialszych wspomnień w moim życiu. Nigdy nie zapomnę o tym miejscu. O tym co zobaczyłam. O tym co usłyszałam. I o tych, których tutaj spotkałam. Grace, Meredith, pan Martin, pani Kaitlyn i nawet pan Ethan. Każdy na swój sposób jakoś wpłynął na mój pobyt tutaj. Będę wspominała to miejsce bardzo mile. Emily pewnie jeszcze bardziej, gdyż  cały wczorajszy dzień spędziła na zakupach. Była tak  podekscytowana, że w ogóle nie krzyczała na mnie, że wróciłam do domu tak późno. Wczoraj było wbrew pozorom przyjemnie. Faktem jest to, że  pamiętam bardzo mało szczegółów z przesłuchania, ale tego co wydarzyło się po castingu na pewno nigdy nie zapomnę. Peter okazał się być dobrym chłopakiem. Mam wyrzuty sumienia, że miałam o nim takie złe zdanie i, że krzyknęłam na niego kiedy wpadł na mnie po przesłuchaniu. Zdecydowanie drugie wrażenie było lepsze niż pierwsze. Zabrał mnie na dach, do swojego ulubionego miejsca. Mnie pierwszą. To miłe z jego strony. Później odprowadził mnie do pokoju, a przed pożegnaniem powiedział mi, że teraz jest to "nasze miejsce na Ziemi". Urocze nie uważasz? To co zrobił świadczy o tym, że pod maską podrywacza i twardziela jest wrażliwy, wartościowy człowiek. Oczywiście jako kolega. Nie szukam miłości.  Nie mam na nią czasu. Zresztą nie wydaje mi się, że jest mną zainteresowany. Nie zna nawet mojego nazwiska. Nic o sobie nie wiemy. Jest to z pewnością przelotna znajomość.  No to tyle, muszę zacząć się pakować.  Do wylotu zostały cztery godziny. Miałam nadzieję, że ta chwila nie nadejdzie szybko, ale niestety muszę znowu wsiąść do samolotu. Bardzo się boję, mocniej niż za pierwszym razem. Pewnie, dlatego że wiem co mnie czeka. Tata mówił, że się przyzwyczaje. Jestem ciekawa czy będę miała okazję...

Ps. Dzisiaj rano na śniadaniu w końcu odnalazłam Josepha. Powiedział, że przyszła jego kolej, a kiedy wyszedł mnie już nigdzie nie było.  Zostawiłam mu swojego e-maila. Myślę, że będzie dobrym kandydatem na międzymiastowego przyjaciela.

Pss. Mam nadzieję, że i tym razem obędzie się bez turbulencji .

LA

***

Kierunek: Los Angeles (Poprawiane)Where stories live. Discover now