6.12 Czas Oczekiwania

502 24 0
                                    

Zaraz po tym jak ochłonęła po odkryciu w sobie Sherlocka Holmes'a zaczęła się zastanawiać nad tym, dlaczego taki chłopak jak on flirtował z taką przeciętną, szarą myszką jak ona. Rodzice zawsze mówili jej, że jest piękną kobietą, ale to w końcu rodzice. Dla każdego rodzica ich dziecko jest najpiękniejsze na świecie. Nie miała prawa narzekać na swój wygląd, ale pod tym względem jest jak większość nastolatek. Choć są piękne to i tak zawsze znajdą powód do narzekań. Chłopcy oglądali się za nią i wielu byłoby chętnych na zawarcie znajomości, jednak każdy otrzymywał od niej przysłowiowego kosza. Miała piękne, czarne włosy, sięgające połowy pleców. Brązowe, duże oczy i czekoladową cerę. Jej twarz pokrywały delikatne, skromne piegi, które nazywała pocałunkami słońca. Była wysoka i szczupła, dla wielu dziewczyn jej figura była idealna. Nie miała kompleksów, ale nie wpadała też w samo zachwyt. Określała swój wygląd jako „w sam raz".


Siedziała teraz na brzegu łóżka i próbowała wrócić pamięcią do tamtego dnia. Do dnia, w którym ten chłopak pojawił się w jej monotonnym, szarym życiu. Jednak jej pamięć szwankowała, jak niemal za każdym razem kiedy próbowała przypomnieć sobie swoją wizytę w Los Angeles. Emily prześledziła każdy możliwy portal, żeby znaleźć jakieś informację o chłopaku, który zawrócił w głowie jej przyjaciółce. Miała zbyt wygórowane wyobrażenia o ich znajomości. Nie wie, że tak naprawdę rozmawiali dwa razy i nie dużo wynieśli z tych rozmów. Jednak Emily kiedy się na coś uprze, to nic i nikt nie jest w stanie jej tego wyperswadować. W jej głowie zrodziły się różne wizje, tej dwójki razem. Nie mogła odpuścić kiedy w końcu znalazł się chłopak, który spodobał się Laurze. Wyobrażała sobie jak siedzą razem na schodach przed szkołą i czekają na autobus. Jak spacerują po plaży, trzymając się za ręce. Jak śmieją się w głos, szczęśliwi, że są razem. Jak on patrzy na nią, w sposób w jaki każda dziewczyna marzy, żeby chłopak na nią spojrzał. Z jego oczu biła miłość, wielka miłość. Oj gdyby tylko znała prawdę. Nie zaprzątałaby sobie głowy pragnieniem połączenia ich, bo wiedziałaby, że nie ma do tego podstaw. Te wizje szybko prysły i Emily została gwałtowanie sprowadzona na ziemię.


- Nie, tylko nie to. - powiedziała chowając twarz w dłonie.


- Co się stało?- Laura wstała przestraszona i podeszła do niej.


- Ma narzeczoną. - spojrzała ze smutkiem na Laurę.


- Narzeczoną? - zbladła, spytała choć doskonale usłyszała co powiedziała Emily.


- Tak, przykro mi. Chociaż wiesz, jak to mówią.


- Jak mówią? - Laurze zaświeciły się oczy.


- Bramkarz też broni swojej bramki przed piłką, a ona i tak w nią wpada. - Laura spojrzała na nią z politowaniem i zaśmiała się. Na ten dźwięk Emily spadł kamień z serca. Bała się, że jej przyjaciółka się załamie.


- Dobra, dosyć tego, jaki film oglądamy? - spytała Laura, żeby zmienić temat.


- Ale tak po prostu? Poddajesz się? - spytała zawiedziona.


- Dziewczyno, ja rozmawiałam z nim dwa razy w życiu. To, że ci o nim opowiedziałam, nie znaczy, że się zakochałam czy, że planuje wesele. Ochłoń, to tylko chłopak.


- Tylko chłopak? To mogła być twoja przyszłość!


- Ale na szczęście nie będzie. W mojej, mam nadzieję świetlanej przyszłości, nie ma miejsca ani na Petera Harissona, ani na żadnego innego chłopaka.



Kierunek: Los Angeles (Poprawiane)Where stories live. Discover now